Artykuły

Historia i uczestnictwo [Kontrapunkt 2013]

Gdyby zebrać myśli przepływające przez trzy prezentowane we wtorek na Kontrapunkcie spektakle - hasłem spinającym byłaby "historia". Ważne pozostaje też pytanie o widza i rodzaj zaproszenia go do świata budowanego przez teatr - pisze Kamila Paradowska na blogu Teatru Współczesnego.

Historię traktuję tu jako pewną opowieść w ogóle, ale też tę pisaną ręką badaczy, wielką historię, a także małą, osobistą opowieść oraz herstory.

"Do historii, Kaligulo, do historii!" - stwierdza w finale tytułowy Kaligula, a jednocześnie otwiera nową perspektywę mówiąc "Jeszcze żyję". Bohater dramatu Alberta Camusa pyta więc nie tylko o to, co może być rekonstrukcją zdarzeń zapisanych przez Swetoniusza, ale tym, co staje się przyszłością, możliwą dla każdego, kto posiada dar życia. Śmierć, unicestwienie, strach o życie, odpowiedzialność za życie innych, staje się jedną z prowokacji, do jakich zaprasza bohater dramatu. Czy siedząc na widowni nie doświadczyliście teatralnego złudzenia, że - tak - jesteśmy ofiarami, tak, jesteśmy spiskowcami, tak - lepiej zabić? Zabilibyście? Spektakl ten czytam jako szereg różnych prowokacji - przede wszystkim intelektualnych, które odbywają się poza czasem, z dala od historii, z dala od faktów, wobec umysłu, który - poprzez tak skonstruowaną opowieść oraz przepływające przez nią napięcia - poddaje się jej i pozwala w niej uczestniczyć.

Uczestnictwo w opowieści krążącej wokół narracji Elfriede Jelinek miało zupełnie inny charakter. "Amatorki" noszą w sobie rys przeszłości, z którą nie mogę się zgodzić i która jest dla mnie jedną z najokrutniejszych opowieści o kobietach. Codzienność bohaterek to właśnie owo herstory - życiowe wybory, proza życia, pragnienia, a ponad wszystko to, co musi się wydarzyć, czyli rodzaj społecznej opresji, zżerającego i jednocześnie martwego świata wokół, ludzkiej dżungli, z której nie ma ucieczki. Wobec tego świata również forma teatralna spektaklu mocno dążyła do skrajności - uczuć, emocji, wyrażonych przez takie działania aktorów, które niejednokrotnie nosiły rys przekroczenia. Przekroczona została też linia dzieląca scenę i widownię, widzowie dotykani, karmieni, wciągani na scenę stawali się częścią tej opowieści. Wiem jedno - gdyby to mnie aktor chciał dotknąć, ściągnąć mi okulary i zaprosić do powtarzania gestów - nie pozwoliłabym na to. Jelinek już dawno nauczyła kobiety, że nie warto dać się w tę grę wciągać. Ten spektakl zachęca do protestu.

Ostatni spektakl-preformance dosłownie mówił o historii i osobistym jej przeżyciu, o wplątaniu w wielką historię i stawanie się jej ofiarą. Wnuk osoby publicznej dowiaduje się o oskarżeniach płynących wobec dziadka i widzi jego powolne zanikanie. Swoją opowieść zapisuje (tu krój czcionki, kojarzonej z dziecięcą, nie jest bez znaczenia) jako protest, poszukiwanie prawdy, ból, który go dotknął. Czy tylko jego? "Mała narracja" prowadzona jest w drugiej osobie liczby pojedynczej - "ty" - szukasz, dowiadujesz się, badasz, sprawdzasz - mówi do nas, do mnie, Wojtek Ziemiński. I znów zaproszona zostaję do uczestnictwa, w inny sposób, dotkliwy, emocjonalny, współodczuwam, rozumiem.

Historia - ta prywatna i ta, która pisana jest przez innych - nie jest mi obojętna. Wychodzę z teatru i piszę własną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji