Artykuły

Osiem głośnych przedstawień

- Na festiwalu zderzamy ze sobą różne "nowoczesności". Tytuł całego festiwalu, FAJNIE BYĆ BOGIEM!...? sugeruje przyglądanie się im z przymrużeniem oka, ale z drugiej strony - chcemy, żeby to rozpasanie ludzkiej pychy i wyobraźni było brane pod lupę. Postęp, mimo wszystko, nie polega przecież wyłącznie na możliwościach zapłodnienia in vitro, aborcji i eutanazji - mówi Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże o festiwalu Wybrzeże Sztuki.

Praktycznie o każdym spektaklu zaproszonym przez Pana w tym roku na festiwal Wybrzeże Sztuki było głośno. Czyżby takie było kryterium selekcji?

- Szum medialny zawsze sprzyja zainteresowaniu spektaklem. Ale zwykle kończy się to na krótkotrwałej wrzawie, potwierdzając tę prawdę, że życie przedstawienia jest życiem motyla. Poza tym np. medialna oprawa przedstawienia "Nietoperz" TR Warszawa nie była wcale taka jednoznaczna, bo jedni się tą sztuką zachwycali, inni nie. Ważniejsze było dla mnie to, że podejmuje ona temat eutanazji. Ważne było dla mnie także to, że autor opowiada się według mnie przeciwko eutanazji.

Pod prąd wielu opiniom.

- Teatr "nowoczesny" rzeczywiście zmierza dzisiaj zwykle w przeciwną stronę. Na festiwalu zderzamy ze sobą różne "nowoczesności". Tytuł całego festiwalu, FAJNIE BYĆ BOGIEM!...? sugeruje przyglądanie się im z przymrużeniem oka, ale z drugiej strony - chcemy, żeby to rozpasanie ludzkiej pychy i wyobraźni było brane pod lupę. Postęp, mimo wszystko, nie polega przecież wyłącznie na możliwościach zapłodnienia in vitro, aborcji i eutanazji.

Poznańskiej "Balladyny" nie zaprosił Pan ze względu na towarzyszący jej rozgłos? Dawno nie było takiej wrzawy.

- Rozgłos wziął się z tego, że inscenizacja odwołuje się do dramatu Słowackiego, a świat, jaki widzimy na scenie, jest co prawda w jakimś stopniu inspirowany Słowackim, ale tak naprawdę jest światem Krzysztofa Garbaczewskiego, młodego twórcy, który celowo odchodzi od klasycznej, konwencjonalnej formy teatralnej, proponując przedstawienia performatywne, dla których określenie "spektakl teatralny" jest niewłaściwe.

Problemy wprowadzone do tej sztuki przez jej twórcę także odnoszą się do tej "nowoczesności", o której przed chwilą Pan mówił.

- Słowo "nowoczesność" jest rzeczywiście słowem kluczem, ale chętniej użyłbym określenia "ludzkie zarozumialstwo" czy "pycha". W "Balladynie" Garbaczewskiego mamy motyw budowania nowego człowieka. Stale marzymy o nowym człowieku, słyszymy o tym co rusz. Chcemy zapanować nad życiem, nad całą rzeczywistością. A to pragnienie utopijne.

Teatr te ludzkie ciągoty do wszechmocy pokazuje.

- Pokazuje i się im przygląda. Wielu twórców afirmuje te działania jako tak zwane postępowe. Ekscytuje ich możliwość zapanowania przez człowieka nad materią. Ja jestem zwolennikiem tezy, że jesteśmy kruchymi stworzeniami, które nie panują nad sobą, nie mówiąc już o tym, że miałyby zapanować nad światem. Znikomość ludzkich poczynań jest dla mnie czymś niewątpliwym.

Ale dla twórców teatru dzisiaj co innego jest niewątpliwe. Festiwal to pokazuje, czy z tym polemizuje?

- Nie mam zamiaru narzucać swojego zdania. Publiczność, oglądając te przedstawienia, będzie mogła z kilkoma postawami się zmierzyć i sama odpowiedzieć na te pytania.

Na festiwalu obejrzymy dwie produkcje Teatru Wybrzeże, m.in. "Amatorki", które dobrze się w te tematy wpisują.

- Mam przekonanie, że to bardzo udane przedstawienie, rzeczywiście - dobrze się ono w ten festiwal wpisuje. Drugim naszym spektaklem będą "Czarownice z Salem" w reżyserii Adama Nalepy, które będą miały swoją premierę na festiwalu Wybrzeże Sztuki. To wielki dramat, odwołujący się do ideologicznych zapędów epoki maccartyzmu. Reżyser trochę to uwspółcześnia...

I polonizuje? Bo pewien kontekst nasuwa się od razu.

- Także. Kontekst ideologicznego zagrożenia będzie, myślę, czytelny. Zobaczymy, jak to się uda pokazać.

Panie dyrektorze, kiedy popatrzyłem na cały program festiwalu, pomyślałem, że to chyba najlepsza jego edycja.

- Rozumiem, że dziennikarze przy okazji każdej roli, festiwalu czy sztuki muszą mówić, że to jest najlepsze, a to gorsze. Dla mnie to po prostu kolejny festiwal. Cieszę się, że w ogóle udało się go zorganizować, bo czasy są kryzysowe...

I pamiętamy kryzysową ubiegłoroczną edycję.

- Budżet rzeczywiście mamy kryzysowy, ale pan marszałek przekazał nam trochę środków, zastrzyk finansowy otrzymaliśmy też od władz Gdańska. Tylko dzięki tym pieniądzom festiwal można było zorganizować.

Festiwal Wybrzeże Sztuki - 22-29 kwietnia

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji