Artykuły

Solistów wyznaczyli kasjerzy

Kto wyreżyserował kontrowersyjny "Straszny Dwór" w warszawskim Teatrze Narodowym? Z programu przedstawienia dowiedzieć się tego nie można. Wymienia on bowiem obsadę, ale już nie nazwisko reżysera. Widnieje tylko "współpraca reżyserska - Beata Redo-Dobber", chociaż ponoć wcale nie brała udziału w próbach, przebywała wówczas na zwolnieniu.

Więc nikt? Nie do końca. Spektakl przygotowywał znany reżyser Andrzej Żuławski. Próby prowadził z dwiema obsadami. Tymczasem bez jego wiedzy i zgody niewidzialna ręka powołała trzecią obsadę, która bez żadnych konsultacji czy prób z reżyserem zagrała operę "sama z siebie" - np. 19 lutego, bo miała taką ochotę. Podobne spektakle są w planie.

Muzyczna Warszawka wie dobrze, że trzecią obsadę przygotowały z własnej inicjatywy związki zawodowe, które uznały, że śpiewać każdy może. A przynajmniej każdy chce, a więc trzeba rozdać role tym, których dotychczas pomijano. Niech i oni mają swoje pięć minut sławy, niech i oni dostaną brawa i kwiaty. Żuławski twierdzi, że opracował spektakl z dwiema sprawnymi obsadami, które grają tak rzadko - dwa lub trzy razy w miesiącu - że nawet w przypadku chorób czy wakatów mogą wzajemnie się zastępować. Tymczasem związki zawodowe wyznaczyły trzecią obsadę, nie patrząc czy kandydaci mają warunki głosowe i odpowiednią aparycję. "Nawet osoby, które wyeliminowałem definitywnie podczas przesłuchań, zostały obsadzone przez związki zawodowe - twierdzi Żuławski - związkowcy z nikim nie konsultowali obsady, nawet z dyrektorem muzycznym Grzegorzem Nowakiem, lecz ustalili ją w trybie administracyjno-syndykalnym i sami się wyreżyserowali". W takiej sytuacji nie dziwi już nawet to, że sam Żuławski dowiedział się o nowej obsadzie od osób trzecich, bo przecież mógł dowiedzieć się dopiero z gazet. "Gorąco protestuję - mówi Żuławski - bo to nie jest moja reżyseria, ani moja inscenizacja. Protestuję przeciw podejmowaniu artystycznych decyzji przez osoby niekompetentne - p.o. dyrektora Bojara, związkowców, itd. Protestuję przeciwko rządom związków zawodowych w teatrze i manipulacyjnym umowom reżyserskim, które są takie, że dyrekcja może robić co jej się podoba z dziełem reżysera pod jego nieobecność i bez jego wiedzy. W Europie byłaby to rzecz nie do pomyślenia. To są obyczaje rodem z Albanii".

Dodajmy, że kwalifikacje aktywistów związkowych nie wydają się wystarczające do podejmowania artystycznych decyzji. Przewodnicząca komisji zakładowej Solidarności, Ewa Djaczenko, jest kierowniczką sekcji ewidencji majątku, czyli zajmuje się liczeniem teatralnych foteli. Innym aktywistą jest Wojciech Tomaszczuk, starszy kasjer.

Wygląda na to, że największa polska instytucja kulturalna, a przy tym największy teatr świata, jest miejscem puszczonym luzem. Minister Wnuk-Nazarowa wymówiła pracę dyrektorowi generalnemu Januszowi Pietkiewiczowi 2 grudnia 1997 r., mówiąc, że ma znakomitych kandydatów na szefa opery. Mija czwarty miesiąc, a obławy na tegoż nie przynoszą skutku. Kandydaci zapoznawszy się z rządzonym przez związkowców teatrem, wycofują się sami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji