Artykuły

Młodość trzystulatki

Co wspólnego mają radzieccy uczeni i małpie jądra z alchemikami z praskiego dworu cesarza Rudolfa oraz nową premierą w Operze Narodowej? Wszystko - pisze Jan Gondowicz w Gazecie Wyborczej.

Wobec sensacyjnego przyjęcia "Powrotu z ZSSR" André Gide'a "Wiadomości Literackie" jęły drukować ciąg dalszy - "Powrót z ZSSR uzupełniony". W odcinku szóstym (1938, nr 2) autor zwiedza Instytut Woronowa w Suchumi. Między nim a przewodniczką wywiązuje się ciekawy dialog:

" - Czy można wiedzieć, z jakiego kraju pochodzą małpy, które tutaj hodują?

- Naturalnie, nic łatwiejszego. Większość małp urodziła się tutaj. Tak, prawie wszystkie się tu urodziły.

- Ale według tego, co nam mówiono, nie ma przecież małp w tych stronach. Musiano je sprowadzić.

- Naturalnie.

- Skąd więc je sprowadzono?

- Po trosze zewsząd".

W owej wymianie zdań Gide widzi dowód na to, że młodzi, niedouczeni Rosjanie nie chwytają najprostszych pojęć. Ale objawia raczej (jak niemal wszędzie indziej) zgoła dziecinną naiwność. Rozmówczyni nie mogła mu wszak wyjawić, jakiego to gatunku małp gruczoły płciowe przeszczepia się lub zamierza przeszczepić towarzyszowi Stalinowi.

W tym momencie przypomina się zaraz, lub powinno, Bułhakowowskie "Psie serce" (1925), gdzie nie o sercu głównie mowa. "Ja pani, dobrodziejko, wstawię małpie jajniki" - zapowiada trudniący się tymże profesor Preobrażeński, a nad moskiewską ulicą powiewa baner: "Czy można odmłodnieć?". Od ośmiu dziesiątków lat krążą słuchy, że 25 grudnia 1925 roku (tak też u Bułhakowa) przybyły z Paryża asystent Woronowa doktor Rozanow przeszczepił jądra goryla Mienżyńskiemu, który, jak wszyscy tak potraktowani, po kilku latach ostro podupadł na zdrowiu. I że drugim delikwentem był Gorki.

Dużo by opowiadać, jak na początku lat 20. ubiegłego wieku wierzono w podwiązywania Steinacha (notorycznie mylonego w prasie codziennej z Einsteinem), odmładzające transfuzje krwi i małpie kuracje. W końcu i u Witkacego w "Gyubalu Wahazarze" (1921) odbywa się żonglerka "jeszcze ciepłymi gruczołami". Dzisiaj po całej sprawie zostały trzy artystyczne świadectwa wielkiej miary: "Psie serce", "Wahazar" właśnie i trzecie, o którym tu będzie mowa.

Alchemik w Daliborce

To trzecie nie odznacza się jednak wiarą we wszechmoc medycyny. Karel Czapek mocno w nią wątpił. Dość przeczytać "Białą zarazę", gdzie stosunki w świecie lekarskim są i dla dzisiejszego czytelnika godne uwagi. Polecam zwłaszcza kandydatom do służby zdrowia. Cóż pozostaje? Zostaje magia. Z tej racji Czapek, pisząc "Sprawę Makropulos" (1922), postawił na alchemię. Miał w końcu pod ręką cesarza Rudolfa II, który na przełomie XVI i XVII wieku zrobił z Pragi stolicę nauk tajemnych. Nie była to idea tak baśniowa, jak się zdaje. Czapek nader się musiał zdziwić, gdy skończywszy swą sztukę, odkrył "Powrót do Matuzalema" Shawa (1921), cykl pięciu dramatów z przyszłości o przedmowie zakończonej zdaniem: "Wykorzystuję niewygasłą ciekawość, jaką budzi kamień filozoficzny, pozwalający ludziom żyć wiecznie".

Alchemika nazwiskiem Hieronymus Makropulos, rodem z Krety, kroniki dworu Rudolfa II bodaj nie notują. Nic to nie szkodzi, bo nie zjawia się on osobiście, tkwiąc na dnie osławionego lochu Daliborki, wieży praskiego Hradu. Pojawia się za to jego córka, na której ojciec z cesarskiego rozkazu wypróbował eliksir młodości. Cesarz pan wielce był bowiem strachliwy. Wynalazkiem ojca Elina potraktowana została w wieku lat 16, przeżyła ten zabieg i zachowała na zawsze okrucieństwo skrzywdzonej nastolatki. Z ową niedojrzałością i recepturą w zanadrzu zdołała umknąć, po czym minęły trzy stulecia. Po czym - bang! - wraca do Pragi jako 337-latka. Jest rok 1922. Zaczyna się akcja sztuki.

"Sprawa Makropulos" to komedia sądowo-kryminalna. Element sądowy zapewnia jej proces, który od blisko wieku toczy zubożały ród Gregorów z arystokratycznym rodem Prusów. Przedmiotem sporu są dobra ziemskie Loukov zapisane ponoć jednemu z Gregorów przez barona Prusa w latach 30. XIX wieku; niestety, brak testamentu. Nieszczęśni Gregorowie od paru pokoleń korzystają z usług praskiej kancelarii, w której parę pokoleń adwokatów Kolenatých dokonuje prawniczych cudów, by podtrzymać roszczenia. Dziś jest ostatni dzień procesu, który ostatni z Gregorów desperacko skierował do Sądu Najwyższego.

Nim jednak zapadnie werdykt, do kancelarii wpada wspaniała dama, której nie sposób wyprosić, jest bowiem światowej sławy śpiewaczką w trakcie tournée w Pradze. Tak, nie mylicie się: to właśnie Elina Makropulos w swoim kolejnym wcieleniu, które co pewien czas zmienia, żeby nie budzić sensacji. Aktualnie nosi nazwisko Emilia Marty, lecz pomału wychodzi na jaw, że wie - ku zdumieniu obecnych - gdzie ukryto testament. Nie może, rzecz jasna, zdradzić, że była w swoim czasie, 90 lat temu, przy jego ukrywaniu. Odnalezienie testamentu, a więc wygrana Gregora, jest jej na rękę, bo ma nadzieję, że przy okazji znajdzie się jeszcze coś. Tak, nie mylicie się: owo coś to tajemna receptura eliksiru młodości, którego znów należałoby użyć, bo jego działanie słabnie. Jako że śpiewaczka kilkanaście inkarnacji wstecz miała romans z ówczesnym baronem Prusem, a ów pod jej nieobecność wypróbował na sobie, z niefortunnym skutkiem, recepturę. Uwięzła więc ona w domu Prusów. Jak z tego wynika, ówczesny Gregor był nieślubnym dzieckiem Eliny, a teraźniejszy jest jej praprapraprawnukiem.

Tu pora na część kryminalną. Odnaleźć bezcenny pergamin, a zdobyć go dla siebie - to dwie całkiem różne sprawy, z których drugiej nie sposób sprostać bez fałszerstwa papierów sprzed wieku. Niestety, ryzykując ten czyn Elina, czyli obecna Emilia, a ówczesna Ellian, powinna się obecnie powstrzymać od składania autografów wielbicielom. Łatwiej bowiem zmienić nazwisko niż charakter pisma. Tym sposobem aktualny Gregor, aktualny Prus, aktualny Kolenatý i parę innych osób znajdują się o włos od wejścia w posiadanie sekretu wiecznej młodości. W dyspucie co do użytku, jaki zeń można uczynić, pogląd autora wyraża postać najmniej poważna, stary dependent Vitek z gatunku anachronicznych humanistów.

Słoń w składzie fajansu

Komedia Czapka jest jednak i czymś więcej. Osoba ponad 300-letnia porusza się wśród nie tak trwałych partnerów jej gry z gracją słonia w składzie porcelany. Ich uczucia i motywacje nic dla niej nie znaczą. Jest zresztą, co łatwo pojąć, kompletnie wypalona, zblazowana, znużona sobą. A przy tym - trzeba pamiętać - zawrotnie piękna, co budzi namiętność niemal wszystkich dokoła. Pękają więzy przyzwoitości zawodowej, godności, lojalności, wierności i synowskiego posłuszeństwa. Emilia Marty sieje wokół zniszczenie, a komedia obyczajowa zmienia się z wolna w jedną z pierwszych czarnych komedii. Tak demonicznych femme fatale niewiele jest jej równych w dziejach dramatu. I pomyśleć, że stworzył ją autor słodkiej "Daszeńki", rozkosznych "Opowieści z różnych kieszeni" i uroczego "Roku ogrodnika"!

Wszystko to wiedzie rychło do wręcz morderczej puenty, gdzie zdemaskowana, osaczona i upokorzona córka Makropulosa opowiada, jak to jest żyć 300 lat, przeżywając wciąż takie same triumfy sceniczne, takie same romanse, rozsiewając po świecie potomków. Być martwym duchowo świadkiem kolejnych rewolucji, czasów reakcji, daremnych przemian światopoglądów i jałowego kołowrotu mody. Wszystko to jej nie dotyczy, wszystko jest nierzeczywistością, migotem cieni, nudnym filmem. Jedynie realny staje się tylko ból głowy, fizyczny objaw wstrętu do siebie i własnej zbytecznej egzystencji. Robi się całkiem ponuro. W tym momencie fatalny pergamin zostaje wręczony obecnym. Kto spróbuje?

We wspomnianej przedmowie do "Powrotu do Matuzalema" Shaw zwie słusznie komedię destruktywną, szyderczą, krytyczną i zaprzeczną formą sztuki. Sam, wbrew tej definicji, stworzył czystą utopię. Napisać coś, co naprawdę zajdzie za skórę, zburzy odwieczne nadzieje, co nawet może się przyśnić, zdołał poczciwy czapek, wielbiciel cnót mieszczańskich i skromnych domowych uciech. Właśnie w ich obronie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji