Artykuły

Aktor i reżyser

Czerwcowe spotkanie Mło­dzieżowego Klubu Miłośni­ków Teatru m. st. Warsza­wy odbyło się w Teatrze Narodo­wym. Obejrzeliśmy tu przedsta­wienie "Nieboskiej Komedii" Zy­gmunta Krasińskiego (niektórzy widzowie oglądali je po raz dru­gi) - a po przedstawieniu roz­mawialiśmy z twórcą spektaklu Adamem Hanuszkiewiczem.

"Nieboska Komedia" była nie­wątpliwie wydarzeniem obecnego sezonu teatralnego. Zarówno do­rośli, jak i młodzi miłośnicy tea­tru czekali na ten spektakl z du­żym zainteresowaniem. Nic więc dziwnego, że na przedstawieniach "Nieboskiej" sala Teatru Narodo­wego wypełniona jest po brzegi, że widownia siedzi zasłuchana, zapatrzona, i długimi, gorącymi oklaskami nagradza cały zespół aktorski.

Trudno jest od razu po przed­stawieniu, bez przemyślenia wrażeń w domu, przejść do rozmo­wy. Toteż nastrój onieśmielenia paraliżował trochę młodych widzów, kiedy na scenie, gdzie za­ledwie kilka chwil przedtem roz­grywały się wielkie sceny drama­tu, zasiadł - już nie w złotym kontuszu hrabiego Henryka - lecz całkiem "prywatny" - Adam Hanuszkiewicz.

Wszystkich najbardziej intere­sowało to, jak przebiegała praca nad "Nieboską". Jak wyjaśnił re­żyser spektaklu, próby prowadzo­ne były od razu na scenie. Tu ro­dził się i ustalał kształt obrazu scenicznego taki jaki oglądamy w czasie przedstawienia. Najtrud­niejszym zadaniem było ułożenie scen zbiorowych, tym więcej, że "Nieboska" wymaga dynamiczne­go tłumu, dużego ruchu w akcie III, pokazującym rewolucję. Od tej właśnie części utworu zaczął pracę Adam Hanuszkiewicz. Pier­wszym zadaniem było poprowa­dzenie tłumu. Chcąc by na scenie wszystko wirowało, reżyser zasto­sował aż dwie tzw. obrotówki, ustawiając aktorów na dwóch ru­chomych kołach sceny, obracających się w dwie przeciwne strony. Pracując nad utworem trud­nym - mówił Adam Hanuszkie­wicz - trzeba niekiedy stawiać sobie najprostsze, wręcz naiwne pytania, by móc tym jaśniej przedstawić na scenie myśl auto­ra. Czy to znaczy, że w każdym przedstawieniu można wytłuma­czyć wszystkim widzom najtrud­niejsze nawet problemy sztuki? Oczywiście, nie. Teatr, zdaniem Adama Hanuszkiewicza, wymaga od widza wysiłku intelektualne­go - inaczej trudno pojąć inten­cje utworu i intencje twórców przedstawienia. Krasiński, pisząc "Nieboską" dał wyraz wszystkim racjom, jakie przemawiały prze­ciwko rewolucji i za tą rewolucją. Wiadomo, że bał się rewolucji, ale jednocześnie przecież znał swoją klasę i ostro ją atakował. Wszyst­ko to jest wyraźnie w przedsta­wieniu wypunktowane.

W czasie spektaklu "Nieboskiej" w głębi sceny widoczny jest zespół orkiestrowy, który muzy­ką skomponowaną przez Andrze­ja Kurylewicza towarzyszy akcji scenicznej. Kompozytor ustalił jednak jedynie tematy muzyczne, które pozwalają wykonawcom na swego rodzaju improwizację. Oczywiście dla laika muzyka do "Nieboskiej" brzmi w każdym przedstawieniu identycznie, fa­chowcy bez trudu łapią wszystkie różnice. Adam Hanuszkiewicz bardzo ceni w swoim teatrze ową mo­żliwość improwizacji, dąży do te­go, by teatr jego był "teatrem ży­wym", teatrem w którym każde­go wieczoru inaczej brzmią słowa, inne wywołuje się wrażenie i uczucia. To zresztą tylko jedna z cech charakterystycznych zes­połu prowadzonego przez Adama Hanuszkiewicza. Celem najważniejszym - jest takie komponowanie przedstawienia, aby było ono autonomiczną całością, a nie sumą twórczości poszczególnych aktorów, scenografa, muzyka, reżysera. Adam Hanuszkiewicz uważa, że teatr gwiazd to teatr epoki minionej. Współczesność każe w teatrze łączyć wszystkie elementy, wysiłki wszystkich pracowników, by dały one jedną artystyczną wartość - p r z e d s t a w i e n i e.

Adam Hanuszkiewicz bardzo intensywnie pracuje z aktorami, wiele proponuje, wiele od nich wymaga. Prowadząc próby stara się niejako grać ze wszystkimi, to pomaga mu zrozumieć każdego aktora, każdą postać sceniczną. Podobnie "wtrąca się" do pracy scenografa i kompozytora, dbając by oprawa sceny, kostiumy, mu­zyka były ściśle związane z ge­stem aktorów, ze słowem mówio­nym.

Hanuszkiewicz jest aktorem i reżyserem. Jak powiada o sobie, używa siebie jako aktora tylko wtedy, gdy uważa to za koniecz­ne. Niewątpliwie jednak potrafi znakomicie współpracować sam z sobą. W obu tych rolach dał się poznać telewidzom w całym kraju, prowadząc przez długie lata teatr telewizji, a obecnie tzw. Studio 63. Swe odejście z teatru poniedziałkowego TV motywuje:

"Bardzo nie lubię robić rzeczy, które potrafię, szukam nowych za­dań, staram się robić to, co spra­wia mi największą trudność. Tyl­ko wtedy istnieje konieczność wysilenia wyobraźni i wtedy by­wa, że udaje się zrobić przedsta­wienie. By tym jaśniej wytłuma­czyć się, posłużę się anegdotą:

Do pewnego górala trafił swe­go czasu nasz rodak zza oceanu i zobaczył u niego pięknie rzeźbio­ny stołek. Postanowił kupić ten stołek i zapytał o cenę. Za dolara sprzedam - powiedział góral. Rodak zza oceanu wyjął dolara i zapytał czy góralski artysta nie mógłby zrobić mu dwunastu ta­kich stołków. - A mógłbym. - To proszę, tu jest 12 dolarów i zróbcie mi takie stołki. - Nie, za 12 stołków to musicie mi zapłacić 120 dolarów. - Dlaczego? - Prze­cież za jeden stołek bierzecie jed­nego dolara. - No tak, ale każdy następny stołek musi być droż­szy, a ten dwunasty to musiałby z 50 dolarów kosztować. - Dla­czego? - A czy wy wiecie, jak to nudno rzeźbić dwunasty stołek".

Czas pożegnać Adama Hanusz­kiewicza, który przyjął nas tak gościnnie mimo późnej pory (zbli­żała się prawie północ, gdy opu­szczaliśmy gmach Teatru Narodo­wego), mimo zmęczenia po praco­witym dniu, po przedstawieniu.

Oklaski gorące i serdeczne za­stąpiły słowa podziękowania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji