Artykuły

Koncert w kabarecie

Nasze teatry mają teraz nowego autora. A stał się nim, proawangardowy kompozy­tor, Bogusław Schaeffer, który dostarczył im właśnie nową par­tyturę. W odkrywaniu Schaeffe­ra - dramaturga, także Poznań ma swój udział. Najpierw był więc "Kwartet" w Teatrze Polskim za dyrekcji Mikołaja Gra­bowskiego, potem "Audiencja III" w Nowym, teraz Izabella Cywińska wprowadziła na afisz ,Zorzę".

Nie jest to już jednak ten te­atr instrumentalny jaki znamy z tamtych spektakli. I nie jest to już tylko zabawa w teatr. Ko­laż luźno ze sobą związanych scenek i sytuacji, oparty na za­sadzie zapożyczonej z gry w ping-ponga. Jedna sytuacja rodzi drugą, jakiś rekwizyt lub kwestia podniesiona przez akto­ra, uruchamia kolejny ciąg zda­rzeń a ten prowokuje następny. Chociaż w "Zorzy", podobnie jak w "Kwartecie" i "Audiencji'' wszystko pozornie obraca się wokół muzyki, nie jest to też bynajmniej rzecz o muzyce lub muzykach.

W przedstawieniu Izabelli Cy­wińskiej "Zorza" ma w sobie coś z "Łaźni" Majakowskiego. Może sugerują to ci sami akto­rzy, a może, podobnie zastosowana przestrzeń sceniczna. Prze­de wszystkim chyba jednak to, że jest to kabaret, satyra poli­tyczna.

"Sztuka jest tak pomyślana i napisana - tłumaczy autor we wskazówkach dla reżysera - by mogła istnieć artystycznie (i jako przesłanie) w każdym do­wolnym miejscu i czasie... "Zo­rza" jest globocentryczna: wszy­stko, co działo się dotąd na na­szym globie, szczególnie w ostatnim półwieczu, znajduje tu swoje odbicie, jak świat w szy­bie" W tak pomyślanej sztuce, wszystkie postacie i sytuacje wydają się podszyte aluzją - sugestią ukrytych znaczeń. Ale każda z nich jest przecież zbitką myślową i kolażem, na który składają się cechy rozmaitych osób i związanych z nimi wyda­rzeń. Już wydaje się nam, że wiemy kogo autor miał na my­śli. Ale, A nie jest przecież Anglikiem, a B nigdy nie pasjonował się Heideggerem. Nie aluzje są więc istotą tej sztuki, ale sama zabawa. Komizm sytuacji, a równocześnie tragizm przesłania. No i aktorzy..

Przedstawienie Izabelli Cywińskiej jest spektaklem czysto aktorskim. W złym, lub nawet przeciętnym tylko wykonaniu, rzecz cała - tak jak koncert w filharmonii - traci wszelki sens. Trzeba jednak przyznać, że ak­torzy Teatru Nowego świetnie czują się w takiej otwartej, parakabaretowej, dramaturgii. Dowiedli tego już w "Audencji Ill". Ale zadania w "Zorzy" są nie­porównanie trudniejsze i wymagają od nich nie tylko komizmu. Takim małym koncertem aktorskim jest tutaj przede wszystkim rola, a raczej postać, Fanatyka w interpretacji Janusza Micha­łowskiego. Podobnie sugestywny jest Tramwajarz - Wiesława Komasy. Kwartet Michała Gru­dzińskiego z Tadeuszem Drze­wickim, Maciejem Kozłowskim, Jerzym Stasiukiem również znakomicie łączy komizm postaci z tragizmem sytuacji. A wszystko rozgrywa się w mrocznej, ale jakże po malarsku pokazanej przez Pawła Dobrzyckiego, sce­nerii zwyczajnej przyfabrycznej uliczki. I w muzyce, która jest, oczywiście, także dziełem Bogu­sława Schaeffera.

Przedstawienie jest dobre, ale czy będzie się podobać? Puryści językowi, a także ci którzy przywiązują dużą wagę do kultury słowa, poddani zostaną w tym przedstawieniu nader ostrej pró­bie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji