Artykuły

Ruch,obraz, światło

Warszawskie Spotkania Teatralne

DROGĄ utorowaną przez Henryka Tomaszewskiego poszedł inny choreograf polski: Conrad Drzewiecki. On także postanowił przekroczyć granice gatunku i przeszedł od teatru tańca - do teatru dramatycznego.

Wybrał dramaturgię belgijskiego pisarza Michela de Gheiderode, w której ruch, obraz i światło odgrywają szczególną rolę i wystawił w Teatrze Nowym w Poznaniu jego "Szkolę błaznów".

Cala twórczość Ghelderode jest próbą odtworzenia i ożywienia dawnego świata i Flandrii, jej niezwykłego uroku i ludowej zmysłowości. Inspirowany nieraz bezpośrednio przez malarstwo wielkich Holendrów, a szczególnie Breughla i Boscha, tworzy Ghelderode obrazy o dużej sile wyrazu. Pełno w jego sztukach dziwacznych postaci, pojawiają się sceny zaczerpnięte z jarmarcznych widowisk, żebracy i nędzarze zapełniają scenę obok bogatych mieszczan, przenikniętych strachem o swoje złoto.

"Szkoła błaznów" odpowiada doskonale predyspozycjom i zainteresowaniom artystycznym Conrada Drzewieckiego. Z tej sztuki pochodzą przecież słowa: "Pierwszeństwo należy się sztuce mimów". I tak jest w tym przedstawieniu. Sceny ruchowe udały się reżyserowi najlepiej. Skomponowane precyzyjnie, mają urzekający kształt i dużą sprawność wykonania, co zasługuje na uznanie, jeśli zważyć, że Conrad Drzewiecki miał do dyspozycji aktorów nie posiadających specjalnego przygotowania i treningu ruchowego.

Doskonale współgra z zamysłem reżysera scenografia Krzysztofa Pankiewicza, oddająca styl i nastrój starej Flandrii, owego dziwnego skrzyżowania dworskiej mody hiszpańskiej i ludowej tradycji flamandzkiej. Narzucają się tu chwilami wyraźne skojarzenia z malarstwem Boscha.

Przedstawienie jest dynamiczne, rozegrane w dobrym tempie. Najwięcej, niestety, wątpliwości budzi interpretacja samego tekstu Ghelderode. Ale reżysera ta warstwa sztuki wyraźnie najmniej interesowała. Aktorzy byli tylko instrumentami, które przekazać miały widzom główny motyw inscenizacji.

Największy ciężar spoczywał na barkach dwóch protagonistów: Janusza Michałowskiego (Kawaler Szalej, mistrz błaznów) i Tadeusza Drzewieckiego (Onastryk). Wywiązali się oni ze swoich zadań bardzo dobrze. Spośród błaznów, kształcących się w szkole mistrza Szaleją wyróżnić trzeba przede wszystkim Wiesława Komasę (Licodwyn), oraz Lecha Łotockiego i Michała Grudzińskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji