Artykuły

Premiera w Narodowym

Andrzej Żuławski twierdzi, że "Straszny dwór" Stanisława Moniuszki w jego inscenizacji i reżyserii przybliży operę współczesnemu widzowi.

Na wielką scenę Teatru Narodowego wchodzi "Straszny dwór" Stanisława Moniuszki. To jedno ze sztandarowych dzieł polskiej literatury operowej, znajdujące się w stałym repertuarze "Narodowego", zostanie wystawione w nowej inscenizacji. Co więcej, realizatorami są artyści, którzy z tą właśnie operą, mającą w polskiej tradycji szczególne konotacje, zmierzą się po raz pierwszy.

Do wyreżyserowania "Strasznego dworu" dyrektor generalny TN Janusz Pietkiewicz zaprosił Andrzeja Żuławskiego, artystę wysoko cenionego na światowym rynku filmowym. Czy za operową "legitymację" Żuławskiego wystarczą filmy muzyczne, zwłaszcza pamiętny "Borys Godunow", którego kiedyś zrealizował, okaże się po dzisiejszym przedstawieniu.

Sam Żuławski przyznał przed premierą, że kiedyś oglądał moniuszkowskie spektakle i zawsze wychodził z teatru z ambiwalentnymi odczuciami. Podkreślił natomiast, że "Straszny dwór" jest dziełem nadzwyczaj udanym, ma też muzyczny wdzięk. Nie przytłacza widza swoją wagą, nie jest mroczny, ani koturnowy. Dlatego - jego zdaniem - opera ta może być atrakcyjna dla współczesnych generacji widzów.

Tymczasem, "Straszny dwór" ujrzał światła rampy w bardzo konkretnym kontekście historycznym. Dzieło wystawiono po raz pierwszy we wrześniu 1865 roku, kiedy miało pokrzepić polskie serca, dotknięte rozpaczą po klęsce Powstania Styczniowego.

Reżyser doskonale wie - jak sam mówi - o stacjonujących wówczas w pobliżu Teatru Wielkiego rosyjskieh wojskach. - O tym trzeba pamiętać. Dlatego jeszcze bardziej staje się zrozumiała zawarta w operze radość z tego, że jest się Polakiem - twierdzi Żuławski - Zrozumiałe też staje się i to, że cenzura rosyjska pozwoliła zagrać - po pewnych zmianach - "Straszny dwór" tylko trzy razy, a później na wiele lat zniknął z repertuaru - dodaje reżyser. Faktem jest, że za życia kompozytora opery nigdy już nie inscenizowano, a grywano co najwyżej fragmenty.

Zdaniem Andrzeja Żuławskiego dzisiejsza publiczność nie przyjdzie jednak do opery na historyczne odtwarzanie zdarzeń z 1865 roku. - Należy się jej spektakl współczesny - twierdzi z przekonaniem artysta.

Nie da się ukryć, że przygotowania do najnowszej premiery w Teatrze Narodowym nie przebiegały harmonijnie. Jej terminy przesuwano wielokrotnie. Natomiast podczas konferencji prasowej, sporo czasu zajęła sprawa nagłego odwołania dyrektora Janusza Pietkiewicza ze stanowiska, a nie omawianie spektaklu. Ostatecznie jednak wiadomo, że dzieło Stanisława Moniuszki w inscenizacji i reżyserii Andrzeja Żuławskiego, pod kierownictwem muzycznym Grzegorza Nowaka, zaprezentują w piątek 9 bm. oraz w niedzielę 11 bm. Adam Kruszewski i Tadeusz Piszek w partii Miecznika, Grażyna Ciopińska i Dorota Radomska zaśpiewają rolę Hanny, a Dorota Lachowicz i Anna Lubańska - Jadwigę. Partię Stefana powierzono Stanisławowi Kowalskiemu i Dariuszowi Stachurze, jego brata Zbigniewa - Krzysztofowi Borysiewiczowi i Robertowi Dymow-skiemu, zaś rolę pana Damazego - Krzysztofowi Szmytowi i Adamowi Zdunikowskiemu. Skołubę zaśpiewa Jerzy Ostapiuk. Za pulpitem dyrygenckim stanie młody debiutant Piotr Wajrak. Grzegorz Nowak, ze względu na wcześniej zaplanowane koncerty za granicą i odwlekany termin premiery w Warszawie, musiał niestety z niej zrezygnować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji