Artykuły

Nasz recenzent zanotował

Czytając "Nie-boską komedię" trudno wyobrazić sobie, jak można nadać temu utworowi udany kształt sceniczny? Z jednej strony - długie, ideowe dysputy, z drugiej - ogromna ilość bohaterów i szybko zmieniających się sytuacji: Film - owszem, lecz zrobić z tego przedstawienie teatralne, które by nie nudziło współczesnego widza?

Pierwszy więc sukces mamy już do odnotowania - sukces Jerzego Kreczmara jako autora opracowania tekstu literackiego. Oczywiście, gdyby nie był on jednocześnie reżyserem "Nie-boskiej", wszystkie zalety inscenizacji mogłyby stać się po prostu niezauważalne.

Reżyserem Jerzy Kreczmar okazał się okrutnym dla aktorów - ich indywidualne cechy podporządkował bezwzględnie zespołowi. Nawet ludziom dobrze znającym teatr dość trudno było rozpoznać poszczególnych artystów, ginących w podobnie ubranym chórze. I właśnie w chórze najsilniej dały o sobie znać braki aktorskie. Cóż dopiero by się działo, gdyby każdy musiał stworzyć odrębną rolę! Jedynie Kazimiera Nogajówna (Dziewica), Leonard Pietraszak (Prezes, Arcybiskup) i Stanisław Szreniawski jako Robotnik - potrafili siłą swojego talentu wyłamać się z tego unicestwiającego chóru...

Główny konflikt dramatu - to zderzenie interesów dwóch klas: arystokratycznej i plebejskiej. Ich uosobieniem są Hrabia Henryk i przywódca rewolucji Pankracy. Lecz walka pomiędzy nimi została w poznańskim spektaklu przeniesiona głównie na płaszczyznę starć psychologicznych - nawet dyskusje ideowe mają charakter rozładowywania osobistych kompleksów dwóch osamotnionych i przerastających mądrością własną klasę, osamotnionych wodzów. Może jest to echem zmagań się tych dwóch przeciwników: Józefa Fryźlewicza (Hrabiego) i Henryka Machalicy (Pankracego) w granym równocześnie, powikłanym wielce dramacie psychologicznym Dostojewskiego "Wieczny małżonek"?

W bardzo ciekawej i nieco innej niż zwykle roli - wystąpiła Danuta Balicka (Żona). Pokazała, że może być i prawdziwie liryczna. Demoniczną postać poety Leonarda - powierzono Jarosławowi Strzemieniowi. Doskonale wywiązał się z swojego zadania. Jak Joanna Szczerbicówna, odtwarzająca Orcia, tracącego wzrok, natchnionego syna Hrabiego Henryka.

Słuchając tekstu "Nie-boskiej komedii" - co chwilę musimy się zdumiewać, jak daleko sięgała myśl jej autora! Jest to jedyny chyba nasz utwór XIX-wieczny, którego problemy nadal są dla nas istotne - co więcej: właśnie dla nas! Sprawa wyboru i odpowiedzialności moralnej jest naczelnym pytaniem współczesnej filozofii. Możemy bez uciekania się do teoretycznych rozważań podejmować dyskusję z Krasińskim o drogach rozwoju rewolucji. Tak dyskusją jest właśnie poznański spektakl Jerzego Kreczmara.

Dobrze pomagają wizji reżyserskiej - moralitetu scenicznego - obrzędowa muzyka Ryszarda Gardy i układy choreograficzne Teresy Kujawy. A zwłaszcza funkcjonalna scenografia Stanisław Bąkowskiego - czy jednak kostiumy, ładne same w sobie, nie kłócą się nieco z geometryczną zabudową przestrzeni?

Cokolwiek jednak by się powiedziało o nowym przedstawieniu w Teatrze Polskim - nikt nie może zaprzeczyć, że jest to wielkie wydarzenie, które pozostanie w historii poznańskich scen. I chyba nie tylko poznańskich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji