Artykuły

Jest frekwencja? Jest teatr!

- Mam takie przeczucie, że nie za bardzo jestem potrzebny do grania. Co jest rzeczą normalną. To sprawa czasu i przemijania, tak ma być - mówi aktor MAREK PEREPECZKO, gość Winobraniowych Spotkań Teatralnych w Zielonej Górze.

Rozmowa z Markiem Perepeczko, gwiazdą VIII Winobraniowych Spotkań Teatralnych w Lubuskim Teatrze:

Pierwszy raz w Zielonej Górze?

- Pierwszy po dwudziestu paru latach... Kiedyś bywałem tu często z estradą. Poznałem i okolice, i miasto. Sporo się zmieniło...

Na przykład przy al. Niepodległości pod numerem trzynastym powstał posterunek policji, zwany popularnie posterunkiem nr 13.

- Ale on jest prawdziwy?

W przeciwieństwie do telewizyjnego - autentyczny! Jak jest odbierany komendant telewizyjnego "13 posterunku" przez policjantów?

- Bardzo sympatycznie.

Nie mają za złe krzywego wizerunku?

- Absolutnie nie. Wykazują się dużym poczuciem humoru i wyrozumiałością. Dziennikarze najpierw bardzo się oburzyli na sitcom: co za poziom, jakie dno. Bo u nas niżej Słowackiego nie podskoczysz... Bo to dyskwalifikujące dla aktora. Który musi być uduchowionym mentorem narodowym.

Po raz pierwszy spotkałem się w pracy z taką formą komedii, którą zaproponował pan Ślesicki. Wyszło, jak wyszło, oglądalność wyszła dość znaczna. Bo ludzie chcą to oglądać. Co widać też na przykładzie "Kiepskich". Jakież to gromy padały! Że to idiotyczne, kretyńskie. No nie bardzo takie kretyńskie, bo scenariusz nie jest wcale głupio pisany. Przeciwnie: zawiera szereg nader aktualnych, gorzkich, satyrycznych spostrzeżeń natury obyczajowo-społecznej.

Doświadczył pan zawodu aktorskiego w różnych czasach i ustrojach. W filmie, na scenie i na estradzie. Był pan dyrektorem teatru i halabardnikiem. Co z tych doświadczeń wynika?

- Nic. Ja po prostu wykonywałem swoje zajęcie tam, gdzie było można i tam, gdzie mnie potrzebowano. Bo takie jest to ryzykowne zajęcie. Jak ktoś je wybierze, czasem musi cierpieć. I nie utyskiwać do bliźnich, jak mu ciężko. Bo są ludzie, którym jest zdecydowanie bardziej ciężko.

Epizod dyrektorski wyleczył pana z tej formy bycia w zawodzie?

- On mnie nie wyleczył, tylko nikt mi nie proponuje w tej chwili objęcia teatru. Spodziewałem się, że to funkcja ogromnie nerwowa i trudna. Nie spodziewałem się, że tak bardzo sprawdza tzw. podstawowe charaktery ludzkie, pokazując, kim są nasi bliźni, przyjaciele.

Gorzko to brzmi.

- Inaczej nie może. Co potwierdzi każdy dyrektor teatru, który w pewnym momencie w najmniej oczekiwany sposób otrzyma dymisję.

W pana przypadku poprzedzoną nagrodą kulturalną prezydenta Częstochowy...

- Nagrody się daje zwyczajowo, związku z dymisją to nie ma żadnego.

"Posterunek" skończył się definitywnie?

- Skończył się. Oczywiście, telewizja go powtarza. Tak jak powtarza "Janosika",

który będzie wracał pewno do końca moich dni. Bym bardzo prosił, żeby na pogrzebie nie grała mi kapela góralska... Lubię muzykę góralską, ale bez przesady.

Nie lubi pan "Janosika"?

- Lubię, bo to sentyment, młodość... Ale było, minęło.

Czy w jakimś serialu zobaczymy pana niebawem?

- Nie, na pewno mnie pani nie zobaczy.

Dlaczego?

- Bo mam takie przeczucie, że nie za bardzo jestem potrzebny do grania. Co jest rzeczą normalną. To sprawa czasu i przemijania; tak ma być.

Czym się pan naraził władzy?

- Nie sądzę, żebym się władzy naraził. To są w moim przekonaniu bardzo delikatne subtelności natury towarzyskiej, które decydują, że ten pan jest śliczny i będzie dyrektorem u nas, a ten pan nie jest śliczny i nie będzie u nas dyrektorem.

Niech pan nie żartuje. Rozmawiamy w mieście też monoteatralnym, opodal Gorzowa, gdzie również jest jeden teatr. Są uwarunkowania, które ograniczają kierowanie taką sceną.

- Nie chcę za długo tego analizować, bo mi nie wypada po prostu. Nie mogę się chwalić. Było, minęło... Spędziłem w Częstochowie sześć uroczych lat. Mam tam wielu przyjaciół. Wydaje mi się, że udało mi się zrobić parę sympatycznych przedstawień. Wśród nich "Moralność pani Dulskiej" z Emilią Krakowską w roli głównej. Spektakl szedł prawie 80 razy. Po paru latach ludzie chcieli, żeby go wznowić.

Do Zielonej Góry przyjechał pan z teatrem objazdowym...

- Tak, z teatrem pana Rębacza, który sam prowadzi Teatr Niepoprawny, pisze sztuki i robi dekoracje. Sam je pakuje do samochodu, pakuje też aktorów i przywozi cały ten bagaż np. do Zielonej Góry, sam rozstawia dekoracje.

Co pan myśli o takiej formie teatru?

- Nie jest niczym nowym. Jeszcze przed wojną dzwoniło się do aktora z pytaniem: ma pan króla Leara? Mam. To byśmy prosili do Zamościa, bo właśnie go wystawiamy. A co pan jeszcze ma? Otella?... Otella zrobimy za dwa miesiące. Być może kiedyś do tego dojdzie. Bo teatry muszą się trochę pochylić nad ekonomią: pieniędzy będą dostawały raczej coraz mniej. W związku z czym w coraz większym stopniu będą utrzymywane przez widza. I to on zdecyduje, jakich aktorów i sztuki chce oglądać.

Nie tęskni pan w objeździe do normalnego teatru z bufetem i garderobianą?

- Oczywiście, że tęsknię. Ale mam szczęście grać jeszcze w teatrze płockim... Wystawiłem też na scenie polskiej teatru w Cieszynie farsę angielską "O co biega".

O co więc biega?

- Ideałem pewno jest teatr stacjonarny, do którego się przychodzi, jak do ministerstwa i się gra. Obawiam się jednak, że ten model nie obejmie wszystkich scen w Polsce. I że jeśli nie na zagładę jest skazany, to na głęboką reformę. Przede wszystkim trzeba dbać o widza. Jest frekwencja? Jest teatr! Nie ma frekwencji? Nie ma teatru, choćbyśmy nie wiem, jak pięknie i inteligentnie o nim mówili.

- Dziękuję.

Marek Perepeczko

ur. 1942, aktor filmowy i teatralny, w l. 1970-1977 dyrektor Teatru Komedia, od 1997 do 2003 r. kierował Teatrem im. Mickiewicza w Częstochowie. Od 2003 r. współpracuje z Teatrem Dramatycznym w Płocku. Od 1966 r. - mąż Agnieszki Fitkau, popularnej ostatnio Simony z serialu "M jak miłość".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji