Artykuły

Każdy ma swoją modlitwę

- Teraz pojawił się wysyp sztuk o tej tematyce i wydaje mi się oczywiste, że wątki, które dotyczą tak ważnych spraw jak duchowość człowieka czy koncepcja miejsca Kościoła w państwie, będą się w teatrze ujawniały - mówi Małgorzta Sikorska-Miszczuk, autorka dramatu "Popiełuszko".

Sztuka "Popiełuszko" została napisana przez Małgorzatę Sikorską-Miszczuk na zamówienie Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Zanim doszło do premiery, autorka i reżyser Paweł Łysak zostali oskarżeni o antyklerykalizm i fałszowanie faktów historycznych. W czerwcu odbyły się pierwsze pokazy i fala dyskusji przetoczyła się w ogólnopolskiej prasie. Obrońcy sztuki akcentowali uniwersalne idee tekstu, mogące połączyć wierzących i niewierzących, takie jak prawo człowieka do wolności. Wreszcie 18 listopada ubiegłego roku Sikorska-Miszczuk została laureatką piątej edycji prestiżowej Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej, o którą ubiegały się 163 utwory. Jury doceniło ją za "indywidualne podejście do tak trudnego tematu, jakim w najnowszej historii Polski pozostaje działalność i śmierć księdza Jerzego Popiełuszki". Co o tych wydarzeniach sądzi sama autorka i o czym jest dramat wywołujący w Polakach takie emocje?

*

o Popiełuszce z Małgorzatą Sikorską-Miszczuk rozmawia Kamila Łapicka

KAMILA ŁAPICKA Pomysł, aby przemilczane dotąd tematy wprowadzić do teatru, wyszedł od Pawła Sztarbowskiego, zastępcy dyrektora do spraw programowych bydgoskiej sceny. Jak Pani przyjęła to zadanie?

MAŁGORZATA SIKORSKA-MISZCZUK Ta propozycja padła w 2010 roku i chociaż miałam już za sobą jakieś lektury, zdawałam sobie sprawę, że to jest ogromne wyzwanie. I że muszę je podjąć, chociaż to nie jest dla mnie oczywisty temat.

ŁAPICKA Sądziła Pani, że to właściwy czas na rozmowę o życiu i działalności księdza Jerzego, o jego śmierci?

SIKORSKA-MISZCZUK Dzisiejsza perspektywa - listopad 2012 i listopad 2010 to jest jakaś kolosalna różnica, jeśli chodzi o sprawy związane z Kościołem, z szukaniem własnej tożsamości. Teraz pojawił się wysyp sztuk o tej tematyce i wydaje mi się oczywiste, że wątki, które dotyczą tak ważnych spraw jak duchowość człowieka czy koncepcja miejsca Kościoła w państwie, będą się w teatrze ujawniały.

ŁAPICKA Jak Pani wspomina rok 1984, kiedy zamordowano księdza Popiełuszkę?

SIKORSKA-MISZCZUK W 1984 byłam studentką i tamte lata, cały okres stanu wojennego, wspominam okropnie. Miałam poczucie, że żyję w więzieniu, że to się nigdy nie skończy. Jak wychodziłam za mąż, w 1985 roku, założyliśmy się ze świadkiem na ślubie o skrzynkę wódki - on powiedział, że komuna upadnie i rozleci się Związek Radziecki, a ja powiedziałam: jesteś fantastą. Myślałam, że jedyną ucieczką od tego koszmaru jest ucieczka z kraju.

ŁAPICKA A jaka była Pani reakcja na informację o zabójstwie księdza?

SIKORSKA-MISZCZUK Oczywiście wiedziałam, że to wszystko, co podaje prasa, te mieszkania na Chłodnej, że ta cała sytuacja jest skłamana do szczętu. Nie miałam co do tego jakichkolwiek wątpliwości. Ale nie byłam zdziwiona. Jak człowiek siedzi w więzieniu, to nie dziwi go, że ktoś zagląda przez judasza, że strażnicy biją, że mogą zabić. Że można wszystko. Że było takie bezprawie. Może to brzmi okrutnie, ale mnie nie dziwiło nic.

ŁAPICKA W Pani sztuce odbywa się rekonstrukcja ostatniej drogi księdza Jerzego - razem z nim i z głównym bohaterem, Antypolakiem, jedziemy na śmierć, wepchnięci do bagażnika fiata 125p. Jak Pani wpadła na taki pomysł?

SIKORSKA-MISZCZUK Po pierwsze sama się wpakowałam do bagażnika i kazałam synowi się przewieźć nocą przez Las Kabacki.

ŁAPICKA I?

SIKORSKA-MISZCZUK Wie Pani, nie ma co się łudzić, że to daje jakikolwiek wgląd w tę sytuację. Niemniej to jest straszne. Przerażające. Człowiek się zwierzęco boi.

ŁAPICKA A co oznacza ta podróż na poziomie metaforycznym?

SIKORSKA-MISZCZUK Na początku główny bohater wstawia szybę między siebie a Popiełuszkę i mówi: to jest jakaś postać z wrogiego mi obozu, z jakiejś opresyjnej siły, nie chcę o tym słuchać, i przede wszystkim: ta śmierć nie jest dla mnie. Ktoś sobie jechał na własny rachunek, nie pytał mnie. To jest zbieg okoliczności, że wszyscy tu jesteśmy, nie ma na to rady. Tak jak mówi Herbert: "Rów w którym płynie mętna rzeka / nazywam Wisłą. Ciężko wyznać: / na taką miłość nas skazali / taką przebodli nas ojczyzną".

ŁAPICKA Ale zbliżywszy się do księdza Popiełuszki, skulony w bagażniku Antypolak zaczyna przyswajać sobie "wrogie" treści.

SIKORSKA-MISZCZUK Dlatego, że teatr jest przestrzenią wolności, w której mogą się spotykać różne światy, duchy, żywi i umarli. Od początku miałam poczucie, że istnieje przestrzeń zniewolenia, która się manifestuje przez proste fizyczne obrazy - ludzi zgiętych, zdegradowanych, zamkniętych. Ta obsesja zamknięcia jest absolutnie ze mnie. I istnieje też obszar prostoty, prawdy, człowieczeństwa w rozkwicie, dumie, wyprostowaniu. Od tego był już mały krok, żeby pokazać, że ten kraj był więzieniem o zamkniętym bagażniku, który w 1980 roku został na chwilę otwarty i ludzie zakosztowali, co to znaczy normalnie funkcjonować, co to znaczy być wolnym człowiekiem.

ŁAPICKA Co to znaczy?

SIKORSKA-MISZCZUK Wolność jest podstawową dla nas wartością. Ona pozwala być takim człowiekiem, który łączy ziemię i niebo. Człowiek musi być w swojej wolności, w swojej postawie wyprostowany.

ŁAPICKA Na ile "Popiełuszko" jest Pani autorską wersją wydarzeń?

SIKORSKA-MISZCZUK To jest sztuka teatralna z całym jej sztafażem metaforyki i prawem do interpretacji. Najbardziej dokumentalny fragment dotyczy drogi wręczania wezwania na przesłuchanie, która jest w całości udokumentowana w książce Ksiądz Jerzy Popiełuszko Ewy Czaczkowskiej i Tomasza Wiścickiego.

ŁAPICKA Pisze Pani, że potem "machina poszła w ruch".

SIKORSKA-MISZCZUK We mnie, jako autorce sztuki, nie ma zgody na sytuację, w której ówczesny episkopat uczestniczy we wręczeniu księdzu wezwania na przesłuchanie. Nie powinien był w ogóle się do tego dotykać. Było państwo i to było jego zmartwienie i obowiązek. To jest dla mnie coś, co nie powinno było się wydarzyć.

ŁAPICKA To wezwanie w Pani tekście zostaje wręczone podczas sceny "czarna msza" i kiedy jeden z księży mówi: "Módlmy się, aby jego ofiarę przyjął Bóg, Ojciec wszechmogący", wiemy, że chodzi o życie księdza Popiełuszki. Ta scena jest dość mocno wymierzona w Kościół.

SIKORSKA-MISZCZUK Rzeczywiście tak jest, ale dla mnie to nie jest rozgrywka personalna. To jest dyskusja między dwiema koncepcjami, z których jedna jest koncepcją dwóch tysięcy lat Kościoła, a druga jest koncepcją, w której ktoś mówi: będę szedł za swoją prawdą. Widzę racje obu stron, chociaż jestem całym sercem za Popiełuszką.

ŁAPICKA Istnieje jednak pewna nierównowaga. Trzej mordercy, chociaż mieli swoich protoplastów w rzeczywistości, są odczłowieczeni, zredukowani do roli narzędzi. Osoby związane z Kościołem możemy natomiast zidentyfikować bez trudu.

SIKORSKA-MISZCZUK Chodzi Pani o postać pod nazwą Prymas?

ŁAPICKA Tak.

SIKORSKA-MISZCZUK Postać pod nazwą Prymas nie jest realną postacią, tylko rodzajem duszy, oddzielającej się nocą od ciała, która wędruje i ze swojej perspektywy zupełnie inaczej widzi to, co się wtedy zdarzyło. Dla mnie najważniejsza jest ta oniryczna przypowieść ze snu Prymasa, w której Bóg mówi, że każdy ma swoją modlitwę. Nie jest prosto domyślić się od razu, czym jest modlitwa. Kapłan jest osobą skodyfikowaną, ma się poruszać "od - do", i nagle rozsadza tę strukturę. I teraz jest pytanie, czy to jest jego niesubordynacja, czy to jest jego modlitwa. To było dla mnie fascynujące. Z mojego punktu widzenia to jest kapłan, który stanął za swoją prawdą. Wiedział, że wkracza w coraz trudniejszy obszar. Nie dla wszystkich było jasne, że jego msze za ojczyznę są tym, co się powinno wydarzać. On ewidentnie wprowadzał politykę do kościoła. Mówił o tym, że ludzie są prześladowani, że siedzą w więzieniach, a dzieci są oddzielane od rodziców. Wymieniał nazwiska, wspominał o Wałęsie. Łamał dekret o stanie wojennym.

ŁAPICKA Kiedy ksiądz Popiełuszko został przesłuchany i zyskał status "podejrzanego", udał się do Prymasa Glempa. To w życiu. W sztuce jest podobnie - przytacza Pani fragment karcącej, "ojcowskiej" rozmowy między Prymasem a jego podopiecznym. Ile w niej prawdy?

SIKORSKA-MISZCZUK Wiemy, że ta rozmowa się odbyła, ale tak jak w tej scenie oni do siebie mówić nie mogli. Ta sekwencja zaczyna się przecież od tego, że postać Prymas mówi: "Przeczytaj, co napisałeś", i czyta zapiski, które zostały opublikowane po śmierci Popiełuszki. Więc to jest rozmowa bohaterów obdarzonych nadwiedzą. Znajdujemy się ciągle w przestrzeni teatru, w pewnej iluzji. W innej scenie jedziemy z mordercami samochodem i zatrzymujemy się w lokalu "Leśniczanka", bo wiemy, że oni się tam faktycznie zatrzymali. I nagle pada zdanie: "To takie szczegóły faktograficzne. Dają złudzenie prawdy". Tu jest ta sama sytuacja.

ŁAPICKA Wróćmy zatem do postaci trzech anonimowych morderców.

SIKORSKA-MISZCZUK Oni wyraźnie mówią, że są oddzieleni, nie są połączeni. Tu cały czas jest mowa o tym połączeniu między niebem a ziemią. Oni nie mają poczucia, że są ludźmi wolnymi, że są odbiciem Boga, chociaż pewnie byli katolikami. Istnieją jako siła zła. Mówią: "W drogę, w Imię Zła".

ŁAPICKA Wiemy, że po śmierci księdza, w 1985 roku, skazano w procesie toruńskim cztery osoby. Później kilkakrotnie wznawiano śledztwo, starając się dojść prawdy. Czy było dla Pani istotne wyjaśnienie, kto zamordował księdza Jerzego? I kto wydał rozkaz?

SIKORSKA-MISZCZUK Nie. To jest cały czas historia walki dobra ze złem na pewnym metapoziomie. Przyznam Pani, że czytając dokumenty, nie chciałam nawet wnikać w mechanizmy myślenia tego rodzaju ludzi. Grzebanie w meandrach zła, jakie taki Piotrowski w sobie ma, może jest dla kogoś wyzwaniem, kogoś fascynuje. Mnie nie.

ŁAPICKA Czyli nie było istotne, czy ksiądz Jerzy skończył życie w rękach tych trzech mężczyzn, których nazwiska znamy, czy w rękach zupełnie innych ludzi?

SIKORSKA-MISZCZUK Myślę, że byli tacy sami jak ta trójka.

ŁAPICKA Więc niezależnie od tego, jaką ci oprawcy reprezentowali instytucję, chodzi tylko o to, że stali po stronie zła?

SIKORSKA-MISZCZUK Zdecydowanie.

ŁAPICKA Po stronie dobra, czyli dręczonych przez SB, stawia Pani Lecha i Danutę Wałęsów. Słyszymy wyznania esbeków o tym, jak wyglądały ich "obowiązki" wobec przyszłej pary prezydenckiej.

SIKORSKA-MISZCZUK Wszystko, co jest w mojej sztuce na ten temat, pochodzi z książki Danuty Wałęsowej "Marzenia i tajemnice". Zresztą ona pisała także o tym, że Wałęsa obsesyjnie słuchał radia Rydzykowego, co po przekroczeniu pewnego poziomu powodowało zaburzenie proporcji postrzegania.

ŁAPICKA Żona Antypolaka też zarzuca mu słuchanie Radia Maryja.

SIKORSKA-MISZCZUK To, co ona mu zarzuca, brzmi: ty pozornie ciągle szukasz wartości. Wadzisz się o najważniejsze rzeczy - jest Bóg, nie ma Boga; dobrze, że jest Kościół, źle, że jest Kościół - ale zapomniałeś o tym, co się odbywa na twoim najmniejszym, indywidualnym poziomie. Może ty powinieneś walczyć o mnie, o tę przestrzeń duchową między nami. A ty myślisz, że jak nie będziemy stale siedzieć przy Radiu Maryja, to znaczy, że olewamy sprawy tego kraju.

ŁAPICKA Podobne słowa można usłyszeć podczas spektaklu Danuta W., który jest adaptacją książki prezydentowej.

SIKORSKA-MISZCZUK Tak, rzeczywiście. Teraz mi to przyszło do głowy. Nie widziałam przedstawienia, ale lektura książki zrobiła na mnie wrażenie swoją niezwykłą prawdą wewnętrzną. To jest dla mnie historia szukania w sobie człowieka wolnego, wzrastania człowieka do wielkiej godności.

ŁAPICKA Czy przy tej okazji zastanawiała się Pani nad prawdziwością zarzutów stawianych Lechowi Wałęsie w sprawie współpracy z SB?

SIKORSKA-MISZCZUK Nie. Absolutnie. Ten wątek w sztuce jest związany wyłącznie z lekturą książki Danuty Wałęsowej i z tymi poziomami, o których mówimy. Z wezwaniem do wolności na wysokim poziomie, jak w przypadku księdza Jerzego, i na poziomie jednostkowym.

ŁAPICKA W finale sztuki Antypolak otwiera w sobie przestrzeń na odpowiedzi drugiego człowieka, co postuluje Pani na początku sztuki. Nie zmienia się co prawda z antyklerykała w katolika, ale dzięki naukom księdza Jerzego odnajduje w sobie boski pierwiastek. Dumny ze swojej tożsamości, wstaje z kolan i namawia do tego samego Popiełuszkę. Dlaczego? Przecież on tę przestrzeń wolności ma w sobie od samego początku.

SIKORSKA-MISZCZUK Nie wiem. Może będę to kiedyś wiedziała.

ŁAPICKA Ostatnie kazanie ksiądz Jerzy wygłasza do ryb. Czy powinno to w nas budzić jakieś implikacje poza oczywistym skojarzeniem z wyłowieniem jego ciała z Wisły?

SIKORSKA-MISZCZUK Chodzi tu o poczucie, że uduchowiona przestrzeń jest wszędzie. On mówi do ryb, do drzew, do zwierząt.

ŁAPICKA Taki podwodny święty Franciszek?

SIKORSKA-MISZCZUK Trochę tak.

ŁAPICKA Adresatką tego kazania jest jednak matka. Padają słowa: "Czy jesteś ze mnie zadowolona? Czy mnie słyszysz? To moje ostatnie kazanie, mamo. Ostatnie kazanie i idę do domu. Zwolnili mnie".

SIKORSKA-MISZCZUK Bardzo ważne było dla mnie, aby przeciwstwić te początkowe ataki Antypolaka, który źle się wypowiada o matce księdza Jerzego, najczystszej więzi wiary, która w niej jest. I ona jest nietknięta. Dla syna jest najważniejsza. To jest matka, źródło, Królowa Polski. Tę postać można interpretować rozmaicie. Do końca się tego nie wytłumaczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji