Artykuły

Uczta do konesera dobrgo humoru

"Kolacja dla głupca" w reż. Paweł Okoński we Wrocławskim Teatrze Komedia. Pisze Karolina Obszyńska w Teatraliach.

"To nie była kolacja charytatywna dla ubogich intelektualnie, raczej igrzyska szyderców. Rzecz w tym, że bogaci i znudzeni inteligenci organizują sobie pełne rozrywki konkursowe wieczory - kolacje dla głupca. Każdy z nich zaprasza wybranego przez siebie mało lotnego gościa, aby ten stanął w szranki z innymi podobnymi jemu błaznami. Ten, którego towarzysz okaże się największym głupkiem, wygrywa zawody"

Planowana przez głównego bohatera Pawła Broszaka kolacja nie dojdzie jednak do skutku, chociaż zaproszony Franciszek Pinion to gamoń jakich mało i z pewnością - nieświadomie - zdobyłby zaszczytne wysokie miejsce w konkursie dla głupców. Z udziałem Piniona, amatora budowli sklejanych z zapałek, rozpocznie się za to długi i ekscytujący, a przy tym niepozbawiony śmiechu, proces poszukiwania żony Broszaka.

Na scenie dzieje się naprawdę wiele - Broszak ma kłopoty z wypadającym dyskiem, jego lekarz upija się do nieprzytomności, próby wyproszenia namolnego Franciszka palą na panewce, bohatera opuszcza żona, a na dokładkę jego dawny wróg wybacza mu zdradę i razem knują plan odzyskania Krystyny. Bieg wydarzeń zmienia się dość szybko, kolejni aktorzy pojawiają się w mieszkaniu Broszaka, a Pinion sprawia coraz więcej kłopotów, tworząc przy tym niespotykany galimatias. Ponieważ jest jedyną osobą, która została przy Broszaku, stara się pomóc mu, jak tylko potrafi. Trudno się go pozbyć, więc zostaje w mieszkaniu Pawła i próbuje poprawić jego ciężką sytuację. Wychodzi z tego klasyczna komedia pomyłek. Franciszek koncertowo rujnuje każde powierzone mu zadanie, jego przysługi nie tylko nie poprawiają sytuacji Broszaka, ale wywołują kolejne nieporozumienia - jak zabawne "qui pro quo" z Marleną, kochanką Pawła. Pinion jest przy tym pocieszny i przede wszystkim bardzo chce pomóc, co jest nie lada gratką dla widzów spragnionych dobrego humoru.

W mieszczańskiej scenografii, nawiązującej tylko subtelnymi elementami do francuskiego salonu, spektakl odnajduje się doskonale. Broszak jest wydawcą literatury - tej gorszej i tej lepszej, bo sam sugeruje pokątnie, że właściwie szczególnie zależy mu na korzyściach finansowych. Dzieła sztuki wiszące na ścianach, droga porcelana i wykwintne wino muszą jednak zniknąć z pokoju Pawła - ma go bowiem odwiedzić Lesław Koniarz, który jest w stanie zauważyć przestępstwa podatkowe nawet z zamkniętymi oczami. Pracownik urzędu skarbowego ma pomóc w odnalezieniu mieszkania pewnego latynoskiego kochanka, z którym najprawdopodobniej przebywa żona Broszaka. Oczywiście i z tego wyniknie pewna zabawna sytuacja, bo "Kolacja dla głupca" od takich nie pozwala odetchnąć ani na chwilę. Siłą tego przedstawienia jest dynamicznie skonstruowana fabuła i niebanalne żarty, ale przede wszystkim jest to spektakl doskonale zagrany. Cały zespół gra na najwyższym poziomie (między innymi Paweł Okoński czy Jerzy Mularczyk), ale tym razem wyróżnia się Mirosław Kropielnicki, fantastyczny w roli tytułowego głupca - nieporadnego, popełniającego kolejne, coraz zabawniejsze faux pas. Odgrywa postać nie tylko językiem, lecz także gestem i mimiką. Jeśli nie wyłącznie dla dwóch godzin odprężającej farsy, to właśnie dla niego koniecznie trzeba zobaczyć "Kolację".

Fabuła francuskiej historii została przeniesiona do Wrocławia - postacie powtarzają nazwy wrocławskich ulic, a Pinion buduje z zapałek most Grunwaldzki. To budzi sympatię lokalnych widzów i rodzi serdeczność do bohaterów opowiadanej historii. Spektakl jest wciągający i idealny na lekkie, niedzielne popołudnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji