Artykuły

"Nie-Boska Komedia"

Tak już jest, że kiedy przyszłość w niejasnych kolorach się jawi, bliscy stają się nasi wieszcze i ich chmurne dramaty. Daty premier tych dramatów splatają się przedziwnie z datami znaczącymi dla historyków (nb. "Dziady" były ostatnią premierą Teatru Telewizji przed 13 grudnia). Genialność romantycznych wieszczeń polega między innymi na tym, że wciąż zdumiewają swoją aktualnością, choć za każdym razem trochę inaczej dopowiadamy sobie to, co ukryte między wierszami, inne fragmenty wydają się najważniejsze. Gdyby nowohucka premiera "Nie-Boskiej Komedii" odbyła się kilka miesięcy wcześniej, pewnie inaczej odbieralibyśmy ją (i to nawet bez względu na koncepcję reżyserską).

"Nie-Boską Komedia" fascynuje swoją uniwersalnością. Nie ma tu jak w "Kordianie" czy "Dziadach" aluzji do aktualnych, konkretnych sytuacji. Są dwa, ponadczasowe, adekwatne do wszystkich epok i wszelkich możliwych układów polityczno-społecznych zagadnienia: adaptacja nawiedzonego (artysty) w "normalnym" świecie i rewolucja. Jak Dante w "Boskiej Komedii", wędrujący po czyśćcu, piekle i niebie, przechodzi hrabia Henryk dwa etapy swojego życia: nieudaną próbą założenia rodziny i tragiczne doświadczenie wypływające z buntu społecznego i przemian z tym faktem związanych.

Kląska w życiu uczuciowym jest udziałem wszystkich bohaterów romantycznych. Kordian Słowackiego i Mickiewiczowski Gustaw-Konrad cierpią z powodu nie spełnionej miłości. A Krasiński dowodzi, że bohaterowi romantycznemu szczęście ziemskiej miłości nie jest dane: hrabia Henryk odrzuca obdarzającą go bezgraniczną miłością żonę. Nawiedzony artysta nie nadaje się po prostu do tzw. życia rodzinnego.

Reżyser najnowszej premiery "Nie-Boskiej Komedii", Włodzimierz Nurkowski, podkreśla to twierdzenie przez specyficzny nastrój całego pierwszego etapu, który dzieje się jakby we śnie. "Przyziemne" życie hrabiego toczy się według rytmu wyznaczonego przez zespół dworskich muzyków zaangażowanych zapewne dla uświetnienia rodzinnych uroczystości. Kwartet smyczkowy wykonujący wdzięczne i pogodne melodyjki stanowi doskonały kontrapunkt do ponurego brzmienia organów towarzyszących obcowaniu hrabiego z mocami nadprzyrodzonymi, przenoszących go w świat metafizyczny (brawa dla reżysera za pomysł i kompozytora, Andrzeja Zaryckiego, za realizację!). Historia krótkiego małżeństwa hrabiego Henryka przesuwa się przed naszymi oczami jak spreparowany film przyrodniczy podglądający rozwój kwiatu streszczony do kilku chwil. Maria (bardzo dobrze dobroduszna Katarzyna Lis): narzeczona, panna młoda, żona w ciąży, matka... A potem Orcio (Bożena Adamek-Nurkowska): w powijakach, malutki chłopczyk w marynarskim ubranku, 10-latek, wreszcie 14-latek... Postaci snują się powoli, przepływają przed oczami nieobecnego jakby hrabiego Henryka i przepadają gdzieś w kulisach sceny jak w zakamarkach przeszłości. Hrabia Henryk (Wacław Ulewicz) porusza się jak we śnie w tej mozaikowo zmieniającej się rzeczywistości.

Duszę i umysł hrabiego posiadły Złe Duchy (pamiętajmy, że i Kordianem i Konradem sterują złe i dobre moce!). Igrają z jego ambicjami i dążeniami. To one, mamiąc obietnicami wielkości, sprawiają, że hrabia staje się zadufanym we własnym talencie kabotynem. Banalny, płytki, zakochany w sobie (zwraca uwagę programowa, mam nadzieję, sztywność odtwórcy głównej roli). Nurkowski tak właśnie przedstawia hrabiego Henryka, zresztą nie bez związku z sugestiami Krasińskiego, boć przecież w nielicznych momentach, w których hrabia wybija się z odrętwienia wstrząśnięty jakimś faktem, jego sposób formułowania myśli staje się zaraz przesadnie ozdobny i afektowany, więc "głos skądsiś" jonizuje, a i ostrzega zarazem: "dramat układasz"...

"Gwiazdy wokoło twej głowy [...] Ty grasz cudzym uszom niepojęte rozkosze [...] Przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością" - te słowa wstępu do pierwszej części, skierowane do hrabiego Henryka, reżyser włożył w usta duchów. Bo ich słucha hrabia, z ich zdaniem tylko się liczy, one go kształtują i powodują jego działaniami.

Warto zresztą odnotować, jak potraktował reżyser pozostałe wstępy do poszczególnych części "Nie-Boskiej Komedii". Rozpoczynającą drugą część serię pytań retorycznych "Czemu o dziecię nie hasasz na kijku, nie bawisz się lalką, much nie mordujesz"... kieruje do Orcia hrabia Henryk, tu - ojciec zatroskany dziwacznym zachowaniem ukochanego syna. A co ze wstępem do części trzeciej? Stanowi on bardzo efektowny punkt kulminacyjny - finał całości opowiadającej o życiu rodzinnym Henryka. Wizja burzącego się tłumu, chaosu rewolucji, wizja proroka tej rewolucji ("czoło wysokie, przestronne, włosa jednego na czaszce nie masz, wszystkie wypadły strącone myślami [...] broda czarna wieńcem twarz opasuje"...) to, według Nurkowskiego wielkie, natchnione proroctwo Orcia. Scena ta, znakomicie stopniowana dynamicznie i kończąca się wybuchem na ostatnich słowach, robi duże wrażenie (przypominając zresztą proroctwo księdza Piotra w "Dziadach" ...). Orcio, ofiara opętanego przez poezję ojca i fanatycznej matki, przez swe wizje oraz przez aktorstwo Bożeny Adamek-Nurkowskiej, jest najbardziej wyrazistą postacią nowohuckiej inscenizacji.

W pierwszym etapie "Nie-Boskiej Komedii" tłem dla tragicznych losów hrabiego Henryka jest bezbarwna proza życia rodzinnego. W drugim zaś etapie tło to stanowi rozkładające się społeczeństwo. Hrabia staje się znów "sennym obserwatorem" losów, tym razem - rewolucji. Bez emocji przysłuchuje się bluźnierczym i przewrotnym opiniom przedstawicieli Nowego Porządku, obserwuje orgiastyczne tańce szalejących "Obywateli". A gdy dochodzi do spotkania z Wodzem Pankracym (Aleksander Bednarz), nie słucha go, ciągnąc swój wątek (Pankracy postępuje nb. identycznie). Wkrótce mówią obydwaj jednocześnie, każdy zasłuchany w swoje racje, co oczywiście wyklucza możliwość porozumienia, wymyślają i ubliżają sobie nawzajem, aż wreszcie po chwili wymownego milczenia, hrabia, obrońca tradycji lakonicznie i bez afektacji oznajmia Pankracemu: "A teraz czas już tobie wynijść z domu mego".

Zwykło się kojarzyć rewolucję w "Nie-Boskiej Komedii" z Rewolucją Francuską. Ale Nurkowski postanowił wydobyć bardzo przecież uniwersalne traktowanie przez Krasińskiego fenomenu rewolucji. Hrabia mówi do Pankracego: "Widziałem wszystkie stare zbrodnie świata ubrane w szaty świeże, nowym kołujące tańcem, ale ich koniec ten sam co przed tysiącami lat: rozpusta, złoto i krew". Bo w każdym buncie ludu dźwięczy wołanie o wolność i równość, o sprawiedliwość i chleb, o ukaranie klasy uprzywilejowanej, czerpiącej zyski z racji zajmowanej pozycji. I w każdym buncie dochodzi do głosu prędzej czy później prostactwo niewybrednych dążeń motłochu.

W rewolucji przedstawionej na scenie Teatru Ludowego zawarte są odnośniki-symbole różnych ruchów wolnościowych. Charakteryzacja Pankracego przywodzi na myśl wizerunek Wodza Rewolucji Październikowej, prorok Leonard ma coś z hippisa, zaś jego kochanka z odkrytą piersią kojarzy się z alegorią Marsylianki. Generał Bianchetti ma na głowie pieróg, a stroje rewolucjonistek przypominają (to już prawdę powiedziawszy trudno ustalić czemu) suknie z dwudziestolecia, mocno jednak poszarpane i zeszmacone. Frygijską czapkę wolności zastąpiły połyskliwe czepki, jak skorupa okrywające głowy Obywateli Nowego Porządku.

*

Wróciłam do domu pod dużym wrażeniem obejrzanego przedstawienia i, myśląc wciąż o "Nie-Boskiej Komedii", zapragnęłam poznać osąd Księgi Zmian: jest to chiński zbiór przepowiedni; układ rzuconych przez pytającego monet wybiera z Księgi właściwą odpowiedź. Tym razem wyszedł znak... "rewolucja"! Czytałam więc, myśląc oczywiście o hrabim, obrońcy religii i tradycji, i o Wodzu Nowego Porządku: "Kiedy przeprowadza się rewolucję, trzeba unikać dwóch błędów. Pierwszy to nadmierny pośpiech i brak litości, co przynosi klęskę. Drugi to zbytnie wahanie i konserwatyzm, co również jest niebezpieczne. Czasy się zmieniają jak pory roku. Cykl świata ma swoje wiosny i jesienie, które w życiu narodów nazywamy społecznymi transformacjami".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji