Artykuły

Warszawa. Mimowie walczą o swój festiwal

Wciąż nie wiadomo, czy odbędzie się kolejna edycja Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimów, który cieszy się prestiżem nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Powód to brak dotacji. Czy ucierpi na tym ambitna sztuka?

Wiele na to wskazuje. Wystawiany na Scenie na Woli Teatru Dramatycznego festiwal ma bogatą tradycję. Od 12 lat dyrektor artystyczny Bartłomiej Ostapczuk pragnie skierować baczną uwagę ludzi finansujących kulturę na swój niszowy projekt. Dotąd nie było problemów. Jubileuszową, dziesiątą edycję, MKiDN objęło nawet honorowym patronatem, raz ten ambitny teatr pantomimy wsparło finansowo miasto stołeczne Warszawa, a co roku wniosek o dotację rozpatrywany był pozytywnie. Co się zmieniło? - Nie mam pojęcia. Chciałbym wierzyć, że powodem jest kompletna nieświadomość osoby oceniającej projekt. Spełniamy wszystkie możliwe warunki, żeby festiwal mógł się odbyć, a nawet powyżej wymaganych. Nie rozumiem, dlaczego ministerstwo podniosło raptem próg przyznawania dotacji z 70 do 75,2 punktów. Zabrakło nam 0,6 punktu... - mówi trochę zrezygnowany Ostapczuk. Ale nie składa broni.

Protestują ikony mimów

Wysłał już odwołanie, które ma być rozpatrzone w ciągu 21 dni, oraz list otwarty do ministra Bogdana Zdrojewskiego. Takich listów protestacyjnych przyszło zresztą więcej. Widzowie są oburzeni. - Pod petycją w inter-necie złożyło podpisy około tysiąca osób, w tym zagraniczni mimowie, współpracownicy Marcela Marceau, ludzie sztuki i muzycy, na czele z Włodzimierzem Nahornym, który często chadza na nasze spektakle. Wyjaśnień żądają dyrektorzy szkół teatralnych w Pradze i Berlinie oraz osoby prywatne, z najbardziej egzotycznych zakątków, np. z Meksyku - dodaje dyrektor festiwalu. Link do petycji z aktualizowanymi wpisami jest na bieżąco przekazywany do wiadomości ministerstwa.

Milczenie kontra hałas

Pantomima nie może konkurować z koncertem zagranicznej gwiazdy albo balem sylwestrowym, na które pieniądze zawsze się znajdą - jeśli nie z ministerstwa, to z miejskiej kasy. Masowa rozrywka ma się dobrze, jej brzydsza siostra - sztuka ambitna - musi nieustannie udowadniać swoją przydatność. Organizatorzy Festiwalu Sztuki Mimów rokrocznie piszą wnioski o dotację. MKiDN przeznaczało na ten cel średnio sto tysięcy złotych, co pokrywało koszty przygotowania całego przedsięwzięcia w 60-70 proc. A żeby przez dwa tygodnie (tyle trwa festiwal, zwyczajowo odbywa się pod koniec sierpnia) delektować się pantomimą na najwyższym poziomie - obejrzeć spektakle, wysłuchać wykładów, przyjść na warsztat - trzeba dziesięciomiesięcznego trudu, żmudnej pracy u podstaw, aby zaprosić gości i dopiąć scenariusz imprezy. Od kilku lat istnieje też Warszawskie Centrum Pantomimy, instytucja wspierająca cale przedsięwzięcie, która finansuje się sama. Tam przygotowywane są nowe produkcje z myślą o premierze na tegorocznym festiwalu. Czy aby nie nadaremno?

Na ten rok przygotowywana była duża atrakcja. - Marzyłem, aby sprowadzić do Polski Jamesa Thierreego, który jest wnukiem Charliego Chaplina. Pojechałem w tym celu najego spektakl do Szwajcarii. I gdy omawialiśmy szczegóły, dostałem telefon, żebym wracał, bo nasz festiwal jest zagrożony. Bez tej dotacji stracimy wiarygodność na skalę europejską. A trzeba dodać, że doczekaliśmy się wysmakowanego widza. Spoza Europy przyjeżdżają goście z Japonii i Singapuru - podkreśla z dumą Ostapczuk.

Nisza, z której powinniśmy być dumni

Liczących się festiwali pantomimy nie ma w świecie znowu tak wiele. Jest silny ośrodek w Dreźnie, są prestiżowa szkoła w Londynie i renomowane centrum sztuki mimów w Warszawie. Nie mamy czego się wstydzić, należymy do czołówki. Tym bardziej szkoda by było to wszystko zaprzepaścić. Jeśli ministerstwo nie da, to kto? O komercyjnych sponsorów niezwykle trudno, bo pantomima budzi w nich mylne skojarzenia. - Dla wielu mim to ucharakteryzowany facet, który stoi na Starówce i się nie rusza. To, że ma kostium, wcale nie oznacza, że posiada też aktorskie wykształcenie. My uprawiamy sztukę świadomego milczenia. Czasem jest ona dramatyczna, czasem komiczna. Teraz mimowie muszą zacząć głośno mówić, aby przetrwać - rozkłada bezradnie ręce dyrektor z 16-letnim doświadczeniem aktora mima.

"Czekając na Godota"

Pieniądze potrzebne są od zaraz. Bez środków finansowych festiwal nie przetrwa. Co na to wszystko ministerstwo? - Zadanie pt. "Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimów" złożone do priorytetu Teatr i Taniec otrzymało ocenę w wysokości 74,4 punktów na 100 możliwych. Ze względu jednak na dużą liczbę wysoko ocenionych zadań nie wszystkie z nich zmieściły się w limicie finansowym priorytetu - pomimo zwiększenia przez ministra tegoż limitu o ponad 10 proc. Z tego względu próg punktowy uprawniający do uzyskania rekomendowania został podniesiony z 70 do 75,2 punktów - czytamy w oficjalnym komentarzu z ministerstwa. Organizatorzy festiwalu od 17 lutego czekają na rozpatrzenie odwołania i odliczają każdy z 21 dni. Sprawą zainteresowali się politycy, telefonują i zadają pytania, ale konkretów brak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji