Artykuły

Innego końca świata nie będzie

"Bracia i siostry", reżyseria Maja Kleczewska, Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu.

Maja Kleczewska na scenie opolskiego teatru szuka odpowiedzi na pytanie, co się z nami stanie w obliczu katastrofy. "Bracia i siostry" to zapis tego procesu poszukiwań. Wart, żeby przyglądać się mu z uwagą, jednak zapowiadanego wstrząsu nie będzie

Ci, którzy spodziewają się połączenia braci z powieści Dostojewskiego z siostrami z dramatu Czechowa, będą zawiedzeni. Maja Kleczewska wraz z dramaturgiem Łukaszem Chotkowskim i aktorami biorącymi udział w "Braciach i siostrach" sięga po strzępy tych dwóch opowieści jak po protezy, traktując je równoważnie z innymi cytatami, choćby ze spektaklu Romeo Castellucciego "O twarzy. Wizerunek Syna Boga".

Bohaterowie ponoszą porażkę

W krajobrazie po katastrofie stają się dla bohaterów kruchymi punktami zaczepienia - na ich podstawie sięgają do emocji, uczuć, wartości, które chcieliby ocalić z ginącego świata. Jednak te wysiłki okazują się daremne, każda próba wzbicia się w górę, oderwania od betonowej posadzki garażu, w którym czekają na ratunek lub śmierć, kończy się twardym lądowaniem. Perspektywa ostateczności tylko teoretycznie daje wolność od wszelkich konwencji.

Kto z nas nie wyobrażał sobie kiedykolwiek, że w sytuacji granicznej, kiedy nie będzie nic do stracenia, zrobi i powie wreszcie wszystko to, na co ma ochotę, nie oglądając się na innych? A koniec końców okazuje się, że nie ustając w gorączkowych próbach dotknięcia czegoś, poczucia, doświadczenia naprawdę, bohaterowie Kleczewskiej ponoszą porażkę. "Wszystko jakieś takie sprane" - mówi Liza (Marta Nieradkiewicz ), rozczarowana własnym doświadczeniem.

Spektakl jak ciąg improwizacji

Podobnie jak w przypadku m.in. "Poczekalni.0" Krystiana Lupy, zrealizowanej w Teatrze Polskim we Wrocławiu, mamy tu do czynienia z eksperymentem - efekt pracy zależy od wypadkowej reżyserskich pomysłów i opartej na własnych doświadczeniach improwizacji zaproszonych do współpracy aktorów. Te dwa spektakle łączy zresztą więcej - w obu spotykamy bohaterów wyrzuconych poza ramy świata, w których jeszcze przed chwilą funkcjonowali. Oba próbują znaleźć odpowiedź na pytanie, co może z tego znalezienia się poza nawiasem wyniknąć. Lupa grupie pasażerów uwięzionych na nieczynnym dworcu chciał podarować szansę na wolność od cywilizacyjnych uwikłań. Kleczewska swoim postaciom daje szansę ocalenia i powrotu do tego, co najważniejsze: wiary w Boga i człowieka, miłości, rodzinnych więzi, wspomnień. Podejmowane przez nich próby są jednak na tyle uniwersalne, że szybko zapominamy o kontekście końca świata. Bohaterowie krążą wokół siebie nawzajem jak swobodne atomy, zderzając się na krótko, nie tworząc trwalszych relacji, przez co widz odnosi wrażenie, że ogląda ciąg improwizacji na zadany temat.

Nowej jakości nie ma

Kleczewska deklaruje, że zarówno od widzów, jak i od aktorów oczekuje współpracy na najwyższych obrotach, zaangażowania w przekazywaniu i odbieraniu emocji. Tutaj w ich katalizowaniu miały pomóc warsztaty 5 Rytmów i ustawienia Hellingerowskie, w których wzięli udział aktorzy. Premierze towarzyszyła aura skandalu - znany z roli w filmie "Jesteś Bogiem" Marcin Kowalczyk po próbie generalnej zrezygnował z pracy nad spektaklem.

Ta otoczka widza nie musi obchodzić. Interesuje go efekt finalny, niezależnie od obranej metody, tym bardziej że tutaj nie przełożyła się ona na żadną nową jakość. Owszem, mamy kalejdoskop znakomitych kreacji, a forma spektaklu pozwala widzom na subiektywny wybór, podążanie za wybraną postacią. I choć brawa należą się całemu zespołowi, to zdecydowanie wybijają się młodzi aktorzy - Marta Nieradkiewicz (Liza) i Dawid Ogrodnik (Alosza). Nieradkiewicz każdym swoim pojawieniem się na scenie kradnie spektakl innym aktorom - wyjątkiem jest duet z Ogrodnikiem, który wyraźnie błyszczy w drugiej części przedstawienia.

Nowego człowieka nie będzie

To napięcie, jakie obserwujemy na scenie, jakoś jednak nie chce się przełożyć na temperaturę na widowni, która śledzi opowieść z dystansem. Czy to oznacza porażkę Kleczewskiej? Mimo przedpremierowych deklaracji zapowiadających terapię szokową nie jestem wcale przekonana, że taki cel został zapisany w strukturze spektaklu. Punkt dojścia eksperymentu, do którego Kleczewska i dramaturg Łukasz Chodkowski zaprosili aktorów, pokazuje, że w sytuacji zderzenia z ostatecznością to, co najbardziej wartościowe, szybko się zużywa, a emocji i uczuć wystarcza zaledwie na mgnienie, trwający ułamek sekundy błysk. Zbyt krótkotrwały, żeby mógł uwolnić coś w odbiorcy i przewartościować w bohaterze.

Gorączkowe wysiłki postaci, żeby nadać w ostatnich chwilach swojej egzystencji jakiś nowy sens budzą współczucie. Tak jak ich rozpacz w momencie, kiedy zdają sobie sprawę z daremności własnych wysiłków. Perspektywa końca nie prowadzi do powstania nowego człowieka, nie przewartościowuje żadnego porządku.

Ale być może tak musi wyglądać świat na pięć minut przed końcem - katastrofa nie ma w sobie nic spektakularnego i widowiskowego, w zderzeniu z nią nie jesteśmy w stanie zdobyć się na przekroczenie samych siebie, grzęźniemy w banale, a finał zawsze przychodzi w złym momencie, przecinając nasze wysiłki. Być może innego końca świata nie będzie.

Kleczewskiej dzieło niespełnione

I jeszcze jedna uwaga - na marginesie samego spektaklu. "Braci i siostry" oglądałam nie podczas premierowego pokazu, ale na zwykłym, wtorkowym. Na scenie - piętnastu aktorów. Na niewielkiej widowni może dwa razy więcej osób. Kiedy spektakl się kończy, klaszczemy ile sił w rękach, ale w tej wielkiej przestrzeni odgłos naszych braw szybko niknie. Nie sposób uwolnić się od wrażenia, że wysiłek aktorów trafia w pustkę, że jest coś rozpaczliwego w tym graniu do niemal pustej sali.

Spektakl Kleczewskiej - tak jak jej poprzednie realizacje - to wydarzenie, które będzie komentowane przez krytyków, pewnie też zapraszane na teatralne festiwale. Ale pozostanie dziełem w jakiś sposób niespełnionym, jeśli nie będzie miało szansy na spotkanie z tą publicznością, dla której zostało zrealizowane.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji