Artykuły

Historie Szaflarskiej. Rok życia na minutę

Szaflarska opowiada wspaniale, siedzi w fotelu i po prostu mówi, prawie nie znika z ekranu. Czasem słyszymy, że akuszerką wspomnień jest reżyserka filmu - o filmie "Inny świat" Katarzyna Bielas w Gazecie Wyborczej.

Już w kinach dokument "Inny świat". Napisy początkowe głoszą: "W roli Danuty Szaflarskiej - Danuta Szaflarska"

Mówi się, że Szaflarska niechętna jest zwierzeniom. Sama się o tym przekonałam, gdy przed laty prosiłam ją o wywiad dla "Wysokich Obcasów". Aktorka wykręciła się, tłumacząc, że nie może do "Wysokich Obcasów", bo sama chodzi na niskich.

Z tym większą przyjemnością obejrzałam dokument "Inny świat" Doroty Kędzierzawskiej i Artura Reinharta (zdjęcia), w którym przez symboliczne 97 minut - rok życia na minutę, jak mówi reżyserka - patrzymy na Szaflarską opowiadającą swoje 97-letnie życie. A jest to życie trudne, jak wszystkich, którzy przeżywają je w "ciekawych czasach", mając przez lata do czynienia z biedą, głodem, wojną.

Szaflarska opowiada wspaniale, siedzi w fotelu i po prostu mówi, prawie nie znika z ekranu. Czasem słyszymy, że akuszerką wspomnień jest reżyserka filmu.

Aktorka urodziła się we wsi Kosarzyska i jeśli chce, to nadal mówi góralską gwarą, co kilkakrotnie demonstruje. Mieszkała tam przez dziesięć lat, które uważa za szczęśliwe, bo do miasta trudno było jej się przyzwyczaić.

W 1939 r., ukończyła Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej w Warszawie, ale też na zawsze pożegnała zmobilizowanego do wojska brata, 14 września zadebiutowała w Wilnie w Teatrze na Pohulance. Pamiętnego 17 września 1939 r., grając w farsie "Szczęśliwe dni" Pugeta, słyszała strzały artylerii i widziała, jak ludzie uciekają z sali. Następnego dnia, już pod nową radziecką władzą, na ulicy nie widziało się kapeluszy, tylko chustki. Żadna kobieta nie chciała wyglądać jak pani.

W 1941 r. wróciła ze Wschodu do Polski, powstanie warszawskie przetrwała w stolicy z mężem, pianistą Janem Ekierem i roczną córką. Była łączniczką AK, ale opowiada o powstaniu jak cywil, bez kombatanctwa.

Cała jej opowieść pocięta jest na całostki, scenki, opowiastki jak ta o butach, które w jej wsi kobiety kupowały raz na całe życie, i o chodzeniu na co dzień boso, czego doświadczyła. Są obrazy wojny pełne świetnych spostrzeżeń, nieoczywiste, np. opowieść o żołnierzach Wehrmachtu, którzy wieźli aktorkę w 1941 r. ze Wschodu do Warszawy, po drodze dokarmiając ją i przeklinając Hitlera. Już w stolicy schowała się przed nimi w bramie, żeby nie witać się na ulicy z Niemcami. Albo wspomnienie śmiechu, który dopadł młodych ludzi siedzących na podwórkowych mogiłach. "Bo człowiek by nie wytrzymał, śmiech może ratować"- mówi aktorka.

Szaflarska ma poczucie humoru i charakterek. Opowiada np., jak w 1941 r. ksiądz nie chciał dać jej ślubu bez zapowiedzi, a więc też paru tygodni czekania. Przyszła panna młoda powiedziała: "Obejdzie się. Mogę żyć z narzeczonym bez ślubu". Poskutkowało. Ksiądz znalazł wyjście - udzielił młodej parze "ślubu dla konających".

Oglądając "Inny świat", zastanawiam się, na ile Szaflarska jest z nami prywatnie, a na ile gra. W tym, jak mówi, jest bardzo sugestywna, zdyscyplinowana. Twórcy umieścili w filmie moment, w którym wzruszenie każe jej przerwać opowiadanie. Sama Szaflarska mówi o aktorach: "My nie gramy w życiu, jesteśmy naturalni, ale czujemy zawsze publiczność, są ludzie i nagle zmieniam się, sztywnieję, uważam, jak idę i co robię". Napisy początkowe głoszą: "W roli Danuty Szaflarskiej - Danuta Szaflarska". To chyba jedyna odpowiedź.

Kędzierzawska pracowała z Szaflarską na planie trzech filmów fabularnych - "Diabłów, diabłów", "Nic" i "Pora umierać" (za rolę w tym ostatnim aktorka otrzymała Złote Lwy w Gdyni). Reżyserka mówiła, że podczas wielu lat wspólnej pracy nasłuchała się wspomnień, anegdot i żal jej było, by przepadły niezarejestrowane. Dlatego powstał ten zrobiony klasycznie film. Opowiadanie ilustrują zdjęcia archiwalne, w tym wiele z prywatnego archiwum Szaflarskiej. Są też fragmenty fabuł z jej udziałem, m.in. debiutu "Zakazane piosenki" (1946), "Skarbu", "Pożegnania z Marią". "Myślę, że jak przestanę grać, to wtedy mogę już umrzeć" - wyznaje aktorka. W tle jej opowieści pojawiają się nakręcone specjalnie dla "Innego świata" czarno-białe kawałki z miejsca, gdzie się wychowała i gdzie ma drugi, poza warszawskim, dom.

Wszystko gra, tylko tytuł filmu jest dla mnie nietrafiony, bo odruchowo kojarzy się ze słynną książką Gustawa Herlinga-Grudzińskiego o sowieckim łagrze. Za to wprowadzenie tego typu dokumentu do kin to godny pochwały wyjątek, na który odważył się sam producent, Narodowy Instytut Audiowizualny (współproducentami są TVP i Kid Film).

"Inny świat" będzie wyświetlany w wybranych kinach studyjnych i lokalnych. Już można go oglądać w warszawskich kinach. Na najbliższe tygodnie zaplanowano premiery w innych miastach: Katowicach, Lublinie, Łodzi i Poznaniu (24 maja), Krakowie (2 czerwca), Wrocławiu (7 czerwca). Pewne są też pokazy w Gorzowie Wlkp. i Rzeszowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji