Artykuły

Warszawa. "Śpiewnik Pana W." w Syrenie

Na początku kwietnia kolejna nowość w Syrenie. Zapraszamy do posłuchania piosenek Wasowskiego i Przybory, czyli na "Śpiewnik Pana W.".

Z WOJCIECHEM MALAJKATEM, dyrektorem teatru Syrena, o Jerzym Wasowskim, Justynie Steczkowskiej i Międzynarodowym Dniu Teatru.

Nie boi się Pan mierzyć z tym repertuarem? Niektórzy mówią, że Kabaret Starszych Panów to dzieło absolutnie skończone i niepodrabialne.

- Nie będziemy nawet próbować podrabiać Kabaretu. Natomiast zawsze warto korzystać z takiego materiału do tworzenia nowych rzeczy. W naszej wersji te piosenki przybiorą nową, atrakcyjną i oryginalną formę. Ja już jestem w takim wieku, że nie boję się tak bardzo. Wiem, co można zrobić z dobrym materiałem. I stać mnie na odrobinę ryzyka.

Gwiazdą"Śpiewnika..." będzie Justyna Steczkowska. Dlaczego ona?

- Bo to doskonała wokalistka, dobra aktorka i wielka osobowość. Ona ma niesamowity dar zmieniania się, tworzenia siebie od nowa. Widzowie Syreny zobaczą ją w kolejnym nowym wcieleniu. Lubię takie sytuacje, kiedy stwarzamy w teatrze nowy wizerunek aktora.

To będzie klasyczny recital?

- Absolutnie nie. Na scenie obok Justyny będzie Chór Kameralny Collegium Musicum Uniwersytetu Warszawskiego pod dyrekcją Andrzeja Borzyma oraz Artur Andrus na zmianę ze mną. My wcielimy się wrolę takich osób spinających i komentujących to, co wynika z tekstów piosenek i inscenizacji. Wspólnie stworzymy muzyczny spektakl oparty na zabawie słowami i znaczeniami zawartymi w takich przebojach, jak: "Rodzina", "Wesołe jest życie staruszka" czy "Bo we mnie jest seks". Nie bez znaczenia będą też choreografia i scenografia. A wszystko to zepnie swoim talentem reżyser Krzysztof Jaślar, autor dwóch naszych przebojów: "Powróćmy jak za dawnych lat. Piosenki mistrza Jurandota" i "Zamachu na MoCarta".

W naszej wersji piosenki Wasowskiego i Przybory otrzymają nową, atrakcyjną i oryginalną formę. Zadba oto Justyna Steczkowska, wielka osobowość sceniczna

W tym roku przypada setna rocznica urodzin Jerzego Wasowskiego. Spektakl to także hołd dla niego?

- Tak, ale rocznica jest raczej tylko pretekstem do stworzenia tego spektaklu. Te piosenki doskonale wpisują się w koncepcję Syreny. Poszerzamy repertuar o sztuki dramatyczne, współczesne, ale wciąż pozostajemy sceną muzyczną. A cóż lepszego można sobie wyobrazić w tym

stylu niż utwory Wasowskiego i Przybory? W tym roku obchodzimy też 65-lecie obecności Syreny w Warszawie i na ten jubileusz przygotowujemy wyjątkowe premiery. Po "Hallo Szpicbródka" przyszła kolej na " Śpiewnik Pana W.".

Za chwilę Międzynarodowy Dzień Teatru. Czy 27 marca do ważna dla Pan data?

- Nie celebruję tego typu świąt. Natomiast doceniam różne inicjatywy, które w tym okresie promują teatr, bo tego nigdy dosyć. Musimy walczyć o widzów, bo wciąż mamy ich za mało.

Jest Pan aktorem, reżyserem, pedagogiem i dyrektorem. Która z tych ról jest dla Pana najważniejsza?

- Każdy punkt widzenia na teatr jest ważny. Taka wielość doświadczeń daje pewność siebie i wiedzę niezbędną do pracy. Nawet moja praca dyrektora jest fascynująca, choć szczerze przyznam, że tej części swojej działalności mam czasami dość. Muszę podejmować masę decyzji, które ze sztuką nie mają nic wspólnego. Musimy szukać sposobu, by się utrzymać, i często zajmuję się po prostu szukaniem pieniędzy.

A uciążliwości dyrektorowania nie sprawią, że Wojciech Malajkat poda się do dymisji?

- Nawet o tym nie myślę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji