Artykuły

Sztuka po ciemku

"Czarna komedia" w reż. Andrzeja Chichłowskiego w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Daniel Klusek w Głosie Pomorza.

Widzowie, którzy oczekują od teatru rozrywki łatwej, lekkiej i przyjemnej, nie mogą przeoczyć najnowszej premiery w Nowym Teatrze.

"Czarna komedia" jest farsą, a ten gatunek sceniczny słupska publiczność lubi najbardziej. Jednak to, co widzom ogląda się najprzyjemniej, realizatorom tworzy się najtrudniej. I właśnie dlatego nie we wszystkich teatrach farsy się udają. W Nowym Teatrze na szczęście tak, żeby wspomnieć chociażby "Mayday", "Z rączki do rączki", "O co biega?" czy "Okno na parlament", które kilka miesięcy temu doczekało się nawet premiery wznowieniowej.

Andrzej Chichłowski, reżyser przedstawienia, w piątkowy wieczór pokazał na scenie tekst, którego akcja w ogromnej przewadze dzieje się po ciemku. Zastosował bardzo atrakcyjny dla widzów, ale trudny dla aktorów pomysł: gdy akcja rozgrywa się po ciemku, na scenie jest bardzo jasno, gdy jednak dla postaci pojawia się światełko nadziei na jasność, scena niemal tonie w ciemności.

Publiczność bardzo szybko odnajduje się w tej świetlnej inwersji. Ta sytuacja jest mniej komfortowa dla aktorów, którzy przy włączonych reflektorach muszą grać tak, jakby scena tonęła w ciemnościach. Ale gdy im się to udaje, publiczność bawi się świetnie.

"Czarna komedia" to zwariowana opowieść o początkującym rzeźbiarzu, który chce zrobić wrażenie na milionerze, potencjalnym kupcu bardzo przeciętnych prac i ojcu swojej narzeczonej, który ciut sceptycznie podchodzi do pomysłu wydania za mąż swojej córki. W zrobieniu wrażenia ma mu pomóc kradzież antyków z mieszkania sąsiada. Gdy wszystko jest przygotowane, plany artysty komplikuje awaria prądu.

Jak to w dobrych farsach bywa, postaci w "Czarnej komedii" są bardzo wyraziste, nadekspresyjne, pełno tu zapętleń i nieoczekiwanych zwrotów akcji, szybkiego tempa i zabawnych sytuacji. Czyli tego wszystkiego, czego widzowie od farsy oczekują. A do tego mamy jeszcze świetną grę. Igor Chmielnik udźwignął główną rolę i pokazał dojrzale aktorstwo mimo wciąż młodego wieku. Z dobrej strony pokazała się też Agnieszka Peplińska, którą widzowie mogli już oglądać w kilku spektaklach w poprzednich sezonach. Cieszy też powrót na słupską scenę Krzysztofa Leszczyńskiego, który zawsze świetnie sprawdzał się w rolach komediowych, ale wymagających znakomitego przygotowania aktorskiego. Bardzo wyraziście i z dużym zacięciem komicznym zagrała Paulina Fonferek. Scenicznymi perełkami były jednak role geja (Adam Jędrosz) i starej panny (Ewa Konstanciak). Te dwie najbardziej charakterystyczne postaci zebrały największe brawa widowni, chociaż na oklaski zasłużył cały zespół.

Mimo to reżyser przedstawienia nie ukrywa, że niektóre detale sceniczne wymagają jeszcze dopracowania. - Nie jestem do końca zadowolony, bo jest jeszcze kilka rzeczy do poprawienia. W tym spektaklu najtrudniejsza jest choreografia i nad tym aktorzy będą musieli jeszcze trochę popracować - mówił po premierze Andrzej Chichłowski. Wydaje się jednak, że i bez poprawek "Czarna komedia" będzie sukcesem zarówno artystycznym, jak i frekwencyjnym. Bilety na trzy dotychczasowe spektakle sprzedały się znakomicie, a ci, którzy chcą kupić wejściówki na kolejne, nie powinni się długo zastanawiać. Najbliższe przedstawienia 10,22 i 23 lutego. Bilety w cenie 30 i 25 zł można kupić w kasie przy ul. Jana Pawła II 3, rezerwacja telefoniczna pod numerem 59 846 70 13.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji