Artykuły

Terapia współczesnością

Chodzenie do opery nie stoi wysoko w hierarchii obowiązków kulturalnego Polaka. Jest jakaś bariera psychologiczna oddzielająca dużą część społeczeństwa od opery. Zadaniem twórców związanych z operą i Opery Narodowej w szczególności jest obniżanie tej bariery. Jeśli ludzie będą obcować ze sztuką na najwyższym poziomie, jest szansa, że do niej powrócą - o Teatrze Wielkim opowiadają Waldemar Dąbrowski i Mariusz Treliński, a pisze Ewa Dziekańska w Forbes.

Mieści się w jednym z najwspanialszych budynków operowych świata. Wystawia repertuar klasyczny, operę XX-wieczną oraz utwory współczesne pisane na zamówienie. Pierwsza scena operowa w Polsce w poszanowaniu tradycji otwiera się na estetykę i ducha naszych czasów Teatr Wielki powstał na popiołach Warszawy. Niemal całkowicie zniszczony w 1939 r. odrodzi! się niczym feniks za sprawą Arnolda Szyfmana, któremu powojenne władze powierzyły misję odbudowy Opery Narodowej, Jego wizja odtworzenia narodowej sceny operowej była imponująca, zakładała powiększenie gmachu opery dwukrotnie w stosunku do przedwojennego planu. Drugi największy budynek teatralny na świecie (pierwszym od niedawna jest gmach opery w Pekinie), zaprojektowany przez Bohdana Pniewskiego, został oddany do użytku w 1965 roku. Ma dwie sceny: główną z widownią na 1828 miejsc oraz kameralną (248 miejsc).

Od 2002 roku jego fasadę wieńczy Kwadryga Apollina, która według nakazu cara miała nigdy nie powstać. Odtworzono ją z inicjatywy Waldemara Dąbrowskiego, dyrektora naczelnego Teatru Wielkiego Opery Narodowej (TWON), zgodnie z intencją pierwszego architekta gmachu, Antonia Corazziego, sprzed 180 lat. Rzeźbę zaprojektowali profesorowie warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych - Adam Myjak i Antoni J. Pastwa.

- Ten budynek sam w sobie jest wartością kultury. Mam poczucie wielkiego zobowiązania i dbanie o niego wydaje mi się rzeczą pierwszorzędną - deklaruje Dąbrowski. Jednak od razu dodaje, że to nie budynek jest najważniejszy, ale idea, pewien sens artystyczny, który należy czytać jako sens społeczny.

- To, co mamy do przekazania ze sceny czy w innych przestrzeniach naszego teatru, musi mieć swojego adresata i zamieniać się w pewną wartość, którą każdy, kto tu przyjdzie, wyniesie w głowie, w sercu, w duszy i dzięki temu będzie po trosze lepszym człowiekiem. Dla samego siebie i dla innych - pięknie tłumaczy sens swojego posłannictwa Dąbrowski.

Jego zdaniem teatr operowy to nie tylko ogromna instytucja. To organizm, który w jakimś sensie jest metaforą państwa i społeczeństwa.

- Bardzo ważne jest, by zharmonizować wszystkie zachodzące tu relacje. Żeby zarządzając tymi walorami, czynić z nich dobre, mądre całości, promieniujące sensem estetycznym, pięknem i myślą, która jest zapisana w partyturach przez geniuszy - podkreśla.

Koncepcja artystyczna Teatru Wielkiego wiąże się z trzema głównymi nurtami. Pierwszym są arcydzieła repertuaru klasycznego od późnego wieku XVIII po wybitne utwory XIX-wieczne.

- Począwszy od Mozarta po Pucciniego, staramy się utrzymywać widzów w stałym kontakcie z wybitnymi dziełami repertuaru XIX-wiecznego, który wciąż cieszy się największą popularnością - wyjaśnia Dąbrowski.

Drugi nurt wiąże się ze szczególnym obowiązkiem wobec polskiego repertuaru operowego, z Moniuszką i Krzysztofem Pendereckim na czele. Nie jest to wielki dorobek, ale nie sposób go lekceważyć.

- Nieustannie zamawiamy też nowe dzieła, twórczość współczesną - zaznacza Dąbrowski i podkreśla, że jest to powinność Sceny Narodowej.

Przyszłość zweryfikuje, czy utwory te wejdą do światowego kanonu dorobku operowego. Dąbrowski zauważa też, że gdyby kiedyś myślano inaczej, to nie byłoby dziś w światowym repertuarze "Czterech pór roku" Vivaldiego, które przez ponad 200 lat nie były grane przez orkiestry jako zbyt nowatorskie, nieoddające ducha czasu.

Trzeci nurt wynika z chęci przybliżenia polskiej publiczności XX-wiecznych dzieł operowych i baletowych, praktycznie nie-prezentowanych na scenie TWON w poprzednich dekadach. To dzieła trudniejsze, wymagające od widza większych kompetencji, pewnego skupienia i gotowości, żeby wejść głębiej w utwór i przeżyć go bardziej osobiście. Jak zauważa Dąbrowski, u nas chodzenie do opery nie stoi wysoko w hierarchii obowiązków kulturalnego Polaka. Jest jakaś bariera psychologiczna oddzielająca dużą część społeczeństwa od opery. Zadaniem twórców związanych z operą i Opery Narodowej w szczególności jest obniżanie tej bariery. Jeśli ludzie będą obcować ze sztuką na najwyższym poziomie, jest szansa, że do niej powrócą.

Pamiętajmy, że Waldemar Dąbrowski, uważny i mądry obserwator rzeczywistości, a przede wszystkim wrażliwy na sztukę i ludzi koneser życia, jest wybitnym menedżerem kultury z imponującymi osiągnięciami i doświadczeniem. Do jego największych dokonań należy ustawa o kinematografii, Muzeum Chopinowskie, odremontowany dwór w Żelazowej Woli oraz kościół w Brochowie w którym był ochrzczony Fryderyk Chopin. Zaledwie w dwa i pół miesiąca po tym, jak Dąbrowski przyjął od ministra Zdrojewskiego stanowisko pełnomocnika Muzeum Historii Żydów Polskich, zakończył zbieranie funduszy na wystawę główną. On sam za swój największy sukces "artystyczny" uważa Rok Chopinowski jako całość, na którą złożyło się 7 tysięcy wydarzeń na całym świecie oraz muzeum Fryderyka Chopina na Tamce w Warszawie.

- Fryderyk Chopin jako znak polskości najwyższej próby jest najlepszą promocją Polski na świecie. Z mojej perspektywy to historycznie najważniejsze, całościowo dopełnione osiągnięcie najwyższej miary - reasumuje Dąbrowski.

Jako minister kultury w latach 2002-2005 wprowadził kulturę polską do Unii Europejskiej, przygotowując tę sferę do zagospodarowania funduszy strukturalnych UE. Dziś uważa to za swoje ważne osiągnięcie "biznesowe".

- Zasiałem ponad 230 inwestycji infrastrukturalnych w kulturze, choć wiedziałem, że nie będę tego "zbierał". I one rosną: centrum kultury muzycznej w Katowicach, opera w Krakowie, opera w Białymstoku, filharmonia w Gdańsku, Muzeum Sztuki w Łodzi... Powaga obecności w polityce polega między innymi na tym, żeby działać, wychodząc poza horyzonty swojej kadencji - podsumowuje.

Do powrotu do Opery Narodowej przekonał się po spotkaniu z Mariuszem Trelińskim i Borisem Kudlićką i poznaniu ich koncepcji "Madame Butterfly". Współpracę z tymi artystami uważa dziś za swój największy sukces w Teatrze Wielkim Operze Narodowej.

- Zrobiliśmy spektakl, który stał się wydarzeniem. Doczekał się realizacji w Waszyngtonie. To otworzyło nam świat i stało się zaczynem reformy artystycznej teatru. Dziś' współpracujemy z wybitnymi scenami Europy i świata. Realizujemy wspólne przedsięwzięcia - mówi Dąbrowski.

Koprodukcje pozwalają na obniżenie kosztów produkcji przedstawień, scenografii i kostiumów oraz na nawiązanie ścisłej współpracy z czołowymi operami świata. Dzięki temu można sięgnąć po znakomitych realizatorów, dyrygentów i śpiewaków, którzy decydują o poziomie artystycznym spektaklu. Do tej pory udało się zaprosić do Polski wybitnych twórców i wykonawców, m. in. Davida Pounteya, Keitha Warnera, Sashę Waltz, Walerego Giergiewa i Renee Fleming. Teatr Wielki współpracuje z Teatro Real w Madrycie, Theatre Royal de la Monnaie w Brukseli, Teatrem Maryjskim w Sankt Petersburgu, Teatro Comunale w Bolonii i Gran Theatre del Liceu w Barcelonie.

Koprodukcje spełniają jeszcze jedną istotną funkcję. - Mur berliński runął 23 lata temu, Europa stanęła dla nas otworem, ale bariera mentalna nie zniknęla. Ludzie z czołowych teatrów operowych świata, którzy przyjeżdżają na zaproszenie TWON, są zdumieni polskimi standardami, naszym poziomem artystycznym. W ich świadomości nasza scena lokuje się wciąż daleko poniżej ich standardów. Współpraca z nami otwiera dla nich Polskę i często zamienia się w stałą współpracę - wyjaśnia Dąbrowski.

Ambicją Teatru Wielkiego jest osiągnięcie równowagi między awangardą a nowoczesnym rozumieniem tradycji. W dobiegającym końca sezonie przygotowano kilka ważnych premier operowych i baletowych. Jego druga połowa to ciekawe premiery utworów XX-wiecznych oraz współczesnych powstałych na zamówienie. Luty stał pod znakiem kazusu sądowego "Sprawa Makropulos" Leośa Janaćka, niezwykle udanego przedstawienia zrealizowanego w koprodukcji z Salzburger Festspiele.

- Sam fakt, że to Salzburg zaproponował nam współpracę przy realizacji tego przedsięwzięcia, z Christophem Marthalerem i Anną Viebrock, realizatorami należącymi do najściślejszej czołówki światowej, to dla nas wielkie wyróżnienie - podkreśla Dąbrowski. - Przedstawienie trafiło do nas i już u nas zostanie. Mam nadzieję, że się spodoba i będziemy je mogli pokazywać przez kolejne lata - mówił "Forbesowi" przed premierą.

W marcu widzowie mieli okazję zobaczyć fantastyczny spektakl baletowy, arcydzieło XX-wiecznej choreografii - "Sen nocy letniej" Johna Neumeiera. Polską premierą tej sztuki Polski Balet Narodowy zainaugurował trzyletni plan realizacji choreograficznych inspirowanych twórczością Williama Szekspira. Będzie to jeden z ważniejszych nurtów repertuarowych w najbliższych sezonach.

Waldemar Dąbrowski podkreśla, że współpraca z Neumeierem była dla polskich tancerzy źródłem ogromnej satysfakcji zawodowej i artystycznej. - Bo w sztuce jedną z materii, z których lepi się jakość, jest radość wyciągana z pracy - zauważa,

W kwietniu pierwsza scena operowa pokazała dwie premiery z cyklu "Terytoria", podczas których prezentowane są najważniejsze dzieła muzyki współczesnej, debiuty polskich kompozytorów, utwory zupełnie nieznane, a także klasyka awangardy. Wszystko to służy redefinicji opery współczesnej, poszukiwaniom jej nowego obliczał nowej estetyki. "Qudsja Zaher" [na zdjęciu] Pawła Szymańskiego została zamówiona przez Teatr Narodowy ponad 13 lat temu. Utwór powstał ostatecznie dwa lata temu, dla TWON wyreżyserował go litewski artysta Eimuntas Nekrośius. Jednoaktówkę Petera Eotvosa "Lady Sarashina" wyprodukowała opera w Lyonie.

Cykl jest oczkiem w głowie Mariusza Trelińskiego, dyrektora artystycznego Opery Narodowej, który podkreślał że jest wrogiem nudy wionącej z zastałej tradycji. Nudy, która sprawia, że opera zamiast prezentować żywą sztukę, przypomina muzeum.

- Nie mam nic przeciwko tradycji, ale chcę wprowadzić na scenę problematykę i estetykę naszych czasów: współczesną fotografię, modę, sztuki wizualne. A przede wszystkim myślenie - mówi Treliński. I daje niejako wykładnię istoty swojej twórczości: - Nie jestem tylko ilustratorem. Jestem kimś w rodzaju tłumacza: znajduję zastane sytuacje w przeszłości i odnajduję ten szczególny rodzaj wytrychu, żeby je otworzyć dla współczesności.

"Terytoria" idealnie wpisują się w ważną część misji narodowej sceny operowej, którą jest kreowanie wartości współczesnych. Jej realizacja wiąże się z zamawianiem utworów u współczesnych twórców oraz wyszukiwaniem i kształtowaniem talentów spośród najlepszych studentów i absolwentów akademii muzycznych.

Dyrektor naczelny Opery Narodowej przyznaje, że sam zamówił sześć oper. Nie twierdzi, że wszystkie one wzbogacą skarbnicę światowego dziedzictwa operowego, ale zwraca uwagę, że tylko taka działalność daje naszym czasom szansę pozostawienia po sobie istotnych wartości kulturowych.

Natomiast talenty choreograficzne trafiają się rzadko i najczęściej wyłaniają się spośród tancerzy. Krzysztof Pastor, dyrektor Polskiego Baletu Narodowego, sam jest takim talentem, któremu dano szansę rozwinąć się w Holandii.. Dzisiaj zaprasza młodych tancerzy do tworzenia własnych etiud i prezentowania ich szerszej publiczności. Tak powstał cykl "Kreacje 5", prezentowany w polskim balecie od pięciu lat. Jest to szansa dla młodych tancerzy spróbowania swoich sił w choreografii.

Dla młodych śpiewaków szansą na zaistnienie na największych scenach operowych świata jest udział w konkursie wokalnym, który w tym roku odbędzie się (11-17 maja) już po raz ósmy. W jury zasiada elita świata operowego - dyrektorzy castingu La Scali, Covent Garden, opery drezdeńskiej, dyrektor naczelny opery we Frankfurcie. Konkurs, do którego zgłosiło się ponad 300 śpiewaków z 48 krajów, jest wspaniałą platformą promocji polskiej sztuki wokalnej, wielkim dziełem Marii Fołtyn.

Choć Teatr Wielki Opera Narodowa ma zaplanowane co najmniej dwa sezony naprzód, jego dyrektor naczelny pilnie strzeże tajemnicy repertuarowej. Wiadomo, że przyszły sezon rozpocznie koprodukcja będąca jednocześnie początkiem wielkiego festiwalu z okazji jubileuszu 80-lecia Krzysztofa Pendereckiego.

- Będzie to nowa wersja "Diabłów z Loudun", które zamówiłem u Krzysztofa kilka lat temu - wyjawia Dąbrowski i dodaje: - Cieszę się, że to właśnie ta opera otworzy przyszły sezon, a jednocześnie rok jubileuszu Krzysztofa, ponieważ Krzysztof Penderecki jest dzisiaj artystą numer jeden Rzeczypospolitej.

Jednak największym wyzwaniem w nadchodzącym sezonie jest koprodukcja z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Będą się na nią składały dwie jednoaktówki: "Zamek Sinobrodego" Bartoka i "Jolanta" Czajkowskiego. Za pulpitem dyrygenckim stanie Walery Giergiew, a spektakle wyreżyseruje Mariusz Treliński. Premiera odbędzie się 13 grudnia 2013 roku.

Jedną z premier przyszłego sezonu będzie "Maria Stuart" Gaetana Donizettiego z Aleksandrą Kurzak w roli tytułowej. Spektakl powstanie we współpracy z brytyjskim Covent Garden.

Mariusz Treliński uważa, że TWON to jedna z najciekawszych scen w Europie, miejsce bardzo dobre pod względem technologicznym, realizatorskim. Nie ukrywa też, że zespół Teatru Wielkiego jest w stanie sprostać bardzo skomplikowanym realizacjom.

- Nie jest tak, że będąc za granicą, dostaję lepsze zabawki do ręki. Nasz poziom już naprawdę dorósł do bardzo zaawansowanych zadań - deklarował w niedawnym wywiadzie dla radia Tok FM. - Przyjęto nas do rodziny oper, które próbują powiedzieć dziś coś ważnego w operze światowej. To, co się robi teraz w operze polskiej, to są rzeczy na poziomie najwyższym. Tu jesteśmy gigantami!

Dyrektor naczelny TWON ma ambicje, by teatr ten znalazł się w ścisłej czołówce światowych domów operowych, Oczywiście podstawowym narzędziem jest budżet. Dzisiaj wynosi on 100 min złotych i jest mniejszy od miesięcznego budżetu Metropolitan Opera.

- Niemieckie opery prowincjonalne dysponują rocznymi budżetami na poziomie 100 min euro - mówi Dąbrowski, ale od razu dodaje, że budżet ten będzie rósł wraz z zamożnością Polaków. - Funkcjonujemy dzięki dobrze rozumianemu pojęciu mecenatu przez ministra kultury oraz dzięki sponsorom, których rolę trudno przecenić.

Dzięki nim doszło do niejednej premiery udało się też odtworzyć Kwadrygę Apollina będącą punktem węzłowym całej koncepcji intelektualnej i estetycznej fasady Teatru Wielkiego, Dąbrowski podkreśla, że wielka w tym zasługa Jana Kulczyka, głównego sponsora tego przedsięwzięcia, Kwadryga wyraża potęgę ducha narodowego jako zdolności i pragnienia sięgania po cele wyższe. Czy komuś, kto odtwarzając ją, unieważnił decyzję carskich generałów sprzed ponad 180 lat, realizacja tak ambitnych planów może się nie udać?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji