To będzie bardzo współczesna "Zemsta nietoperza"
Rozmowa z reżyserem Tomaszem Dutkiewiczem
W łódzkim Teatrze Muzycznym klasyczną operetkę "Zemsta nietoperza" J. Straussa przygotowuje młody, wszechstronnie utalentowany i bardzo współcześnie pojmujący teatr tego typu reżyser, aktor, wokalista i choreograf w jednej osobie Tomasz Dutkiewicz.
"El" obejrzał jedną z prób i zadał reżyserowi pięć pytań:
- Jakim materiałem reżyserskim jest dla pana "Zemsta nietoperza"?
- Ciekawym, chociaż według mnie jest to sztuka dosyć archaiczna Próbuję ją zrobić z pełnym uwielbieniem dla partytury, ale od strony ruchu scenicznego, gry aktorskiej i inscenizacji na wskroś współcześnie. Chciałem, żeby dużo się działo, żeby postaci były dynamiczne, a nie papierowe. Ale ponieważ przygotowuję wersję wyjazdową na zamówienie niemieckiego kontrahenta, zostałem ograniczony czasowo przez dystrybutora. Nastąpiły cięcia tekstowe i spektakl będzie trwał tylko dwie godziny, podczas gdy zazwyczaj "Zemsta nietoperza" trwa od 2 godzin i 40 minut do 4 godzin. Scenografia jest funkcjonalna, gotowa do pomieszczenia na różnych scenach. Kostiumy szalenie efektowne.
- Czy zdradzi pan pomysł na "Zemstę nietoperza"?
- Jesteśmy świadkami anegdoty, która może się zdarzyć w każdym mieście na świecie. Zdradzający mąż zostaje zdradzony przez żonę. Na balu maskowym dokonuje się zemsta za coś, co zdarzyło się w przeszłości. Artyści występują w ponadczasowych kostiumach, w których mogliby pojawić się i dzisiaj. Moim pierwszym pomysłem było zrobienie "Zemsty nietoperza" zupełnie na współcześnie, np. w I akcie pokojówka wchodzi w dżinsach i z walkmanem na uszach. Ale Niemcy są zbyt przyzwyczajeni do klasyczności w operetkach i musiałem swoje pomysły zweryfikować.
- Czego więc mogą spodziewać się po łódzkiej "Zemście nietoperza" zwolennicy klasycznej operetki, a czym zaskoczy pan przeciwników tego gatunku?
[brak dokończenia artykułu]