Artykuły

Polak w teatrze szuka twarzy z telewizji

Raport o publiczności warszawskich teatrów to poważne ostrzeżenie dla scen artystycznych. Jeśli nie będą pracować nad świadomością swojej widowni, utoną w morzu komercji - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Warszawa z blisko 40 teatrami dramatycznymi jest największym ośrodkiem teatralnym w Polsce i jednym z większych w środkowej Europie. Dlatego pytanie o publiczność stołecznych scen, jej zainteresowania, oczekiwania i motywacje jest takie ważne. Zwłaszcza w kontekście trwającej walki o istnienie teatrów artystycznych. Wiosną ubiegłego roku 4 tys. ludzi teatru i widzów podpisało protest "Teatr nie jest produktem/widz nie jest klientem" przeciw komercjalizacji scen publicznych. Czy warszawska publiczność podziela ich stanowisko?

Z badania, które przeprowadził w ubiegłym roku zespół socjologów, teatrologów i kulturoznawców w ramach projektu fundacji Obserwatorium, wynika, że nie do końca. Ankieterzy zapytali ponad 250 widzów z ok. 30 warszawskich teatrów, jak często chodzą na spektakle, dlaczego wybierają te, a nie inne sceny i przedstawienia, jakie mają preferencje. Okazuje się, że oczekiwania twórców i publiczności na ogół się rozmijają.

Dla większości widzów najważniejszą przesłanką decydującą o tym, do jakiego teatru lub na jaki spektakl idą, są aktorzy. Znaczenie ma również klimat miejsca, to, czy dobrze się w nim czujemy. Osobowość dyrektora, nazwisko reżysera i autora, dodatkowa oferta kulturalna, czyli wszystkie atrybuty teatru artystycznego, mają drugorzędne znaczenie.

Podobnie jest z oczekiwaniami wobec teatru: widzowie chcą w pierwszej kolejności spotkania ze znanymi aktorami oraz zaskoczenia. Na dalszych miejscach stawiają potrzebę nowych perspektyw kulturalnych i nowatorskiej estetyki, która jest istotą teatrów artystycznych.

Wyniki ankiet są bezwzględne także dla mediów. Recenzje mają znikomy wpływ na wybór przedstawienia. Tylko co dziesiąty widz kieruje się opiniami recenzentów, pozostali korzystają przeważnie z rekomendacji rodziny i znajomych. Zdaniem autorów raportu może to świadczyć o rozmijaniu się opinii "specjalistów" i "zwykłych widzów".

Zapewne z tego samego powodu podziały ideowe w teatrze nie przekładają się na podziały wśród widzów. Publiczność teatralna to nie szalikowcy przywiązani do ulubionej drużyny, ale wolne elektrony przemieszczające się od jednej sceny do drugiej. 90 proc. badanych osób była pierwszy raz w wybranym teatrze. Niekiedy ten przepływ publiczności może być szokujący, ci sami widzowie wśród teatrów, które odwiedzili, wymieniają eksperymentalny Nowy Teatr Krzysztofa Warlikowskiego i teatry typowo rozrywkowe, jak Syrena, Kwadrat czy Komedia. Albo więc nie rozróżniają profili teatrów (do czego skłaniają się autorzy raportu), albo jest im to obojętne, co na jedno wychodzi.

Pierwszą dziesiątkę najpopularniejszych scen otwiera Narodowy, na kolejnych miejscach znalazły się: Powszechny, Dramatyczny, Polonia, Współczesny, Kwadrat, TR Warszawa, Roma, Ateneum i Studio. To odzwierciedla ich pozycję na teatralnej mapie Warszawy. Ale kiedy spojrzeć na ulubione teatry widza, którego badacze nazywają przypadkowym, kolejność się zmienia: w czołówce razem z Narodowym znalazły się trzy sceny rozrywkowe: Roma, prywatna Polonia i Kwadrat.

Prof. Ewa Guderian-Czaplińska, teatrolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w komentarzu do raportu zwraca uwagę na sprzeczność: chociaż widzowie oczekują od teatru nowatorskiej estetyki, wśród najczęściej odwiedzanych scen wymieniają "teatry środka", które jej zdaniem "konserwują model uczestnictwa biernego, nastawionego na obcowanie z dziełem i nie pozostawiają publiczności przestrzeni na własną refleksję".

Ten konserwatyzm stołecznej publiczności widać w odpowiedzi na pytanie "Co byś zmienił w danym teatrze?". 65 proc. badanych odpowiada, że nic albo "nie wiem", co piąta osoba poprawiłaby fotele i udogodnienia dla osób niepełnosprawnych. Zaledwie co dziesiąta osoba czuje potrzebę zmian artystycznych.

Podobne wyniki przyniosło ubiegłoroczne badanie uczestnictwa w kulturze zamówione przez Stołeczną Estradę: 70 proc. badanych było zadowolonych z oferty kulturalnej i nie chciało nic zmieniać. Dla władz miasta i dyrekcji teatrów może to być potwierdzenie słuszności ich polityki. Współautorka raportu, kuratorka teatralna Agata Siwiak zauważa jednak, że brak krytycznego widza może prowadzić do powielania sprawdzonych pomysłów i artystycznego regresu.

Jak pisze w raporcie prof. Krystyna Duniec z Zakładu Historii i Teorii Teatru PAN, w świetle badania teatr okazuje się jeszcze jednym produktem konsumpcyjnym, mającym głównie sprawić przyjemność. Badaczka zwraca uwagę na paradoks: mamy w Polsce nowoczesny teatr i nienowoczesną publiczność. Wyjście do teatru jest dla wielu widzów tym, czym wizyta w muzeum - rytuałem uczestnictwa w kulturze na ustalonych od dawna zasadach. "Niby są widzami regularnymi, chodzą do teatru, ale bliżej się z nim nie identyfikują, nieświadomi ani charakteru, ani osobowości twórczych, które go tworzą. Nawet jeśli wykażą się znajomością profilu artystycznego określonego teatru, to całkowicie fasadową, niepogłębioną i nie własną, zapośredniczoną. Okazuje się, że nawet tym, którzy posiadają jakąkolwiek orientację teatralną, jest całkowicie wszystko jedno, czy idą do eksperymentalnego Nowego Teatru, czy socjalistycznej Komuny Warszawa, czy staromodnego Teatru Polskiego, czy lewicującego Teatru Dramatycznego albo rozrywkowej Syreny" - pisze Duniec.

Prof. Guderian-Czaplińska tłumaczy wszystkożerność widzów mechanizmami konsumpcji: "Skoro przeważa model konsumpcyjny, to przeważają przyjemność i poczucie wzmocnienia własnej pozycji gwarantowane kontaktem z - najlepiej głośnym lub znanego autorstwa - dziełem sztuki. Oraz łatwość dostępu. Do pewnego stopnia jest więc obojętne, który z tych teatrów się wybierze i jaki mianowicie model będzie on prezentował, skoro wyobrażenie o wieczorze w teatrze" jest wyobrażeniem siebie w fotelu na wyciemnionej widowni podziwiającego aktorów na scenie".

Raport fundacji Obserwatorium to poważne ostrzeżenie dla teatrów artystycznych, nie tylko w Warszawie. Jeśli nie będą intensywnie pracować nad świadomością swojej widowni, utoną w morzu komercji. Bez nowoczesnej publiczności nowoczesny teatr nie przetrwa.

Raport "Warszawskie teatry w oczach widzów - badanie publiczności teatrów w stolicy" jest od dziś dostępny na stronach fundacji Generacja TR Warszawa i Instytutu Teatralnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji