Artykuły

Białystok. Operowa kłótnia kochanków pod Pałacem Branickich

Wiedźma, szmata, podła stypa...Epitety były jeszcze bardziej wyrafinowane: "ty wrzodzianko, jędzo garbata, dziwko pyskata, kreaturo, ksantypo, rajfuro....". A wyrzucał je z siebie mężczyzna w białej peruce, w białych szatach i butach na niewysokim obcasie. Takich, jakie noszono w epoce baroku.

Ci, co przechodzili w tym czasie przez park, mogli odnieść wrażenie, że przenieśli się w czasie - do epoki hetmana Branickiego. Który właśnie postanowił posłuchać opery "Pimpinone"...

Podpałacowa akcja we wtorek (7.05) była tylko przymiarką do tego, co zobaczymy w piątek i sobotę (10-11.05). A będzie to opera barokowa "Pimpinone" z muzyką Georga Philippa Telemanna (1681-1767) i librettem Johanna Philippa Praetoriusa (1696-1766). To wspólny projekt Opery i Filharmonii Podlaskiej oraz Teatru Dramatycznego. Obie placówki postanowiły połączyć siły i w przestrzeni nieprzypadkowej, a wręcz wymarzonej - barokowego Pałacu Branickich - wystawić "najlepszą, najśmieszniejszą komedię barokową, jaką napisano" (jako rzecze Roberto Skolmowski, szef opery).

Premiera w piątek w pałacowej Aula Magna, ale, póki co, dziennikarzom pokazano jedną scenkę przed pałacem.

Efekt powstał malowniczy: można było odnieść wrażenie, że z pałacu przed chwilą wybiegła dwójka jego mieszkańców sprzed blisko 300 lat, obrzucających się wyzwiskami: On - Pimpinone i Ona - Vespetta.

On - podstarzały mężczyzna, który dał się złapać na lep gładkich słówek sprytnej kobiety, Ona - dużo młodsza, chcąca ugrać z romansu jak najwięcej dla siebie. Kłócą się tak zajadle, że dwóch służących próbuje kochanków rozdzielać. Ale to kłótnia w sumie wyrafinowana, bo wyśpiewana barokowym językiem. A i okoliczności - niezwyczajne: piękny pałac, barokowy ogród, w tle zaś piękna muzyka.

W scence udział wzięli znakomici soliści: Piotr Nowacki (ci, co oglądali w operze białostockiej "Straszny dwór" pamiętają go z roli Skołuby; to też solista Teatru Wielkiego i Opery Narodowej) oraz Iwona Leśniowska-Lubowicz (solistka Warszawskiej Opery Kameralnej). Między nimi, próbując uspokoić rozemocjonowaną parę, aktorzy Teatru Dramatycznego: Bernard Maciej Bania i Piotr Szekowski (w roli dwóch służących). A w tle - muzyka grana na żywo przez Zespół Muzyki Dawnej Opery i Filharmonii Podlaskiej CONSORT 415 pod kierunkiem Lilianny Stawarz.

Wspólny projekt

- Najlepszą i najdowcipniejszą barokową operą komiczną "Pimpinone" otwieramy w piątek scenę kameralną Opery i Filharmonii Podlaskiej. Ale nie w przestrzeni opery, a w pałacu z tamtej epoki, z czego korzystamy dzięki uprzejmości rektora Uniwersytetu Medycznego Jacka Niklińskiego - mówi Roberto Skolmowski, dyrektor opery. - W zeszłym roku padło pytanie, kiedy przestaniemy jeździć do innych miast, by móc posłuchać opery barokowej. Teraz wyjeżdżać nie będzie trzeba. Mieliśmy już klawesyn zakupiony jeszcze przez poprzedniego dyrektora Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego, nam udało się pozyskać jeszcze kopie barokowych instrumentów smyczkowych dla zespołu Consort. Myślę więc, że muzyka w ich wykonaniu zabrzmi w pałacu cudownie.

Widowisko reżyseruje Agnieszka Korytkowska-Mazur, dyrektorka Teatru Dramatycznego, za kierownictwo muzyczne odpowiada Liliana Stawarz, autorką scenografii jest Małgorzata Słoniowska (ceniona scenografka Opery Wrocławskiej), choreografią zajął się współpracujący z teatrem znany choreograf Maciej Zakliczyński).

- "Pimpinone" jest napisany na dwójkę śpiewaków. My dodaliśmy jeszcze dwóch służących-portierów. Aktorzy naszego teatru wprowadzają dodatkowy element komiczny. Poziom serotoniny, jaki wykazują na co dzień, sprawił, że to właśnie ci aktorzy tu występują, a nie inni - żartuje Agnieszka Korytkowska-Mazur. - Nasz reżyserski pomysł z portierami odrobinę operę uwspółcześnia, dzieło sprzed kilkuset lat na swój sposób pobudza do życia. To trochę jak w dziecinnej bajce, gdzie świat ożywa po zgaszeniu świateł. Tak i tu w pewien sposób taką rolę spełniają nasi portierzy.

Małgorzata Słoniowska: - Ogromnie się cieszę, że dyrektor opery zaprosił mnie do współpracy przy tym spektaklu. Aktorzy występują w nim w kostiumach stylizowanych na epokę baroku, starałam się wiernie odtworzyć ich detale, jak choćby charakterystyczny czerwony obcas, rozety, peruki. Kostium jest tu bardzo istotny, ma pomagać aktorom rozgrywać sytuacje komiczne.

Mezalians, czyli nierówne małżeństwo

Jak śpiewacy i muzycy przyzwyczajeni do nieco innej przestrzeni akustycznej odnajdą się w barokowym pałacu?

- Sama przestrzeń do zaanektowania nie jest trudna - mówi Lilianna Stawarz. Jej zdaniem muzyka Telemanna jest dowcipna i świetnie ilustruje akcję. - Dużo w niej elementów charakterystycznych dla retoryki barokowej, ale w przypadku "Pimpinone" nie ma tu powagi. To rzecz o miłości pokazanej trochę w krzywym zwierciadle.

- Można też powiedzieć, że to opera o potędze wyobraźni portiera - dodaje szefowa Teatru Dramatycznego.

Pełny tytuł dzieła to "Pimpinone, albo nierówne małżeństwo". Opowiada bowiem o pewnym mezaliansie. Vespetta to sprytna pokojówka, która okręca sobie wokół palca pana Pimpinone, starego zramolałego mężczyznę. Pimpinone nie tylko powierza jej klucze do swojej kasy, ale jeszcze bierze ją za żonę, świecie wierząc, że całe miasto już i tak nie mówi o niczym innym, niż o ich rzekomym romansie. Młoda żonka paraduje więc po mieście wystrojona, a jej stary mąż drży przed jej piekielnym charakterem.

Opera trwa godzinę, premierowe spektakle odbędą się w piątek i sobotę (10-11.05) o godz. 19. Bilety: 60 i 45 zł.

W roli Pimpinone, oprócz wyżej wymienionych artystów, występować będą też jeszcze na przemian: Wojciech Gierlach (laureat głównych nagród na krajowych i zagranicznych konkursach wokalnych) i Patryk Rymanowski (współpracuje z Teatrem Wielkim-Operą Narodową w Warszawie); w roli Vespetty - Anna Wolfinger (solistka Opery i Filharmonii Podlaskiej); a służących - Bartosz Mazur (współpracuje ze Stowarzyszeniem Teatralnym Koło w Warszawie) i Marcin Piejaś (aktor związany z warszawskimi teatrami Polonia i Capitol). Spektakl będzie wystawiany również poza Białymstokiem: już dostał zaproszenie do Odessy.

Na scenie usłyszymy Zespół Muzyki Dawnej CONSORT 415, stworzony przez muzyków orkiestry Opery i Filharmonii Podlaskiej, który specjalizuje się w wykonywaniu muzyki barokowej (grają na lutniczych kopiach instrumentów barokowych Stradivariusa, Amatiego i Dal Salo). To najdłużej działający białostocki zespół grający na dawnych instrumentach, mający w repertuarze formy muzyki instrumentalnej i wokalno-instrumentalnej m.in. takich kompozytorów jak: Bach, Vivaldi, Corelli, Geminiani, Biber, Pandolfi Mealli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji