Artykuły

Nie ambicja, lecz chęć szczera...

Lubię słuchać, gdy mówi dyrektor Bogusław Ka­czyński. Jego świat jest uporządkowany i dzieli się na rejony wielkiej sztuki, w której królują najwspanialsi artyści i doskonała muzyka oraz na szarą, nieciekawą rzeczywistość zwyczajnych ludzi. Oczywiście sam Ka­czyński widzi siebie w roli twórcy, czy nawet stwórcy, który niczym legendarny król Midas wszystko zmie­niający w złoto, sprawia, że każde jego przedsięwzię­cie kończy się oszałamiającym sukcesem.

- Nasze przedstawienia cieszą się bez­precedensową popularnością. Na każdym z nich są nadkomplety. Rano nie można wejść do sekretariatu, bo przez noc przy­chodzi tyle faxów z kraju i z zagranicy z prośbą o bilety - twierdzi Bogusław Ka­czyński. Myliłby się ten, kto przypusz­czałby, że dyrektor Kaczyński ubiegał się o swoje stanowisko.

- Przyjąłem propozycję bycia dyrek­torem nie ze względów ambicjonalnych, a sentymentalnych - mówi nasz boha­ter. - "Jestem gotów przed panem uklęk­nąć" - powiedział do mnie przedstawi­ciel wydziału kultury. - "Jeśli pan się nie zgodzi, będziemy musieli zamknąć tę placówkę". W takiej sytuacji moja decy­zja była może nieco pochopna, ale nie mogłem dopuścić do zagłady Romy.

Nie było jednak na początku łatwo. - Otrzymałem Teatr z zespołem, który nie mógł sprostać mojej wizji. Dlatego musieliśmy przede wszystkim wymienić solistów. Ci, którzy byli, to najczęściej laureaci konkursów piosenkarskich. Dziewięćdziesiąt procent spośród nich musiało nas pożegnać. Bezustannie pro­wadzimy przesłuchania, zwiększyliśmy obsadę chóru z 29 do 71 osób, baletu z 30 do 45, a orkiestry z 46 do 98 osób. Dzięki nadkompletom na wszystkich przedsta­wieniach honoraria są takie same jak w Teatrze Wielkim. Moim ideałem jest m.in. Metropolitan Opera.

25 listopada w Teatrze Muzycznym Roma odbędzie się premiera opery Georgesa Bizeta - "Carmen". Reżyserem i choreografem jest Conrad Drzewiecki, twórca słynnego Polskiego Teatru Tańca. Człowiek, który wszystkim odmawia, ale nie Bogusławowi Kaczyńskiemu. - "Przyjadę. Tobie nie odmówię" - po­wiedział mi Drzewiecki. Dzięki temu bę­dzie to jego pierwsza od lat samodzielna realizacja. Kierownictwo muzyczne objął młody dyrygent - Jacek Boniecki poleco­ny przez Jerzego Maksymiuka. Tytułowa rolę zaśpiewa Bożena Zawiślak, dla której - jak twierdzi dyr. Kaczyński - warto wystawić tę operę. Przed premierą wszy­scy pracują od świtu do późnej nocy. Być może będziemy świadkami prawdziwego wydarzenia artystycznego i choć dyrek­tor Kaczyński zwrócił się z apelem do dziennikarzy, aby przystawiali nieco in­ną miarę do jego "Carmen" niż do podob­nych produkcji operowych na świecie, to mimo wszystko wybaczy nam chyba obiektywne spojrzenie i taką też ocenę. Tym większy będzie ewentualny sukces jego Teatru Muzycznego. Na konferencji prasowej usłyszeliśmy, że premier Olek­sy dwukrotnie popłakał się na "Błękit­nym Zamku" według "Ani z Zielonego Wzgórza". Strach pomyśleć co będzie się działo na premierze "Carmen"... A może nie zapraszać polityków lub zmienić za­kończenie? Czy don Jose nie mógłby po­godzić się z Escamillo? Nie takie rzeczy są możliwe...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji