Artykuły

Wizyta zespołu ambitnego

Wbrew oczekiwaniom sceptyków, lato w stolicy sprzyjało wizytom teatrów pozawarszawskich. Świadczą o tym wypełnione sale teatralne podczas występów "Teatru Współczesnego z Wrocławia, Teatru im. Cypriana Norwida z Jeleniej Góry i Teatru "Wybrzeże" z Gdańska.

W wykonaniu zespołu z Jeleniej Góry oglądaliśmy trzy przedstawienia, w tym "Życie człowieka" Leonida Andrejewa i "Nadobnisie i koczkodany" St.I. Witkiewicza, w reżyserii i scenografii Krystiana Lupy, absolwenta PWST w Krakowie - związanego z teatrem jeleniogórskim.

"Życie człowieka" Andrejewa, rosyjskiego pisarza z przełomu naszego wieku przyznającego się do neorealistów rosyjskich, ma charakter współczesnej przypowieści o bezradności człowieka dążącego na oślep ku swojemu przeznaczeniu, nieświadomego zasad gry, jaką toczy z nami los, uwikłanego w meandry czasu. Autor dość schematycznie przedstawia narodziny, pełną marzeń, ambitną i głodną młodość, powodzenie, sławę, nieszczęście osobiste, śmierć w opuszczeniu, a więc ciąg dziejów człowieka wyznaczonych i kontrolowanych przez Los. Personifikacją Losu jest Ktoś - mężczyzna ubrany w habit i dzierżący w ręku zapaloną świecę życia Człowieka. W przedstawieniu jeleniogórskim rolę tę grał Ryszard Wojnarowski. Ktoś jest skupiony, jakby analizujący. Dzieje bohatera sztuki stają się dzięki temu przedmiotem nie okrucieństwa Losu, ale pasji doświadczania reakcji ludzkich, a może i służą celom nie dopowiedzianym w sztuce do końca.

Krystian Lupa, reżyser, i scenograf przedstawienia przyjmuje sztukę Andrejewa ze wszystkimi niedostatkami tekstu, niekonsekwencjami, patetycznością i chwilami nużącym schematem. Jest tu wiele celebracji, powtarzającej się zresztą w "Nadobnisiach i koczkodanach", świadomego doświadczania aktorów i widza tak, że stajemy się wciągnięci w krąg laickiego misterium, które uzyskuje trafną formę sceniczną, przez zmienność postaci, nastrojów, dzięki dobrze wykorzystanej aurze miejsca, oszczędnej scenografii trafnie operującej bielą i czernią, światłem i mrokiem, ciszą i narastającą, przechodzącą w monotonność, ale staranne wykonaną i piękną muzyką skrzypiec. Aktorstwo w tym przedstawieniu bywa różne, czasami razi zewnętrzną grą Jego (Ferdynand Załuski) ujmujący w niektórych epizodach imrmlsywnością, a także skupiona wierność i wrażliwość Jej (Małgorzata Pereta). Aktorzy w scenach zbiorowych dokładnie wypełniają sugestie reżysera.

Refleksyjna reżyseria Krystiana Lupy wyraża się też w obfitującym w eksperymenty inscenizatorskie, ale zarazem i zdyscyplinowanym spektaklu "Nadobnisie i koczkodany" St.I. Witkiewicza. Lupa przed dwoma laty przygotował tę sztukę w ramach warsztatu teatralnego PWST w Krakowie i ciekawe byłoby porównanie tych dwóch realizacji, na które niestety nie mamy miejsca, pdobnie jak na analizę tej raczej nie docenianej tragigroteski Witkacego o wielkim krachu wyrafinowanej kultury, która próbuje się ocalić przez piętrzenie mętnych ideałów nie przystających do praktyki równie wyrafinowanego życia. Z mieszanymi uczuciami przyglądamy się światkowi rozwydrzonych kobieciątek, dość zresztą zróżnicowanemu, choć reprezentującemu zaledwie trzy postacie: demoniczna Zofia (Maria Maj), pozornie naiwna Liza (Ewa Jagiełło) i przedsiębiorcza Nina (Teresa Pawłowicz).

Reżyser sprowadził konsekwentnie starcia do reguł gry, czasem śmiertelnej, a w innych wypadkach niszczącej wewnętrznie bohaterów.

Ten zamiar reżyser podbudował własną scenografią. Salon w zamku otoczono ścianą klatek, pokojów gościnnych, do których zapędzono Mendelbaumów. Wbrew sugestiom autora Lupa uprościł tło i kostium. I tak np. w scenie pierwszej oglądamy Tarkwiniusza i Pandeusza ubranych w kimona zapaśników judo, rozprawiających na macie w pustej przestrzeni salonu.

Filozofię Witkacego poddano również próbie uczytelnienia. Przedstawienie zostało zbytnio rozciągnięte i nie ma ono tej ironicznej lekkości, tempa, co jego "szkolna" realizacja. Jest bardziej analityczne, choć udało się reżyserowi przy współpracy zespołu uzyskać jedność akcji i filozofii dramatu, której tak domagał się w swojej sztuce teatru Witkacy. Pamiętamy rolę, postacie, epizody, wynosimy z teatru pamięć o zagrożeniu tak silnie odczuwanym przez autora. Jest to zagrożenie tożsamości człowieka, wynikające z zaprzepaszczania przez świat współczesny łączności między tym co wspólnotowe i indywidualne.

Teatr jeleniogórski przywiózł do Warszawy również znaną stołecznej publiczności przypowieść komediową G.B. Shawa "Androkles i lew", w reżyserii i choreografii Henryka Tomaszewskiego, z dekoracjami Kazimierza Wiśniaka i muzyką Bogdana Dominika. Przedstawienie poprzedzone zostało scenką pantomimiczną, opracowaną przez Tomaszewskiego według noweli Petroniusza - o przewrotnej wdowie z Efezu. Dowcip Shawa, słowny i sytuacyjny został w tym przedstawieniu przysłonięty walorami charakterystycznymi dla reżyserii twórcy Pantomimy Wrocławskiej. Otrzymaliśmy przedstawienie nasycone ruchem scenicznym, podbudowane dobrą scenografią i kostiumami (dowcipna maska i sylwetka lwa) i sprawnym aktorstwem, co szczególnie dotyczy postaci tytułowych (Tomasz Radecki - Androkles oraz Janusz Bogusz i Stanisław Cichocki - Lew). Najciekawiej zagrała rolę inteligentnej niezłomnej Lavinii - Maria Maj wyrażająca filozofię sceptycznego humanisty. Ale shawowskie paradoksy nieco już posunęły się w latach i jeleniogórskie przedstawienie przede wszystkim bawi.

Teatr im. C. Norwida z Jeleniej Góry zwrócił uwagę widza warszawskiego na swoje podstawowe walory - dynamiczną dyrekcję, poszukującą, ale i konsekwentną reżyserię, oraz zespół o zarysowujących się młodych indywidualnościach aktorskich i doświadczonych artystach starszego pokolenia, jak seniorka teatru jeleniogórskiego Zuzanna Łodzińska, którą oklaskiwaliśmy w rolach służącej z "Życia człowieka" i żebraczki w komedii Shawa. Dodać trzeba, że młodzi i najmłodsi aktorzy wyróżniają się na tej scenie ogromną sprawnością fizyczną i, co szczególnie cenne, umieją dobrze i wyraźnie mówić na scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji