Artykuły

Kokokoko

Teatr to czy film, instalacja wideo, a może telewizyjne reality show? A kogo właściwie obchodzą genologiczne rozważania? Ważne, że wciąga od pierwszego momentu i nie wypuszcza przez bite trzy godziny - o "Conte d'amour" Markusa Orhna pisze Maciej Nowak w Przekroju.

Stuk, stuk, stuk - już po dziesięciu minutach słychać w poznańskim Zamku obcasiki najbardziej radykalnych krytyków teatralnych. Szuru-buru, szuru-buru - po następnym kwadransie przeciskają się między rzędami kolejni wielbiciele tradycyjnych wartości scenicznych. Łubudubu - cała sala aż podskakuje z wrażenia, gdy jeszcze jeden kontestator i znawca teatru wyraża swoje krytyczne zdanie za pomocą drzwi ewakuacyjnych. Kokoko, kokoko, tylko kokokoltoralnie prosiemy - gdaczą kulturalne kwoki, które w teatrze niejedno już dziobały i wszystko widziały. A tutaj widzialność słaba. Markus Orhn w swojej "Conte d'amour" (Bajce o miłości), przedstawionej w Poznaniu w ramach projektu "Nie jesteś mi obojętny", cały plan aktorski ukrył za półprzezroczystą folią, okrywającą dolną część dwupoziomowej konstrukcji, ułożonej z tzw. rusztowań warszawskich. Poziom, na którym majaczą nam tylko sylwetki postaci to piwnica Josefa Fritzla, z której wideo relacja wyświetlana jest na dwóch ekranach powyżej. Słabo widać? Słabo. A czy ktokolwiek chciał widzieć, co działo się przez ćwierć wieku w piwnicy rodziny Fritzlów? Wszyscy odwracali głowę mimo, że z symulacji akustycznych wynika, że wezwania o pomoc z podziemia były dobrze słyszalne w całym domu i jego okolicach. Niedowidzący i niedosłyszący w życiu codziennym, nagle w teatrze oczekujemy pełnej klarowności.

A u Ohrna klarowności brak. Realny Fritzl siedzi już w więzieniu, osądzony, potępiony, symbol zbrodni i występku. Odwołanie do niego, jak ostatnio w Warszawie przy okazji wstawienia go w szyld drink baru, skutkuje linczem i moral panic. Ohrn tymczasem bez najmniejszej pokory dłubie w bliźniejącej ranie. Zrywa strupy i pokazuje, że tak naprawdę potwór z Amstetten wcielał w życie powszechnie akceptowany w naszej cywilizacji ideał surowego, lecz opiekuńczego ojca. Ojca, który otacza opieką, wymierza karę, jest zaborczy i wymagający, ale przecież kocha, kocha, kocha. Kocha do zatracenia. Kocha do upadku. I to jest prawdziwa "Bajka o miłości". W spektaklu powtarza się kwestia, której nie przytoczę słowo w słowo, ale której sens brzmi, że w ogólniejszej perspektywie cała sytuacja wcale nie jest taka dziwna. Bo nie jest. Czyż na skraju synobójstwa nie stanął patriarcha Abraham? Czy Syna swego z miłości właśnie nie poświęcił Bóg Ojciec? Czy granic perwersji nie przekracza Ojciec ze "Sklepów cynamonowych" Brunona Schulza? Straszne, straszne pytania. W wywiadzie z Piotrem Gruszczyńskim Ohrn mówi wprost: ,,Miłość z istoty swojej jest przemocą''.

Spektakl rozpoczyna długa sekwencja wideo, przedstawiająca murowanie ściany domu, archetypicznej figury bezpieczeństwa. Później nasza uwaga przenosi się do słabo widocznej piwnicy Friztla, w której wokół Ojca, niczym współczesnego Laokoona w skarpetkach w rzucik, wiją się trzy postaci. Córka? Żona? Matka? Synowie? Kochankowie? Relacje między nimi są po zwierzęcemu sensualne, wyuzdane, gwałtowne, pełne fizjologicznej lepkości, potu i łez. Ich oczy przekrwione i szklane, niczym u fajansowych figurynek, zgromadzonych w jednym z kątów piwnicy. Ich ekspresja - rodem z popowego śmietnika. - Hello, I want to tell you so much, I love you - śpiewa za Lionelem Richiem transwestyta, grający postać Córko-Żono-Matki.

Teatr to czy film, instalacja wideo, a może telewizyjne reality show? A kogo właściwie obchodzą genologiczne rozważania? Ważne, że wciąga od pierwszego momentu i nie wypuszcza przez bite trzy godziny. Kokoko, kokoko, jak tak można? To mało kokokoltoralnie! Szwed Markus Ohrn do teatru przyszedł ze sztuk wizualnych. I najwyraźniej nie przejmuje się ograniczeniami gatunkowymi. Mało tego, jego język inspiruje artystów teatru, pracujących dotąd bardziej tradycyjnymi metodami. Nie byłoby ostatnich wyrazistych spektakli Krzysztofa Garbaczewskiego, gdyby nie spotkanie z dziełem Markusa Ohrna właśnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji