Artykuły

Patrząc na Poemat pedagogiczny w teatrze wrocławskim...

UCZUCIE niedosytu i braku pełni, jakiego doznaje na przedsta­wieniu "Poematu pedagogicz­nego" każdy, kto czytał wspaniałą książkę Makarenki, jest wprost nieuniknione. Gdyby nawet obrazów było nie pięć, ale - powiedzmy - osiem, nie mogłyby oddać ca­łej wymowy trzytomowego, typowo epickiego, wspomnie­niowo - narracyjnego dzieła pisarza. Stwierdzenie to jest po prostu truizmem, oczywi­stością. I dlatego sprawa nie polega chyba na tym, co su­geruje w programach autor scenicznej adaptacji "Poema­tu" - Jerzy Rakowiecki: na konfrontacji wyobrażenia czytelniczego z rzeczywistością sceniczną. Konfrontacja taka niemal z góry zapowiadałaby klęskę inscenizacji. Każde bowiem zestawienie omawia­nego spektaklu z książką Ma­karenki, prowadzi do wnio­sku, że przeróbka sceniczna poważnie zubaża wymowę książki, odbiera jej wiele z tego imponującego bogactwa, które ona sama daje czytel­nikowi.

Ustalmy więc sobie inny punkt widzenia na omawia­ne przedstawienie teatralne. Ocalimy cały sens tego przedstawienia - sens, który jest niewątpliwie bardzo po­zytywny - jeśli sobie powie­my, że dla każdego, kto zna "Poemat pedagogiczny" w jego książkowej całości (a ta­kich są w Polsce tysiące) omawiane widowisko jest dra­matyczną ilustracją do książ­ki, każdemu zaś, kto jej je­szcze nie zna, daje ono atrakcyjny przedsmak dzieła Makarenki, stanowi arty­styczną zachętę do bezpo­średniego poznania tego dzie­ła.

I trzeba dodać od razu, że nikt z tych, którzy zaczy­nają swą znajomość z Makarenką od sztuki Rakowiec­kiego, nie powinien poprze­stać na samej sztuce. To bo­wiem stanowiłoby źródło po­ważnych nieporozumień. Przykład takiego nieporozu­mienia: jeżeli w pięcioobrazowym spektaklu główny ak­cent pierwszego obrazu sta­nowi policzek wymierzony przez Makarenkę Zadorowowi, policzek, który w książce jest tylko jednym z kilkuset epizodów wielorozdziałowej fabuły powieściowej i jed­nym z wielu przejawów po­czątkowych trudności Ma­karenki - to jego dominu­jące miejsce w akcji sztuki niebezpiecznie przesuwa pro­porcje treściowe, zbyt silnie narzuca się wrażeniom wi­dza. Właściwe umiejscowie­nie go w dialektycznym toku rozwoju metod pedagogicz­nych Makarenki możemy więc uzyskać tylko przez po­znanie samej książki.

Do dalszych braków sce­nicznej przeróbki "Poematu" należy fakt, że sztuka - ze względu na szczególne wa­runki właśnie inscenizacji - nie mogła pokazać, iż wszyst­kie przemiany moralne wy­chowanków Makarenki do­konywały się w toku ich pracy, w toku powstawania pracującego kolektywu. Wia­domo, jak trudno jest poka­zać na scenie właśnie pracę. Trzeba natomiast przyznać że poza tym przeróbka Ra­kowieckiego opiera się na doborze przeważnie najbar­dziej charakterystycznych epizodów książki, że na ogół zręcznie łączy ona cechy róż­nych postaci powieściowych

w poszczególnych postaciach scenicznych i równie zręcz­nie wkłada w usta poszcze­gólnych bohaterów sztuki te ważniejsze słowa Makarenki, które znajdują się w odau­torskim, niezdialogowanym tekście książki. Rozłożenie niektórych rozważań i myśli Makarenki na dramatyczny dialog zostało w wielu miej­scach przeprowadzone bar­dzo żywo i dowcipnie. W ogó­le wiele zdołał Rakowiecki zachować w sztuce tak cha­rakterystycznego dla książki Makarenki i tak ujmującego jej czytelników humoru i twórczego dowcipu. I co naj­ważniejsze, sztuka Rakowiec­kiego o tyle daje przedsmak książki Makarenki, że wzru­sza widza tym, co się na sce­nie dzieje. Żywo okazywana sympatia widowni jest przez cały czas po stronie Maka­renki i jego wychowanków a równie żywo okazywana nie­chęć kieruje się przeciw tym którzy utrudniali mu reali­zację jego planów pedago­gicznych, planów zdążających do rozbudzenia w wycho­wankach społecznie użytecz­nej ambicji, do stworzenia z nich świadomie zdyscyplino­wanego kolektywu, do przy­wrócenia im naprawdę ludz­kiej godności. Takie sceny, jak powrót Tarańca, cała wi­downia przeżywa z głębokim wzruszeniem.

Wrocławska realizacja sztu­ki (w reżyserii Maryny Bro­niewskiej) wydobyła i uwy­pukliła wszystko to, co dało się z niej wydobyć. Jest to przede wszystkim zasługą ze­społu aktorskiego, który ze szczerym zapałem twórczym i głębokim przejęciem losa­mi bohaterów "Poematu" sta­ra się ukazać ich wielorakie sylwetki na scenie. Odnosi się to szczególnie do tych artystów, których widzimy w rolach wychowanków Maka­renki. Na pierwszy plan w tej pozytywnej ocenie trzeba wysunąć Stanisława Jasiukiewicza, który zdołał wyakcen­tować w postaci Buruna wszystkie zachodzące w nim przemiany od rzezimieszka i złodzieja do wybitnie uży­tecznego członka kolektywu.

Obok niego stają: Zenon Burzyński (Owczarenko), Ry­szard Michalak (Taraniec), Mieczysław Ziobrowski (Czobot), Igor Przegrodzki (Bratczenko) i Andrzej Polkowski (Marek). Zbigniew Niewczas z trudem pokonuje sztuczność wynikającą z papierowego "uscenicznienia" postaci Zadorowa przez autora prze­róbki "Poematu" (co uwi­dacznia się szczególnie w scenach końcowych sztuki). Ujemnie odcina się od reszty zespołu wychowanków Ed­ward Rominkiewicz, jako Mitiagin, nienaturalny w geście i podawaniu tekstu. Nie wia­domo również, dlaczego An­na Chmielewska, którą pa­miętamy jako chłopca z "Pie­ją koguty" Bałtuszisa, w "Poemacie" znowu musi być chłopcem, kiedy tym razem zbyt wyraźnie widać, że nim nie jest.

Trafnie ukazuje metamor­fozę Marusi Maria Zbyszewska i - jak zwykle - od­daje cały wdzięk dziewczęco-dziecięcej sylwetki Oli Łucja Burzyńska.

Władysław Dewoyno stwo­rzył bardzo sugestywną po­staciowo sylwetkę samego Makarenki, nieco jednak za­ciążył na jego roli wspom­niany poprzednio fakt zbyt silnego zaakcentowania w sztuce pierwszych momentów wybuchowości Makarenki. W charakterystycznej postaci intendenta Ojczenasza Lud­wik Wytysiński pozostawia może za dużo konwencjonal­nego "staruszka", a Cyryl Przybył dość sztywno trak­tuje rolę Szerego. Wiele uza­sadnionej sympatii wzbudza Ignacy Machowski jako prze­wodniczący Inspektoratu Ro­botniczo-Chłopskiego Czernienko, potrafił bowiem zrę­cznie uniknąć przekroczenia granicy między humorem a niepożądaną śmiesznością, Renata Fijałkowska raczej nieswojo czuła się w niewy­raźnie postawionej roli Lidoczki.

Dobrze spełnili swą funk­cję sceniczną w epizodach: Jadwiga Hańska (Breger), Zbigniew Skowroński (Wać - chociaż jego dość wulgar­nie reżysersko potraktowany epizod z "hydroterapią" roz­bija nieco charakter wido­wiska) i Kazimierz Herba (delegat chłopów).

Omawiając aktorski wkład w sztukę nie można pominąć bardzo dobrej gry młodych statystów w rolach Huda i Wierszniewa, w których za­służyli oni na więcej niż anonimowe oznaczenie gwiazdkami w programie.

Obok walorów reżyserii, która zapewniła przedstawie­niu odpowiedni rytm, tempo i wzruszającą atmosferę, nie przemilczymy też błędów, z których najważniejszy sta­nowiło nadużycie międzyodsłonowych "interludiów" przed kurtyną. Tego typu "uzupełnianie" spektaklu sta­je się w naszym teatrze od czasu "Henryka VI na ło­wach" jakąś manierą! Gdy bowiem było niewątpliwie uzasadnione przy Bogusław­skim lub Szekspirze (ze względu na celowe nawiąza­nie do pewnych konwencji dawnego teatru), staje się ono zupełnie zbędne i trąci for­malizmem przy sztukach nawskroś współczesnych i wy­raźnie realistycznych, jaką jest właśnie "Poemat". Nie­potrzebnie rozbija to dobrze opracowana przez Aleksan­dra Jędrzejewskiego całość plastyczną obrazu. (W tym spektaklu uzasadniona była tylko wstawka z pożegna­niem Zadorowa, która stano­wiła całą, umotywowaną tre­ściowo scenę). A poza tym pytanie: dlaczego w ostatniej scenie chłopcy, już przecież wychowani przez Makarenkę, pozostają w pokoju przez ca­ły czas w czapkach na gło­wach?

Równie zbędne jak "interludia" były towarzyszące im piosenki. Wystarczyłyby chy­ba ich melodie bez słów ja­koś włączone do zasadniczego nurtu sztuki jako tło mu­zyczne. Na pewno nie było potrzebne tego rodzaju "dodawanie poezji" przedstawie­niu, które i tak ma wiele uj­mującego uroku, o czym możemy przekonać się wszyscy, bo wszyscy powinniśmy to przedstawienie zobaczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji