Artykuły

I co dalej?

"Bracia i siostry" w reż. Mai Kleczewskiej z Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Pisze Agnieszka Górnicka w serwisie Teatr dla Was.

"Bracia i siostry" w reżyserii Mai Kleczewskiej to spektakl inspirowany wątkami z dwóch klasycznych dzieł literatury rosyjskiej, z "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego oraz "Trzech sióstr" Antoniego Czechowa. W inscenizacji nie doszukamy się jednak dosłownej i oczywistej interpretacji obu utworów, a raczej metaforycznego i niejednoznacznego przeniesienia ich bohaterów w zupełnie nowe realia - świat jakże bliski dotychczasowej twórczości artystki. Akcja sztuki rozgrywa się w klaustrofobicznej, zamkniętej przestrzeni naznaczonej wszechobecnym chaosem i dezintegracją. W tle słyszymy dudniące, stłumione dźwięki, które potęgują wrażenie niepewności i nieustannego zagrożenia. To obraz świata po katastrofie, w którym ludzie zaszyci w podziemnym bunkrze, pozbawieni nadziei i perspektyw zatracają się w bezczynności i stagnacji. Kleczewska bada granice relacji międzyludzkich, w momencie całkowitej samotności, strachu, niepewności i poczucia odrzucenia. Przygląda się zachowaniom grupy ludzi, którzy zdani są tylko na siebie i wzajemną pomoc.

Każdy z bohaterów naznaczony jest własną traumą i cierpieniem, każdy poszukuje bliskości i miłości drugiego człowieka. Osiągnięcie szczęścia jest jednak niemożliwe, z powodu nieumiejętności okazywania sobie uczuć, egoizmu i braku komunikacji.

Kleczewska dla zobrazowania ludzkiej samotności oraz trudności w nawiązywaniu kontaktu z otoczeniem wykorzystuje ruch i taniec zaczerpnięty z artystycznego dorobku Piny Bausch. Ukazanie relacji poprzez ruch - pełen niemocy i bezradności, potrzeby bliskości, bólu fizycznego i psychicznego - to bardzo efektowny i przejmujący chwyt teatralny. Wyraźne nawiązanie do słynnego spektaklu "Café Müller"; spazmatyczne i powtarzalne gesty aktorów, oddają ich kondycję psychiczną, w pełni obrazując to, co niewyrażalne i ulotne.

W spektaklu nie brakuje momentów, które zachwycają walorami wizualnymi i poetyckością - niektóre sceny z instrumentalnym tłem muzycznym na długo zapadają w pamięć, wzruszają, ukazując walkę o utraconą miłość i poczucie człowieczeństwa. Jedną z takich scen jest ukazanie relacji pomiędzy bohaterką na wózku inwalidzkim a jej ukochanym, który nie zważając na kalectwo kobiety buduje jej pewność siebie, utwierdza ją w przekonaniu o swojej bezgranicznej miłości.

Niestety, Maja Kleczewska nie rezygnując z estetyki charakteryzującej się nadmiarem środków ekspresji, ich kiczowatością i chaotycznym zastosowaniem, po raz kolejny odejmuje swojemu spektaklowi powagi, siły rażenia i sensowności. Wiele scen bowiem bawi zamiast wzruszać: scena z mężczyznami przebranymi za kobiety jest usilnym wykorzystaniem pewnych chwytów, które sprawdzają się w twórczości Krzysztofa Warlikowskiego; w "Braciach i siostrach", są zbędnym i niezrozumiałym elementem scenicznej narracji. Nie sprawdzają się również monologi, w których brakuje dramatyzmu i szczerości, te fragmenty najzwyczajniej się dłużą i zaburzają rytm całego spektaklu.

Reżyserka przedstawiając panoramę ludzkich relacji i problemów, przeplata wątki zaczerpnięte z literatury, uwspółcześniając je i pokazując z perspektywy życia współczesnego człowieka. Na scenie słyszymy dialogi Maszy, Nataszy, Iriny i Andrzeja z Trzech sióstr - rozbite w czasie i przestrzeni, wyjęte z kontekstu i całości dramatu. Obchodząca dwudzieste imieniny Irina to starsza kobieta, która w pierwszej scenie spektaklu, jako pani Zosia, przykuta do łóżka, wspomina czasy II wojny światowej. Z dialogu Nataszy i Andrzeja zapamiętujemy wykrzykiwane słowa "Kocham cię" - początkowo entuzjastyczne, pełne emocji, radości i szczerości; stopniowo zmieniające się w przykre przyzwyczajenie, przymus i obowiązek. Słowa tracą swoje znaczenie, bohaterowie zmieniają swoją postawę: początkowe uczucia znikają. Pojawiają się pretensje, rutyna, nienawiść.

Masza to kobieta, która cały czas poszukuje miłości: "Chcę coś poczuć, przytul mnie duś mnie" - desperacko szuka kogoś, kto zapełni jej pustkę i obojętność. Mężczyzna, który spełnia jej polecenia robi to automatycznie i bezwolnie; nie przywiązuje wagi do słów samotnej kobiety. Wątki z Trzech sióstr tworzą obraz ludzi niespełnionych, wyczekujących na cud, zmianę, która nie następuje. Bohaterowie z "Braci Karamazow" do refleksji nad bezsensownością życia dodają perspektywę obejmującą Boga, wiarę i śmierć. Pojawiające się pytania: "Jest Bóg? A nieśmiertelność? Nie?"; "Po co to wszystko?" - to wątpliwości każdego z bohaterów, który usilnie próbuje nadać swojemu życiu jakiś sens. Reżyserka pokazuje wiele toksycznych relacji: życie w całkowitej zależności matki i córki przykutej do wózka inwalidzkiego, relacje między synami a ojcem, którego dzieci postanawiają zabić, małżeństwo, w którym nie ma miłości, rodzeństwo, które jest bezradne wobec losu, upływającego czasu i życia, kobietę, która traci jedyne dziecko. Wszystkie skumulowane w jednej przestrzeni, połączone ruchem i tańcem.

Obraz jaki stworzyła Kleczewska, przepełniony jest pesymizmem, nienawiścią i degradacją ludzkich uczuć. W przestrzeni katastrofy, jedynym momentem dającym ułamek nadziei i wytchnienia jest końcowa scena, gdy bohaterowie, po szalonym, nieokiełznanym, pełnym przemocy i nadekspresji tańcu, stoją w strugach wody, o której wszechobecnym braku dowiadujemy się w pierwszych scenach spektaklu. Puste baniaki i butelki rozrzucone po scenie to symbol nieobecności podstawowego źródła życia na ziemi. W ostatniej scenie spragnieni bohaterowie dostają to czego tak bardzo potrzebowali. Czy źródło życia jest w stanie wyrwać ich ze stagnacji, w której trwają?

"I co dalej?" - krzyczą aktorzy wbiegając na balkon znajdujący się nad widownią. Jaka przyszłość czeka bohaterów? Odpowiedzi możemy się tylko domyślać.

Po obejrzanym spektaklu Mai Kleczewskiej warto zadać sobie pytanie - co dalej z twórczością artystki. Czy kolejne spektakle, mimo ciekawej koncepcji i wizji, nadal będą szokować i epatować kiczowatymi, nie zawsze przemyślanymi środkami wyrazu? Czy w postdramatycznym teatrze wszystkie chwyty są dozwolone, a jeśli tak, czy zawsze warto z nich korzystać?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji