Artykuły

"Nie-Boska" w Poznaniu

Teatr Polski w Poznaniu wystawił "Nie-Boską". Inscenizacja budzi tym większe zainteresowanie, że poprzedzały ją dyskusje długie i kontrowersyjne. No i co? No i nic. Utwór jest bezsprzecznie tej miary i tej pozycji w polskiej literaturze romantycznej, że warto go wystawiać.

Przypomnijmy - Mickiewicza nazywano poetą serca, Słowackiego - poetą wyobraźni, trzeciego zaś wieszcza, Krasińskiego - poetą myśli. "Nie-Boska" zawiera niewątpliwie ogromny ładunek prawd i supozycji filozoficznych, społecznych, politycznych, jest rozprawą "arystokratyzmu i ludowości". Inscenizacja poznańska potraktowała to dzieło jako chłodną rozprawę. Nadała "Nie-Boskiej" formę wyrafinowanego traktatu intelektualnego.

Należę do widzów, którzy pierwszy raz w życiu oglądali ten dramat na scenie i przyznam się, że oczekiwałam bardziej namiętnej relacji. Muszę stwierdzlć, że mimo oziębłej aury przedstawienia, a może właśnie dzięki niej, problemy tu poruszane zdobyły szczególną wyrazistość. Od razu wiadomo, o co chodzi. Na wzruszenie nie ma miejsca. Toczy się przed widzem polemika dwóch racji stanu. Czy widz ma się opowiedzieć, po której stronie jest słuszność? Zbyteczne. Za widza osądziła to historia.

Przedstawienie rozpoczyna fragment "Niedokończonego poematu", przy czym młodzieńcem jest późniejszy Mąż, hrabia Henryk, tak że nieomal od pierwszej chwili stają naprzeciw siebie przedstawiciele wrogich obozów i zapowiadają pojedynek idei "na śmierć i życie". Następuje przewód dowodowy: pro i contra arystokracji, pro i contra głosicieli nowego porządku.

Reżyser jest konsekwentny, postawił na relację z dystansem i wygrał w partiach argumentacji rzeczowej.

Wędrówka hrabiego po przedpolu osaczonego obozu Trójcy św. jest jakby snem. Jak we śnie, a więc z oddali, biernie i spokojnie obserwuje on, z jakiego chaosu i rozprzężenia rodzi się nowy świat. I taka reakcja Henryka i dowolność obrazów - mar sennych ma tu swoje uzasadnienie.

"Nie-Boska" jest jednak przynajmniej w połowie osobistą tragedią Henryka. Krasiński przedstawia poetę, który gotów jest w każdej chwili do układania dramatów, do mamienia siebie i innych, goni za złudą piękna i sławy, a niszczy dom rodzinny, żonę przyprawia to obłęd. Te partie sztuki o tyle poddały się przyjętej przez reżysera linii, że hrabia Henryk przedstawił się w nich w jeszcze gorsrzym świetle, niż pod piórem autora. Jest oschły, jak głaz, jest okrutny, tym bardziej nieludzko, że postacie żony Marii i syna Orcia utkane zostały z żywego bólu i nieszczęścia.

Do drugiego bohatera "Nie-Boskiej", Pankracego, wodza wyzwalającego się Ludu, Krasiński miał na pewno mniej serdeczny stosunek. Tymczasem widzowi poznańskiej inscenizacji bezwzględnie sympatyczniejszy wydaje się władnie Pankracy. Dzieje się to zupełnie niezależnie od racji, które ten wódz prezentuje. Dzieje się to w wyniku przypadkowej zgodności w traktowaniu tej postaci przez autora, przez reżysera i przez aktora. I Krasińskiego w Pankracym fascynuje intelekt.

Jak się można domyśleć, dla ostatniego akordu "Nie-Boskiej" ze słynnym "Galileae vicisti!", nie ma strun w racjonalistycznym przedstawieniu poznańskim. Zakończenie to wiernie zachowano z szacunku dla dzieła i autora.

Hrabiego Henryka gra Józef Fryźlewicz. Żonę - Danuta Balicka. Orcia - Joanna Szczerbic. W roli Pankracego występuje Henryk Machalica.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji