Artykuły

Obrona własna na sześćdziesiąte urodziny - Joanna Szczepkowska

W związku z moim tekstem "homo dzieciństwo" pojawiło się wiele komentarzy a wśród nich takie, które sumują mój artystyczny dorobek. Trudno się oprzeć wrażeniu, że ktoś postronny, kto je przeczyta zrozumie, że moim jedynym zajęciem jest wycofywanie się i oprotestowywanie dokonań innych - pisze do e-teatru Joanna Szczepkowska.

Szczególnie zadziwiający jest pod tym względem artykuł "Straszna homoprawda" pani Anety Kyzioł, która wymienia moje protestacyjne gesty, jako jedyne dowody aktywności. Jest tu więc "kapryśna abdykacja" z ZASP, jest łobuzowaty gest na premierze "Ciała Simon". W komentarzach Macieja Nowaka pojawia się też konflikt ze Zbigniewem Zapasiewiczem z którego wyniknął mój happening "Pani Borkman - pokaz roli", a wszystko to komentowane jako zasadnicza treść mojego zawodowego istnienia.

W artykule Jacka Żakowskiego można przeczytać, że "stałam się gwiazdą telewizji ale nie z powodu roli tylko". Z tych artykułów wynika jasno, że należę do tych artystów, którzy istnieją tylko dzięki sztucznemu rozgłosowi, sfrustrowanych z braku pracy i rozgłosu. Nic nie poradzę na to, że dziennikarze zajmujący się sztuką, swoją wiedzę czerpią z sensacyjnych nagłówków. Godzę się ze skutkami i z całą goryczą marginalizacji, nie mogę tylko pogodzić się z obrazem osoby, która patrzy w sufit wymyślając kolejne skandale. Ponieważ jak dotąd nawet wśród moich obrońców nie znalazł się nikt, kto wymieniłby choć kilka dowodów na to, że głównym moim zajęciem jest praca, więc dla równowagi zmuszona jestem zrobić to sama.

Od premiery "Ciała Simon" w reżyserii Krystiana Lupy udało mi się zrealizować:

Przedstawienie "Pan Tadeusz i inne obce języki" na podstawie Pana Tadeusza Adama Mickiewicza

Napisałam i wyreżyserowałam sztukę "ADHD i inne cudowne zjawiska", graną teraz w Teatrze Studio

Zaadaptowałam na scenę i wyreżyserowałam sztukę "Modlitwa Czarnobylska" na podstawie reportażu Swietłany Aleksiewej

Zagrałam Arkadinę w "Mewie" Czechowa w Teatrze Narodowym (na zdjęciu)

Napisałam powieść "Zagrać Marię"

Napisałam i wydałam zbiór scenariuszy filmowych "Bardzo krótka podróż"

Dokończyłam wieloletnią pracę nad dwuosobową komedią sceniczną - rzecz czeka na realizację

Na moje odejście z ZASP można patrzeć przez pryzmat "krytykanctwa", można też patrzeć jak na rezygnację z wyjątkowo lukratywnej posady w imię uczciwości. Można spróbować przynajmniej wniknąć w historię ciężkiej pracy i bezskutecznych usiłowań wprowadzenia zasad jawności działań i finansów.

Na mój gest u Krystiana Lupy można patrzeć jak na środowiskowy skandal, można też jak na gest moralnego wyboru, który ciągnął za sobą nieuniknioną stratę bezpiecznej etatowej pracy, nie dając niczego w zamian.

Na "konflikt z Zapasiewiczem" można spojrzeć jak na kolejne rozmontowanie czyichś działań. Można też, jak na jeden z typowych teatralnych konfliktów, jakie wielokrotnie w swojej aktorskiej karierze powodował też sam Zapasiewicz.

Na mój występ w szybko zmontowanym monodramie "Rola Pani Borkman" można spojrzeć jak na happeningową zadymę, można też jak na wysiłek pokazania swojej pracy i manifest poglądu, że rola jest własnością intelektualną i trzeba ją chronić przed groźbą plagiatu w wypadku zastępstwa na dwa tygodnie przed premierą.

Każda z moich prac wymagała wielomiesięcznych przygotowań - żadna nie zyskała "rozgłosu medialnego", a jednak na polską publiczność nie mogę narzekać, a czasem wręcz nie rozumiem, jakim cudem przychodzi na trudne i niereklamowane spektakle. Wiele innych zrealizowanych pomysłów nie udało się pokazać publiczności ani czytelnikom - co traktuję jako normalną sytuację w artystycznym życiu. Bez względu na to, co można przeczytać na temat mojego istnienia na obszarze kultury, ja sama czuję się osobą aktywną i nieustającą w próbach rozwoju artystycznego.

Ten tekst traktuję jako prezent od siebie na sześćdziesiąte urodziny.

PS. Na końcu programu "Uwaga" TVN poświęconemu wywiadowi ze mną dziennikarz prowadzący zwrócił się do publiczności ze słowami: Joanna Szczepkowska nadal uważa, że aktorzy heteroseksualni mają w teatrze gorzej niż homoseksualni". Otóż nie uważałam i nie uważam niczego takiego. Bez względu na to, jak ostre są moje poglądy na temat "lobbingu homoseksualnego", powyższe zdanie jest mylącym i niesprawiedliwym uproszczeniem. Nie dzielę aktorów na "homo" i "hetero", a tego rodzaju komentarz powiela tylko stopień manipulacji i sprowadza pogląd do niebezpiecznych stereotypów, z którymi moje poglądy nie mają nic wspólnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji