Artykuły

Jak Capella Cracoviensis wymiatała koloratury

- Zespoły artystyczne unikające krytyki to zbiorowe mogiły. A my? Robimy własne sceniczne produkcje operowe, gramy rzadką na naszej scenie muzycznej kameralistykę, współpracujemy z międzynarodową czołówką świata muzyki dawnej - mówi Jan Tomasz Adamus, dyrektor Capelli Cracoviensis, nominowanej do nagrody Kulturalne Odloty.

Tomasz Handzlik: Capella Cracoviensis jest już odlotowa?

Jan Tomasz Adamus, dyrektor Capelli Cracoviensis: Intensywność naszych działań w Krakowie jest obiektywnie zauważalna. I to w bardzo wielu dziedzinach. Sztandarowe dzieła, repertuarowa terra incognita, koncerty wieczorne, poranki dla juniorów i seniorów, projekty crossover. Nasza publiczność staje się społecznością. W 2013 roku będziemy na festiwalu SWR w Schwetzingen, Opera Rara, Festiwalu Haydnowskim w Bruehl, a rok później na Festiwalu Haendlowskim w Halle i Festiwalu Bachowskim w Lipsku. Robimy własne sceniczne produkcje operowe, gramy rzadką na naszej scenie muzycznej kameralistykę, współpracujemy z międzynarodową czołówką świata muzyki dawnej, nasi znakomici goście pracują dla nas, czyli nie tylko przyjeżdżają i wyjeżdżają, ale grają z nami. Nagrywamy, kupujemy instrumenty, coraz bardziej dynamicznie komunikujemy się z naszą publicznością na płaszczyźnie pozamuzycznej. Odlatywaliśmy na antenie Programu II Polskiego Radia, w Lasku Wolskim, w kościele św. Katarzyny. Mało który zespół ma tak bogaty, intensywny i różnorodny kalendarz. Niecierpliwie czekamy na zakończenie budowy Centrum Kongresowego i na następne inwestycje w infrastrukturę dla kultury w Krakowie, bo nie mamy gdzie realizować naszych pomysłów.

Czyli warto było robić tę małą rewolucję, wysłuchiwać wyzwisk podczas ulicznych protestów i przechodzić procesy sądowe?

- Zespoły artystyczne unikające krytyki to zbiorowe mogiły.

A z czego jest pan najbardziej dumny?

- Cieszę się z wielu zdarzeń, które w naszych realiach mentalnych są, niestety, często mało medialne. Istotą jest artystyczna jakość życia, wysoki poziom artystycznej codzienności. Możemy grać rzadki repertuar. Wracają do nas artyści, którzy mogą przebierać w ofertach. Przychodzą do nas muzycy zmęczeni pracą w innych zespołach. Nie ma rutyny, nie ma marnowania czasu. Słynni artyści, których znaliśmy z płyt i dawniej podziwialiśmy na odległość, teraz regularnie z nami grają. Orkiestra jest bardzo elastyczna, brzmi lekko, barwnie. Gramy zarówno barokową operę, jak i bardzo wymagające symfonie. Zespół wokalny śpiewa repertuar od renesansowej polifonii po Arvo Pärta, od madrygałów, po wirtuozowskie partie w oratoriach.

Wyjazd do Cannes też był sukcesem?

- To był bezcenny projekt służący "uruchomieniu" rzadko wykonywanych przez polskie zespoły wielkoobsadowych utworów XVII-wiecznych. Teraz między innymi efektowne koncertujące msze Mielczewskiego i Pękiela stały się naturalną częścią naszego repertuaru. Graliśmy te utwory w bardzo międzynarodowym składzie, czyli byliśmy ambasadorami tej muzyki. To bardzo ważne, ponieważ, niestety, duża część Europy nadal myśli, że u nas biegają białe niedźwiedzie. Powinniśmy wykonywać tę muzykę i cieszyć się, że mamy coś, co stanowi o naszej tożsamości, bo np. Słowacy nie mają repertuaru tego rodzaju. Wyjazd do Cannes był więc sukcesem wykorzystanym do celów kulturotwórczych.

Najwięksi krytycy CC twierdzą, że projekty takie jak Monteverdi w barze mlecznym czy "Naturzyści" w Lasku Wolskim to nie koncerty, ale wygłupy, rozrywka tworzona pod publiczkę.

- To kwestia wrażliwości. Capella Cracoviensis jest zespołem artystycznym i równocześnie instytucją. Daje to olbrzymie możliwości, jeśli chodzi o różnorodność działań. Interesuje nas zarówno główny nurt repertuarowy, jak i wszelkiego rodzaju nowości, zderzenia, eksperymenty. Nasz niezwykły Mendelssohn w Lasku Wolskim nie tylko poruszył odbiorców, ale w sensie rozwoju artystycznego "zwrócił się" nam w bardziej tradycyjnej działalności koncertowej. Nasi śpiewacy tworzą teraz jeden z najbardziej elastycznych i nowoczesnych zespołów. Po skomplikowanych akcjach scenicznych koncertowe wykonanie np. Bachowskiego "Oratorium Bożonarodzeniowego" staje się lekkim muzycznym intermezzo.

Realizowaliście też bardzo poważne, a nawet misyjne projekty, jak edukacyjny Matinée czy barokowy cykl Wielkie Oratoria (m.in. z Paulem McCreeshem).

- Seria edukacyjnych Matinée trwa i stała się niezwykłym sukcesem, również społecznym. Poznaliśmy bliżej niezwykle cenną część naszej publiczności. Okazało się, że przedpołudnie w dzień powszedni jest w naszym przecież jednak bardzo dużym mieście normalną porą koncertową. Młodzież, seniorzy, osoby opiekujące się małymi dziećmi, osoby pracujące w nietypowych porach to ważna publiczność.

Wielkie Oratoria odbędą się również w tym roku. Tym razem będą to trzy wielkie formy Haydna wykonane w niedzielne przedpołudnia z przerwą na lunch. Jak co roku w Niedzielę Palmową "Pasja" Bacha, 1 listopada "Requiem" Mozarta. To ważne, bo publiczność musi mieć możliwość regularnego obcowania na żywo z wielkim repertuarem. Życzyłbym sobie, żeby obok promocji czytelnictwa pojawiła się w mediach wyrazista zachęta, aby do spisu "lektur" włączać także koncerty brandenburskie, "Wesele Figara", Symfonię "Niedokończoną", "Lunatyczkę", "Święto Wiosny" etc.

Z minionego roku zapamiętamy przede wszystkim wykonanie Bachowskiej "Pasji wg św. Jana", pod dyrekcją Konrada Junghänela, wspomniany projekt "Naturzyści", występ CC w ramach cyklu Opera Rara...

- Nieskromnie przypomnę, że również "Requiem" Mozarta i "Mesjasz" Haendla były przynajmniej warte uwagi. W fugach z "Mesjasza" chór "wymiatał" koloratury w sposób przynajmniej sensacyjny. Alessandro Moccia świetnie poprowadził symfonię "Dom Diabła" Boccheriniego, w ramach współpracy z Markiem Toporowskim wprowadzamy barok francuski. Mieliśmy znakomity koncert z angielskim renesansem a cappella, który przygotował Andrew Parrott. Cieszymy się, że koncerty wyglądające na zwykłe sezonowe wieczory stają się wydarzeniami, i że zauważa to nasza publiczność - może nawet szybciej niż "środowiska opiniotwórcze".

Czym zaskoczycie nas w tym roku?

- Mamy zaproszenia do Paryża na koncerty i nagrania ze słynnym zespołem Le Poeme Harmonique, śpiewamy "Orfeusza" Monteverdiego z grupą La Venexiana na festiwalu Misteria Paschalia, w planie mamy też koncert w Mediolanie z Ottavio Dantone. Poza tym sceniczne wykonanie opery "Amadigi" Haendla, symfonie Beethovena na historycznych instrumentach, wspomniane oratoria Haydna, duży letni projekt festiwalowy od końca czerwca do początku września, francuska opera barokowa. Bardzo cieszymy się z artystycznej współpracy z teatrem Łaźnia Nowa - wiosną pokażemy wspólny, niezwykły projekt zatytułowany Sakralne Karaoke, reżyserowany przez Cezarego Tomaszewskiego. W lecie prawdopodobnie wznowimy "Naturzystów", jesienią między innymi bardzo intensywna seria Matinée z wieloma ważnymi gośćmi i unikatowym repertuarem, którego nie będzie można usłyszeć na koncertach wieczornych. Bardzo intensywnie myślę o "Don Giovannim", jako ciągu dalszym współpracy z Janem Peszkiem w roli reżysera. Tu czekamy na werdykt MKiDN w sprawie finansowania, ale nie ukrywam, że ten projekt jest dla mnie priorytetem. Wśród gościnnych dyrygentów w 2013 r. pojawią się: Alessandro Moccia, Andrew Parrott, Christophe Rousset, Paul Goodwin, Alfredo Bernardini. Będzie też wielu znakomitych śpiewaków, scenograf Juul Dekker, ale przede wszystkim jak zawsze nasi znakomici instrumentaliści i śpiewacy, którzy tworzą siłę Cracovii Cracoviensis.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji