Artykuły

Całe życie zapisane na jednych drzwiach

Czarnobyl stał się grobem epoki wiary, a mieszkańcy są zarówno ofiarami, jak i pasożytami - o spektaklu "Bieżeńcy" w reż. Marcina Brzozowskiego w Teatrze Szwalnia w Łodzi pisze Katarzyna Skręt z Nowej Siły Krytycznej.

"Bieżeńcy" w reżyserii Marcina Brzozowskiego to premierowa przygotowana w ramach ogólnopolskiej akcji "Dotknij Teatru". Łódzki Teatr Szwalnia otwiera się na artystyczne wyzwania, a właśnie takim przykładem jest spektakl zrealizowany na podstawie rozmów Swietłany Aleksiejewicz prowadzonych z mieszkańcami Ziemi Czarnobylskiej.

Głosy mieszkańców miasta Prypeć rozbrzmiewają w nieodkrytej do tej pory przestrzeni teatru - piwnicy. Widzowie schodzą stromymi schodami, aby dostać się do miejsca, w którym usłyszą opowieść o tym, co wydarzyło się 25 kwietnia 1986 roku. W korytarzu rozsypano czarną ziemię, przejść można jedynie po drewnianych paletach. Największe pomieszczenie stało się miejscem właściwej akcji - domem ludzi, którzy przeżyli katastrofę. Historii jest wiele, wybrzmiewają kolejno, tworząc polilog pełen smutku i cierpienia. Każdy z aktorów (studentów i absolwentów łódzkiej PWSFTviT) opowiada inną historię. Zabawne opowieści mieszają się z rozpaczliwymi obrazami zapisanymi w pamięci.

Monologi dotyczą opowieści różnych ludzi, ale łączy je jedno - tęsknota za dawnym życiem, które już nie powróci. Ewelina Kudeń mówi głosem matki, która próbuje uratować swoją córkę od skutków wybuchu w elektrowni, nawet jeśli wiąże się to z wykorzystaniem dziewczynki do badań i eksperymentów. O historii Anny Suszko, której nie widziano od czasów wysiedlenia z jej rodzinnej wsi, dowiadujemy się od jej sąsiadów. Płomienie, które rozświetlały całe niebo i żar bijący od roztapiającego się betonu wspomina kobieta grana przez Iwonę Dróżdż. Natomiast drzwi, które służyły w trakcie spektaklu za stół, okazały się rodzinną relikwią mężczyzny odgrywanego przez Marka Nędzę. Zapisano na nich jego wzrost oraz wzrost jego brata i córki. Na nich przez całą noc leżało ciało ojca, a potem córki mężczyzny. Te drzwi stały się symbolem życia i śmieci.

Jednak "Bieżeńcy" to nie tylko relacja świadków, ale także zdystansowana ocena tego, co stworzono z Czarnobyla na przestrzeni lat. Jedna z kobiet (Magdalena Drab) mówi, że Czarnobyl stał się grobem epoki wiary, a mieszkańcy są zarówno jego ofiarami, jak i pasożytami. Przesiedlono ich do Europy, do miejsc zupełnie odmiennych od ich starych domostw.

Przez cały czas trwania spektaklu, w tle rozbrzmiewają pieśni rosyjskie, a także modlitwa do Matki Boskiej. Jedną z nich śpiewa najmłodsza aktorka - Tosia Brzozowska. Klamrą kompozycyjną spajającą spektakl jest pieśń (a na końcu monolog) w wykonaniu Jacka Zawadzkiego, znanego z monodramu "Moskwa-Pietuszki", którego głos prowadzi widzów do wyjścia.

Scenografia autorstwa Ludomira Franczaka podkreśla zarówno charakter pomieszczenia, jak i charakter opowiadanych historii. Gołe ściany oświetlone zimnym światłem przypominają napromieniowane mieszkanie albo zimny grób. Białe drzwi stają się stołem, przy którym aktorzy ubrani w kolorowe, ludowe stroje świętują przybycie gości. Przy butelkach wypełnionych wódką, aktorzy stawiają obrazy oprawione w ramy: z jednej strony widnieją zdjęcia mieszkańców, z drugiej - święte ikony. Na podłodze leżą sztuczne czerwone goździki. Interesującym elementem scenografii (autorstwa Marcina Brzozowskiego) jest rower, który wprowadzony w ruch zapala powieszoną nad nim lampę. W korytarzu leżą maski przeciwgazowe, a w dalszych pomieszczeniach znajdują się instalacje (m. in. naderwany plakat przedstawiający łąkę i błękitne niebo, a pod nim palące się wkłady do zniczy). Ziemia rozłożona w korytarzu, po którym można przejść jedynie dzięki rozstawionym paletom, zdaje się sygnalizować niebezpieczeństwo wszechobecnej radioaktywności.

Nie wszystkie elementy spektaklu ze sobą współgrają, a nawet często sobie przeszkadzają. Pieśni śpiewane chórem przez aktorów wielokrotnie zagłuszają monologi oraz rozbijają uwagę widza. Aktorzy oscylują pomiędzy przaśnymi, humorystycznymi opowieściami a historiami obrazującymi śmierć i cierpienie. Nie można jednak odmówić tej realizacji oryginalności oraz wykorzystania niezwykłej przestrzeni, która. miejmy nadzieje, będzie wielokrotnie eksploatowana. "Bieżeńcy" to jedna z niewielu propozycji łódzkiego teatru nieinstytucjonalnego, z którymi warto się zapoznać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji