Szaleństwo muzyczne z Barcisiem
Nazwisko znanego aktora, Artura Barcisia, przyciągnęła w niedzielę (28 bm.) do Filharmonii Szczecińskiej bardzo dużo rodziców z dziećmi. Zaprezentowano tu bowiem baśń muzyczną "Ptak Ugui", do muzyki polskiego kompozytora mieszkającego we Francji - Piotra Mossa - pisze Monika Gapińska w Kurierze Szczecińskim.
Było to połączenie koncertu na żywo ze słuchowiskiem. Niestety, nie można mówić o pełnym sukcesie instytucji, bowiem sporo rodziców krytykowało szczególnie warstwę tekstową baśni, niezrozumiałą dla młodszych dzieci.
"Ptak Ugui" to historia dyrygenta, który pewnego dnia dowiaduje się o istnieniu cudownego ptaka, w którego śpiewie zawiera się całe piękno muzyki. Porzuca swoją orkiestrę, by odnaleźć tę magiczną istotę. To treść baśni w największych skrócie, bowiem "po drodze" dzieje się tak wiele (są nawet zwłoki!), iż nawet dorosłemu słuchaczowi trudno było ogarnąć całość. Szczególnie, jeśli miało się obok dziecko pytające co chwilę: "a co to znaczy?", "a co to jest?", "a dlaczego". Tekst baśni jest bowiem napisany bardzo trudnym językiem, zupełnie niedostosowanym do kilkulatka, ani tego z przedszkola, ani jego kolegi z początkowych klas podstawówki.
I jeszcze słowo o muzyce. Pozwolą państwo, że opiszę ją podsłyszanym w kuluarach stwierdzeniem jednej z mam: "Ale to była mega współczesna muzyka!". I rzeczywiście, warstwa muzyczna mogła bardzo zaskoczyć tych dorosłych melomanów, którzy raczej gustują w utworach takich klasyków, jak Mozart czy Chopin. Celowo użyłam sformułowania "dorośli melomani", bowiem dzieci są często dużo bardziej otwarte, niż ich rodzice czy dziadkowie, na eksperymenty muzyczne czy pastisze. Tu wielkie brawa należą się orkiestrze filharmonii, która stanęła na wysokości zadania, wychodząc obronną ręką z szaleństwa muzycznego, jakie muzycy otrzymali wraz z partyturami. Szczególne brawa dla harfistki (artystka grała gazetami!), która zabłysnęła sporym talentem aktorskim.
