Artykuły

Grabowski lepi w Opolu pierogi

"Dwanaście stacji" w reż. Mikołaja Grabowskiego z Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu na 33. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Warszawskie Spotkania Teatralne rozpoczęły się bardzo nostalgicznie. Od "Dwunastu stacji" Tomasza Różyckiego.

Kiedy Tomasz Konina, warszawianin z urodzenia, rozpoczął dyrekcję w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu, zaprosił do współpracy Mikołaja Grabowskiego. Obaj zdecydowali o inscenizacji "Dwunastu stacji" Tomasza Różyckiego. Nagrodzony Nagrodą Fundacji Kościelskich utwór Różyckiego to napisana z nostalgią i humorem opowieść o rodzinie przesiedlonej na Opolszczyznę z okolic Lwowa. Główny bohater ma zebrać bliskich i zorganizować im wycieczkę na Kresy. Podczas realizacji tego planu sam poznaje historię rodziny, obyczaje w niej panujące, obrzędy, choćby wspólne lepienie pierogów.

Nowy spektakl Mikołaja Grabowskiego przypomina jego klasyka - "Opis obyczajów" wg księdza Jędrzeja Kitowicza. Znowu nostalgia dawnych czasów miesza się z obrazem współczesności. Przedstawienie przetykane jest wstawkami filmowymi, pojawia się sam autor poematu Tomasz Różycki, spychacz wyrzuca stare meble na śmietnik historii.

Mikołaj Grabowski, inscenizując poemat Różyckiego, zwraca uwagę na liczne rodzajowe drobiazgi, ukazuje je z pietyzmem i poczuciem humoru. Majstersztykiem jest scena bankietu w domu przeciętnej rodziny - jak sugeruje autor - raczej nienadużywającej alkoholu. Butelki, które nie wiadomo skąd zapełniają stół biesiadników, stają się w pewnym momencie pionkami szachowymi, a aktorzy rozgrywający tę "partię szachów" wykonują trudną do opowiedzenia ekwilibrystykę. Na długo pozostaje w pamięci prezentowany z użyciem obrotówki "wesoły autobus", gdzie poszczególne anegdoty opowiadane przez pasażerów przetykane są starą pieśnią biesiadną o Chacharach.

Mikołaj Grabowski słynie z tego, że potrafi wydobyć z aktorów maksimum ich możliwości, i tak jest też tym razem. Zaangażowanie zespołu jest niebywałe. Złota Maska, jaką ostatnio wyróżniono spektakl, musiała dodać im skrzydeł, co było widać podczas warszawskiego występu. Wśród indywidualności warto wymienić Zofię Bielewicz, nestorkę sceny, która stworzyła kilka przeuroczych postaci, zwłaszcza ekscentryczną damę opowiadającą perypetie swojej bohaterki. I była oczywiście niezrównana w lepieniu pierogów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji