Artykuły

Czerń i biel miłości

"Halka" w reż. Laco Adamika w Operze Dolnośląskiej we Wrocławiu. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Po siedmiu latach wrocławscy artyści odzyskali zabytkowa siedzibę. Czekaliby dłużej, ale mija 60 lat od chwili, gdy w polskim Wrocławiu odbyła się pierwsza operowa premiera. Dlatego remont gmachu przyspieszono i udało się przygotować w nim jubileusz. Wybór tytułu był oczywisty: "Halka" Stanisława Moniuszki, którą wystawiono tu we wrześniu 1945 roku.

Miłośnicy szlacheckich kontuszy, ludowych strojów, ognistego mazura i tańców góralskich będą zawiedzeni. To jest "Halka" inna niż wszystkie. Od kilku lat teatr poszukiwał sposobu na współczesne odczytanie tego dzieła, ale próby Marka Weiss-Grzesińskiego w Poznaniu i Krzysztofa Kelma w Łodzi wyglądają jak nieśmiałe wprawki w porównaniu z tym, co we Wrocławiu uczynił Laco Adamik. Znalazł on wreszcie sposób, by pokazać "Halkę" inaczej, nie wypaczając sensu i nie gubiąc jej klimatu. Nie dokonał zwykłego przeniesienia akcji do współczesności, choć sugeruje wyraźnie, iż akcja rozgrywa się w czasach bliższych nam niż Moniuszce. Nadał dziełu walor uniwersalny, opowiedział o tragicznej miłości i starciu obcych sobie światów.

Ten spektakl pozornie jest ascetyczny. Operuje właściwie tylko dwoma kolorami: bielą świata bogatych oraz czernią biedoty. Akcja rozgrywa się niemal na pustej scenie, pomysłowo zagospodarowanej kilkoma prostymi elementami scenograficznymi. Jest jednak wszystko, co buduje dramaturgię. Statyczne początkowo ustawienie głównych postaci przestaje przeszkadzać, gdyż reżyser rekompensuje to pięknie zakomponowanymi scenami zbiorowymi. Taki jest cały akt III "góralski" z żywiołowymi, choć bardzo nowoczesnymi tańcami w choreografii Iriny Mazur, oraz akt IV ze sceną zaślubin Janusza i Zofii.

Spektakl uzupełniają dwa pomysły: dodany prolog oraz znakomicie rozegrany finał, w którym śmierć tytułowej bohaterki została pokazana inaczej niż nakazuje inscenizacyjna tradycja. Rozwiązanie jest zdumiewająco proste (szczegółów nie należy zdradzać), ale często koncepcje najprostsze okazują się najbardziej sugestywne.

Przygotowania muzycznej strony premiery podjęła się Ewa Michnik. Partyturę Moniuszki zinterpretowała tak, by ukazać autentyczność przeżyć bohaterów, bez nadmiernego patosu i natrętnie eksponowanej ludowości. Dzięki jej pracy wszyscy wykonawcy świetnie podawali tekst, a ponieważ sala opery po remoncie ma bardzo dobrą akustykę zrozumiałe było niemal każde zaśpiewane słowo.

W obsadzie - jak to bywa na jubileuszach - nie zabrakło artystów zasłużonych dla tego teatru. Jednak byli także goście. Tatiana Borodina (Halka) i Oleh Lykhach (Jontek) zaprezentowali wszystkie zalety i wady typowe dla śpiewaków ze wschodu. Oboje mają mocne glosy, obojgu brakuje umiejętności finezyjnego wykończenia, zwłaszcza górnych dźwięków. Bardzo naturalną postać Janusza stworzył natomiast młody baryton Mariusz Godlewski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji