Artykuły

Show ostatniej szansy dla zużytych gwiazd

"Progressive - eliminacje" w reż. Zbigniewa Zamachowskiego w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Zbigniew Zamachowski w Romie kpi z telewizyjnej papki. Jego spektakl przypomina jednak kabaretowy skecz a nie musicalowe widowisko.

Studio. W centralnym miejscu umieszczono stolik i fotele dla trojga jurorów oraz niewielką estradę, na której będą popisywać się kandydaci do udziału w kolejnym talent show.

Spektakl "Progressive - eliminacje" chwyta temat gorący i aktualny. Widzom, którzy przyjdą do Romy, pragnie pokazać kulisy widowisk, które w telewizyjnych programach biją rekordy oglądalności, napędzając reklamodawców. To wszakże, co oglądamy w Romie, jest jednocześnie próbą połączenia wody z ogniem: kabaretowego żartu z liryczną zadumą.

Mamy więc inteligentną parodię rozmaitych popisów elokwencji jurorów, dla których udział w talent show stanowi okazję do autokreacji. Teksty, jakie dla nich napisała Dorota Czupkiewicz-Kassjanowicz, są wartkie, jakby żywcem wzięte z telewizyjnych programów, a jednocześnie doprowadzone do absurdu. I jest młoda dziewczyna (Aleksandra Długosz), która śpiewając liryczne piosenki Jerzego Satanowskiego pragnie opowiedzieć coś o sobie, zwierzyć się z intymnych przeżyć, podzielić życiowymi wątpliwościami.

Efekt jest łatwy do przewidzenia. W "Progressive", jak w każdym talent show, liczy się wyłącznie ostra jazda, słowne przepychanki, pozorowane kłótnie, wymyślone konflikty. Być może niektórym widzom, którzy przyjdą do Romy, spektakl ukaże prawdziwą stronę współczesnej telewizyjnej rozrywki, w gruncie rzeczy przekazuje jednak prawdy dobrze znane.

Zgodnie z regułami takiego show w "Progressive - eliminacje" jurorzy są ciekawsi od uczestniczki. Aleksandra Długosz ma wdzięk i niezły głos, ale trzeba wielkich umiejętności, by w muzycznych "snujkach" jakie komponuje Jerzy Satanowski do tekstów o różnej, niestety, wartości, umieć ukazać bogactwo odcieni.

Juror Paweł Królikowski śmieszy nieustannym potokiem słów, umiejętnością zagarnięcia show dla siebie. Bardzo zabawna jest Katarzyna Groniec jako naćpana gwiazda. W tej postaci skumulowała wszystkie cechy starych tancerek, wokalistek u schyłku kariery, które przed kamerami raz jeszcze próbują zwrócić na siebie uwagę. Nieco w cieniu pozostał juror Zbigniew Zamachowski, który za to spektakl sprawnie wyreżyserował.

Największą słabością "Progressive - eliminacje" jest fakt, że autorzy nie wyszli poza pomysł wyjściowy. Jest dobry żart, potem akcja się nie rozwija, postaci nie odkrywają żadnych kolejnych tajemnic, są wciąż takie same. Ale to skromne widowisko, trwa tyle, ile kolejny odcinek talent show w telewizji. I na szczęście nie jest przerywane reklamami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji