Artykuły

Gesty ulotne jak motyl

V Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Impreza w Teatrze Na Woli daje radość obcowania z artystami, którzy nad chęć zdobycia łatwej popularności przekładają nieustanne doskonalenie własnych umiejętności.

Mimem nie można zostać z dnia na dzień dzięki programom telewizyjnym poszukującym idoli. Mimowie nie występują w wielkich salach, im pozostają kameralne scenki. Nie są bohaterami efektownych widowisk, lecz skromnych spektakli, które od widzów wymagają skupienia. Mogłoby się więc wydawać, że ich sztuka nie przystaje do dzisiejszych czasów. A jednak ma się dobrze, o czym świadczy piąty już festiwal jejpoświęcony. Pozostaje wierna własnej tradycji, a jednocześnie zmienia się, adaptując do swych potrzeb zdobycze współczesnego teatru.

Tradycjonalistą jest na przykład Amerykanin Gregg Goldston [na zdjęciu], mistrz najtrudniejszej specjalności, jaką jest solowy występ. Tak jak legendarny Marcel Marceau dał w drobnych etiudach popis perfekcyjnych umiejętności, zachwycając najdrobniejszym gestem i spojrzeniem, gdy zmagał się z niesfornym kapeluszem lub jego dłonie zamieniały się w skrzydła motyla. Ale Gregg Goldston też czasem sięga do współczesnej techniki, by za pomocą efektownej gry świateł, idealnie dopasowanej do jego ruchów, przedstawić "Fantazję żonglera".

Francuski Teatr Vertical przypomniał natomiast, skąd wywodzi się pantomima, iw"Divertimencie bezsłów" sięgnął do tradycji komedii dell'arte. Z perypetii Pierrota zakochanego w Colombinie oraz z groteskowych scenek obrazujących siedem grzechów głównych stworzył zabawne, bezpretensjonalne widowisko. Francuzi, którzy uczyli się u Marcela Marceau, nie chcą jednak iść wyłącznie śladami swego wielkiego nauczyciela. Gest wspierają słowem i żartem, dzięki temu ich spektakl zyskuje szybkie, momentami zwariowane tempo.

Popis pantomimiczny ma tymczasem specyficzny, spowolniony rytm, dzięki czemu widz może smakować każdy ruch wykonawcy. Takiej satysfakcji dostarczyli Alexander Neander i Wolfram von Bodecker, czyli Theatre Mimo Magique. Ich opowieść o muzyku, który w pudle kontrabasu odkrył tajemniczego mężczyznę i razem z nim próbuje odnaleźć zagubiony instrument, to zestaw scenek najwyższej próby. Obaj niemieccy artyści zaskakują jednak widownię nie tylko doskonałym warsztatem, ale i sztuczkami zaczerpniętymi z tzw. czarnej magii, dzięki czemu ich spektakl ma oryginalną teatralną formę.

Na razie na festiwalu Polacy skromnie zaznaczyli swą obecność. Zaproszony do udziału w występie amerykańskiego artysty Bartłomiej Ostapczuk okazał się równorzędnym partnerem Gregga Goldstona w pantomimicznym żarcie "Krzesła". Dziś [23 sierpnia] jednak w Teatrze Na Woli wystąpią dwa nasze zespoły (Teatr Akt i Teatr Formy), natomiast od czwartku do niedzieli zaprezentują się kolejni zagraniczni goście.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji