Artykuły

Po co ożywiać truposza?

Podczas tego przedstawienia myślało się ze smutkiem o tym, o czym wszyscy niby to wiemy. W literaturze dramatycznej zwanej współczesną, czyli napisanej po ostatniej wojnie, istnieją sztuki niegdyś u nas grane, potem przez teatry zarzucone. Nagle powracają na sceny, zaczynają bowiem rymować się z naszym tu i teraz. Odmiennie niż wtedy, ale przecie nie mniej celnie. Bywają też sztuki słusznie przez teatry zapomniane. Próby otrzepania z kurzu takiego tworu są zabiegiem skazanym na bolesną porażkę. Po co ożywiać truposza, skoro jego aktualność dawno gdzieś wyparowała, forma wydaje się staroświecka i pretensjonalna, zatem i wartość wątpliwa? Po premierze "Biedermanna i podpalaczy" Maksa Frischa w Teatrze Słowackiego trudno na to pytanie odpowiedzieć.

Biedermann jest fabrykantem produkującym smarowidło na porost włosów. Ma pieniądze, żonę, pokojówkę, zasobny i obszerny dom. Spokojne życie zakłócają pożary, wybuchające nieustannie w mieście. Podpalacze to były zapaśnik, obecnie bezrobotny, i były kelner, właśnie wypuszczony z więzienia. Pojawiają się pewnego dnia w domu Biedermanna. Nie są dziwni, raczej śmieszni. Nie ukrywają bynajmniej swoich piromańskich wyczynów. Mimo to Biedermann pozwala im zamieszkać na własnym strychu, gdzie przybysze z zapałem magazynują beczki z benzyną. Stara się z nimi zaprzyjaźnić wierząc, że w ten sposób uratuje swoje bezpieczne na tym świecie miejsce. Niech się pali, byle daleko. W końcu pożycza podpalaczom zapałki i od nich właśnie spłonie sam wraz z żoną i całym dobytkiem. Jest tu jeszcze Doktor filozofii, postać mętna, nieco sztucznie doczepiona. Niby jest wspólnikiem podpalaczy, opuszcza ich jednak, gdy się przekonuje, że palą świat nie dla idei, lecz z czystej przyjemności. Jest także Chór Strażaków prosto z Brechta, wygłaszający teksty patetyczne i humorystyczne na przemian.

Umoralniająca opowieść o panu Biedermannie ma drugie piętro. To Epilog, rozgrywany w piekle. Okazuje się, że podpalacze nie są pospolitymi piromanami, lecz diabłami. Szatanem jest także Doktor filozofii. Dowiadujemy się, że Niebo ułaskawia największych zbrodniarzy, skazując na wieczyste męki za drobniejsze grzechy. Diabły ogłaszają więc strajk. Wezwani przez nich strażacy wygaszają piekło. Bezrobotny zapaśnik i były kelner wyruszają na ziemię jako podpalacze. I rzecz można zacząć od początku.

W streszczeniu brzmi to naiwnie; w teatrze jeszcze gorzej. Pusto i niedorzecznie. Nie bardzo bowiem wiadomo, czym są owe pożary. Frischa aluzje do hitleryzmu i pożogi wojennej, ongiś tak żywe, dziś są kompletnie wypalone. Może gdyby rzecz zagrać w Szwajcarii, kojarzyłaby się z głośną ostatnio aferą bankową. U nas, przykro mi, nie kojarzy się z niczym. Zwłaszcza że teatr zrobił wszystko, aby Frischa ponownie ukatrupić.

Biedermann u Frischa jest mieszczuchem w pełnym słowa tego znaczeniu. Ma powierzchowność mieszczucha i mieszczańską mentalność. Mariusz Wojciechowski wygląda jak inteligent i inteligentnie mówi wyuczone głupstwa. Niewiele zresztą ma do zagrania. Jest zaledwie figurą na umoralniającej szachownicy. Podobnie jak Iwona Bielska (żona) i Dorota Godzic (pokojówka Anna). Podpalacze - zapaśnik Maciej Jackowski, i kelner - Zbigniew Ruciński, grają chwytem rozdwojonego Edka z Mrożkowego Tanga. Chor Strażaków przypomina jako żywo występy przedszkolaków na okolicznościowej akademii. Strażacy tworzyć mają brechtowski efekt obcości, wywołują jedynie poczucie zażenowania.

Frisch napisał sztukę nadmiernie może dydaktyczną, to prawda, ale i zabawną, skłaniającą się raczej w stronę burleski niż dramatu. Tymczasem Mikołaj Grabowski potraktował Biedermanna równie poważnie jak Ibsena. A może zamierzał przy pomocy Maxa Frischa rozliczyć nas z rodzimej hańby domowej? Jedno jest pewne: poniósł sromotną porażkę.

Przedstawienie toczy się wolno, ciężko, nieporadnie, grane bez zapału, sensu i dowcipu. Jest martwe i puste jak pogorzelisko. No i niebywale nudne. Zanudzić i nic sensownego nie powiedzieć... Można, ale po co?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji