Artykuły

Demon pisze do żony

Warto było czekać kilkadziesiąt lat, by poznać te niezwykłe listy Witkacego do żony Jadwigi. Może zmienią wciąż obowiązujący stereotyp artysty-szaleńca i kokainisty eksperymentatora? - o książce "Listy do żony" Stanisława Ignacego Witkiewicza pisze Marek Radziwon w Gazecie Wyborczej.

Całość obejmująca 1258 listów z lat 1923-39 ukaże się w czterech tomach. Konieczne przypisy do wydanego właśnie pierwszego tomu zajęły niemal tyle miejsca, ile same epistoły. Te proporcje wiele mówią o skali przedsięwzięcia. Wyjaśnień wymagały setki skrótów, przezwisk, inicjałów i wątków, których dzisiejszy czytelnik nie zdołałby rozpoznać. Publikacji listów Witkacego do żony Jadwigi oczekiwano od co najmniej 30 lat. Ważne źródło historyczne jest też pełną dramatycznych zwrotów powieścią epistolarną z życia wziętą.

Listów jest dużo. Przede wszystkim dlatego, że już dwa lata po ślubie małżonkowie wybrali życie w separacji i oddaleniu. Witkacy oddawał się sztuce, intensywnemu życiu i nowym romansom, ale nadal dużo i często pisał do żony do Warszawy. Niekiedy nawet dwa listy dziennie, bo wciąż uważał ją za osobę najbliższą i potrzebował jej jako powiernika swoich spraw osobistych. "Listu od Ciebie nie było już 4 dni. Pewno zerwałaś ze mną stosunki" - pyta w pewnym momencie zaniepokojony.

"Możliwe, że jestem wariatem"

Listy Stanisława Ignacego do Jadwigi dotyczą przede wszystkim dramatycznych zwrotów w ich w sumie nieudanym związku oraz twórczych mocy i niemocy Witkacego - firmy portretowej, mąk, jakie przeżywał, pracując nad kolejnymi powieściami i dramatami, wątpliwych sukcesów albo definitywnych klap teatralnych.

Niewiele natomiast jest tu świata poza nimi. Nie ma niemal dyskusji o polityce, o publicznych polemikach i skandalach, o tych wszystkich zdarzeniach i zjawiskach, które rozpalały opinię w dwudziestoleciu międzywojennym.

Bogaty zbiór listów do żony może natomiast wpłynąć na pokutujący wciąż stereotyp Witkacego jako artysty-szaleńca zaszytego między góralami w Zakopanem, dziwaka strojącego głupie miny, niezrozumiałego utopisty, samotnika oderwanego od rzeczywistości, kokainisty-eksperymentatora - bo dają obraz o wiele bardziej złożony. "Możliwe, że jestem i byłem wariatem, ale nie chcę zamieniać tego na żadną przytomność" - to wprawdzie przyznaje sam Witkacy, ale pobrzmiewa w tym zdaniu nuta kokieterii.

"Wygodne stanowisko - nie rozumieć"

Bo Witkacy z tej korespondencji to same przeciwieństwa. Bywa infantylnym 40-letnim chłopcem i nieobliczalnym geniuszem-ekstrawagantem, człowiekiem chwiejnym, niepewnym i pełnym kompleksów, ale także twórcą pracowitym, dobrze zorganizowanym i oddanym sztuce, mężem apodyktycznym i egoistycznym, kiedy indziej czułym i delikatnym, czasem jest szczery, chociaż często nie ma pewności - może to tylko gra. Kpiny mieszają się tu z pretensjami wyrażanymi serio, te z kolei z inteligentnym poczuciem humoru, także wobec samego siebie.

Miał więc Witkiewicz z pewnością poczucie własnej wyjątkowości, z drugiej strony wciąż toczył boje z opadającymi go wątpliwościami. Ulegał np. kompleksom dotyczącym arystokratycznego pochodzenia Jadwigi: "kontemplacja zwiędłej trawki na stokach Gubałówki zastąpi Ci auto na Riwierze i tłum wybałwochwalczonych bubków? (Burbonów, Burbów, Burbal-kich i Bór-albo-nie-bór)" - pisał.

Przedślubny wybór obrączek zwalał na innych: czy był po prostu leniwy, miał wszystko w nosie, a może tylko niezaradny, poświęcał się wyższym sprawom i jednocześnie wciąż zmagał się z dzieckiem w sobie? "Mama sama coś napisze, ponieważ mówi, że ja nic nie rozumiem. Bardzo wygodne stanowisko - nie rozumieć. Doszedłem do 38 lat tą metodą" - przyznawał z mieszaniną sarkazmu i dumy.

"Chodzi mi o moralną atmosferę swobody"

Nieustanna walka sprzeczności - niedopasowania, braku miłości i jednocześnie potrzeby trwałego, intymnego kontaktu - jest więc stałą cechą tej korespondencji i bodaj jej najciekawszym rysem. Czy, przynajmniej na początku, Jadwiga była prawdziwą miłością Witkacego, czy może ślub, żona i cała ta nowa sytuacja były dla niego tylko nowymi i ważnymi doświadczeniami artystycznymi? Nie sposób stwierdzić.

W jednym z pierwszych listów do wówczas jeszcze narzeczonej pisał: "uspokoić mnie może tylko definitywne zakorkowanie życia przez małżeństwo z Tobą". Oryginalna zachęta.

W czerwcu 1925 r. nazywał ich małżeństwo oschle "dwuletnim eksperymentem". Ale w roku 1927 niemal każdy list zaczynał i kończył słowami: "jestem bardzo nieszczęśliwy i tęsknię bardzo za Tobą", "ach, Nineczko, żebyś wiedziała, jak Cię kocham i jak mi bez Ciebie źle", "jestem tak nieszczęśliwy bez Ciebie, że z trudnością powstrzymuję się, żeby nie płakać". I kiedy Jadwiga nie chciała, mimo jego licznych próśb, przyjechać z Warszawy do Zakopanego, pisał ostro: "Ty zdaje się myślisz, że jak dasz mi swobodę, to ja będę rżnął kurwy w Twoim łóżku. Mylisz się bardzo. Chodzi mi o moralną atmosferę swobody".

"Rozpacz Życiowa Maksymalna"

Bo Witkacy był przede wszystkim wierny artystycznemu powołaniu rozumianemu szerzej niż samo tylko malowanie i pisanie, także jako styl życia, i wszystkie inne, nawet najpoważniejsze zobowiązania rodzinne, starał się swojej sztuce podporządkowywać. Skoro życie było jakby częścią samej sztuki, to i w życiu potrzebował pełnej wolności, bo wolność jest zasadniczym warunkiem sztuki. O życiu właśnie i nastrojach, z jakimi się zmagał, regularnie pisał do Jadwigi tak: "w ogóle niewesoło jest", "w ogóle zaczyna być tak źle i nudno", "walczę z końcowym zniechęceniem do życia", "czeka mnie nędza, choroba i śmierć", "ledwo łażę, melancholia wściekła", "do Nudy Piekielnej dołączyła się Rozpacz Życiowa Maksymalna", po czym w kolejnych listach dziesiątki razy obiecywał poprawę, ale robił to w tej samej, równie malowniczej konwencji: "Rozpoczynam Nowe Życie na Wielką Skalę".

Witkacy wprowadził i utrwalił sugestywne pojęcie blagi, które służyło mu nie tylko w twórczości, ale także w prawdziwej egzystencji. Dzisiaj jego bogate listy do żony pełne pretensji, przeprosin, marzeń, próśb, planów, obietnic i dowodów łamania obietnic pomagają spojrzeć na Witkacego blagiera nieco inaczej - jak na żywego człowieka, pełnego rozmaitych słabości, zaniechań i niespełnionych tęsknot.

Stanisław Ignacy Witkiewicz "Listy do żony" 1923-27, przyg. do druku Anna Micińska, oprac. Janusz Degler, PIW, Warszawa

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji