Artykuły

Gdzie lokomotywa!?

Szczególne wrażenie na dzieciach zrobiła interpretacja "Okularów" w wykonywaniu Mariusza Benoita - o spektaklu "Lokomotywa" w reż. Piotra Cieplaka z Teatru Powszechnego w Warszawie pisze Hanna Kłoszewska z Nowej Siły Krytycznej.

"A gdzie ta lokomotywa!?" - to zdanie można było usłyszeć z ust niecierpliwej młodej widowni oglądającej najnowszą interpretację dobrze wszystkim znanych wierszy Juliana Tuwima. Spektakl w Teatrze Powszechnym zrealizował Piotr Cieplak, poddając się tym samym ocenie bardzo wymagającej dziecięcej publiki. Młodzi krytycy bywają bardzo surowi, trudno utrzymać ich uwagę, a swoje niezadowolenie wyrażają na głos, nie czekając na koniec sztuki.

Podczas premiery od momentu przekroczenia progu teatru miało się wrażenie bycia w świecie magicznym. Bilety były sprawdzane nie przez biletera/bileterkę, tylko przez konduktora - odruchowo niemalże sięgnęłam po moją legitymacje studencką, nie była jednak potrzebna. Po kontroli biletów publiczność (a może lepiej powiedzieć pasażerowie?) zajęła miejsca na widowni.

Scenografia mogła przypominać kadr z filmu "Kingsajz". Wielka szuflada, ogromny kontakt, mop wychodzący swoją wysokością poza ramy sceny, szczotka do butów rozmiarem przypominająca łóżko. A wszystko to zanurzone w półmroku i atmosferze tajemnicy. Nagle słyszymy ruch. Po dłuższej chwili pełnej napięcia z szuflady wyłania się kolorowa postać, która zaczyna recytować dobrze znany wiersz "Idzie Grześ przez wieś"...

Na początku spektaklu bohaterowie wciągają na maszt, umocowany przy ogromnej szufladzie, flagę - znak drogowy z wizerunkiem lokomotywy. Do ostatnich minut grają pod jej banderą: wersy tego wiersza powtarzane są między innymi utworami. Te fragmenty są recytowane inaczej niż wszystkie inne teksty, aktorzy sprawiają wrażenie zahipnotyzowanych, wykonują senne rytmiczne ruchy. Te momenty silnie kontrastują z resztą przedstawienia. Pomiędzy tym "lokomotywowym" refrenem umieszczone zostały najbardziej znane wiersze Tuwima. Dla widza pozostaje tajemnicą, dlaczego reżyser sięgnął po te akurat utwory w takiej właśnie kolejność: nie tworzy z nich żadnej historii. Również zagadka lokomotywy pozostaje nierozwiązana. Wiersz ten zostaje podany w całości dopiero na końcu, co po raz kolejny podkreśla jego znaczenie, niestety jest to wykonanie bardzo klasyczne. Potem postaci zdejmują flagę i ponownie zapadają w sen.

Szczególne wrażenie na dzieciach, które reagowały wybuchami śmiechu (ale i starsza publika nie mogła się od niego powstrzymać), zrobiła interpretacja "Okularów" w wykonywaniu Mariusza Benoita. Po tym mistrzowskim pokazie możliwości warsztatu aktorskiego i lekkiego humoru przedstawienie zaczęło nabierać tempa. Na szczególną uwagę zasługuje również wykonanie "Ptasiego radia" z bardzo interesującą choreografią ptasich obrad, "Słonia Trąbalskiego" - tu znowu uwagę zwraca Benoit, który przez chwilę przypominał prawdziwego zapominalskiego Słonia.

Minusami spektaklu są: zbyt długi czas trwania (ok. 70 min) i brak tempa. Przyczyniło się to do utracenia przez najmłodszą publikę zainteresowania (szczególnie w ostatnich minutach) tym, co działo się na scenie. Dzieciaki na widowni zaczęły rozmawiać na tematy nie związane z treścią przedstawienia.

Piotr Cieplak stworzył spektakl dla młodych i dużych. Dobry dla rodzin, które chcą spędzić wspólnie czas w bardziej kulturalny sposób i a także znaleźć pretekst do podzielenia się ze swoimi pociechami wierszami, na których zostali wychowani.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji