Artykuły

Oddajcie nam Annę German

- Dzisiaj nikt już tak nie kręci serialu czy filmu. Byliśmy w Chorwacji, Polsce i na Ukrainie. Pracowaliśmy jak za dawnych czasów, które znam tylko z opowieści. Bywało, że cały dzień kręciliśmy tylko jedną scenę - o serialu "Anna German" opowiada JOANNA MORO, grająca tytułową rolę.

Rozmowa z Joanną Moro, grającą tytułową rolę w serialu "Anna German":

Dziesięcioodcinkowy rosyjski serial o Annie German zrealizowano z wielkim rozmachem - zdjęcia kręcono w Polsce, we Włoszech, na Ukrainie i w Rosji z międzynarodową obsadą. Ale nie mogło być inaczej, bo Rosjanie kochają miłością szczerą i bezgraniczną, u nas niezasłużenie nieco zapomnianą artystkę, tak pięknie śpiewającą "Człowieczy los" czy "Tańczące Eurydyki".

W rolę German wcieliła się młoda polska aktorka Joanna Moro ("Na Wspólnej", "Londyńczycy"). Może ten znakomicie zrealizowany i wiernie oddający realia swoich czasów, przepełniony muzyką serial sprawi, że legenda Anny German odżyje również u nas.

Rozmowa z Joanną Moro, grającą tytułową rolę w serialu "Anna German"

Dla Rosjan Anna German wciąż jest wielką gwiazdą. My właściwie o niej zapomnieliśmy...

- I dlatego uważają ją za swoją. Skoro my jej nie pamiętamy, nie chcemy, to dlaczego nie mamy im jej oddać na wyłączność? Takie jest ich zdanie. I chyba mają dużo racji.

Pani znała jej twórczość?

- Coś mi się tylko po głowie kołatało. Przed castingiem też nie miałam czasu, by ją poznać. Zaczęłam szukać na YouTubie, bo wiedziałam, że była piosenkarką. Pierwsze, na co trafiłam, to "Człowieczy los" i od razu się zakochałam w tej piosence. Zaśpiewałam ją na castingu. Ale oczywiście nie miałam jeszcze ruchów Anny German, jej eteryczności, postawy damy.

Długo się jej pani uczyła?

- Tak, choć do końca nie wierzyłam, że do mnie zadzwonią. Poprosiłam babcię, żeby przypomniała mi rosyjskie litery i nauczyłam się czytać po rosyjsku [Joanna Moro urodziła się w Wilnie]. Znalazłam rosyjskie strony internetowe poświęcone German, zaczęłam słuchać jej piosenek po rosyjsku. W końcu nawet zapisałam się na lekcje specyficznej metody śpiewania Anny German i na włoski, bo wiedziałam, że część roli będę musiała grać po włosku. Bardzo mi pomogła Mariola Pryzwan, biografka i wielka fanka German.

Serial był wielką produkcją. Kręciliście w kilku krajach.

- I między innymi dlatego zdjęcia trwały długo, bo prawie dziewięć miesięcy. Dzisiaj nikt już tak nie kręci serialu czy filmu. Byliśmy w Chorwacji, Polsce i na Ukrainie. Pracowaliśmy jak za dawnych czasów, które znam tylko z opowieści. Bywało, że cały dzień kręciliśmy tylko jedną scenę.

Uczyła się pani śpiewać jak Anna German, a jednak w serialu pani nie usłyszymy.

- I jest mi z tego powodu smutno. Chciałam zaśpiewać, ale produkcja stwierdziła, że tembr mojego głosu nie do końca pasuje. Dlatego w scenach koncertowych są podłożone oryginalne wykonania Anny German, a podczas śpiewania a capella głos podkłada piosenkarka, która sama siebie nazywa "ukraińską Anną German" i od lat wykonuje jej repertuar.

A jak Rosjanie odebrali pani Annę German?

- Na początku nie interesowała mnie reakcja widzów. Chciałam zagrać dobrze i być zadowolona. Nie czułam presji. Dopiero w Kijowie, gdzie była nasza baza i gdzie spotkałam się z wieloma Rosjanami, udzieliłam pierwszych wywiadów, zdałam sobie sprawę, że Anna German jest tam wciąż artystką kultową. Może nawet więcej. Jest kimś w rodzaju półboga. Przekonałam się, jak ważna jest dla Rosjan.

Zresztą nie tylko dla nich, bo jest tak samo popularna we wszystkich krajach byłego Związku Radzieckiego. Wtedy zaczęłam czuć odpowiedzialność. Ale cieszę się, że długo nie miałam tej świadomości, bo to by mnie usztywniło.

Ale dobrze panią ocenili?

- Zaskakująco dobrze. Mieliśmy, ja również, bardzo dobre recenzje. Otrzymałam też dużo wyrazów uznania od zwykłych ludzi. W internecie czy podczas telewizyjnych programów. Tam jest zwyczaj, że w czasie programu widownia może włączać się do rozmowy. Raz jakaś pani nakrzyczała na reżysera, że nie dał mi w serialu zaśpiewać. Dostawałam też bardzo osobiste listy od starszych ludzi, którzy dzięki serialowi na nowo poczuli się młodzi, zakochani. Tak, to miła część tej pracy.

Serial opowiada o całym życiu Anny German?

- O całym, od wczesnego dzieciństwa do śmierci. Włącznie z nieznanymi u nas szczegółami. Pojawia się jej prawdziwy ojciec, który zmarł, kiedy miała dwa lata. Jest dzieciństwo w Uzbekistanie, podróż do Polski, miłość. Wszystko to przeplatane artystyczną stroną jej życia, sukcesami we Włoszech.

Jest też jeszcze jedna wielka zaleta: jest fantastycznie sfilmowany. Oddaje charakter czasu, w którym się dzieje.

- Tak, też na to zwróciłam uwagę. Proszę sobie wyobrazić, że wszystkie kostiumy były szyte i tworzone pod konkretne sceny, tak samo jak scenografia. Używamy różnych języków: jeśli rzecz dzieje się w Rosji, mówimy po rosyjsku, w Polsce po polsku, a we Włoszech po włosku. To dużo mówi o dbałości, z jaką producenci podchodzili do tego serialu. Z pewnością nie mogliby sobie na to pozwolić, gdyby nie chodziło o Annę German. Dla niej wszystko tam musi być po prostu najlepsze, niecodzienne.

Anna German **** serial obyczajowy, Chorwacja/Ukraina/Rosja 2012

Reżyseria: Artem Antonow, Waldemar Krzystek, Aleksander Timienko, wyk. Joanna Moro, Szymon Sędrowski, Marat Baszarow

Piątek 20:25 TVP 1

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji