Artykuły

Spełniłam swoje wielkie marzenie

Aleksandra Zatorska, tancerka Kieleckiego Teatru Tańca tańczy rolę dziewczyny zgwałconej i złożonej w ofierze Naturze w balecie "Święto Wiosny". Rola to trudna, bo przy ogromnym ładunku emocjonalnym wymaga zatańczenia ostatniej sekwencji nago. Mimo to tancerka twierdzi: - Spełniłam swoje marzenie, zatańczyłam u Angelina Preljocaja! W sobotę spektakl z Aleksandrą w roli głównej zobaczymy w "Dwójce" - pisze Lidia Cichocka w Echu Dnia.

Aleksandra Zatorska [na zdjęciu], studentka filologii polskiej sama o sobie mówi: - Byłam nadpobudliwym dzieckiem, które ciągle czegoś szukało. Już w podstawówce chodziłam do klasy o profilu tanecznym, uprawiałam gimnastykę akrobatyczną, jeździłam konno, łaziłam po drzewach i górach a oprócz tego próbowałam śpiewać, chodziłam na zajęcia aktorskie, malowałam. Spośród wszystkich tych zajęć tylko taniec towarzyszył mi przez cały czas. Reszta trwała krótko, rok, dwa. Tylko ta forma sztuki w pełni dawała mi możliwość poznania i wyrażenia siebie. W gimnazjum, kiedy z różnych powodów przestała tańczyć, zorientowała się jak bardzo jej tego brakuje. Przyszła na warsztaty organizowane przez Kielecki Teatr Tańca a widząc jej predyspozycje Małgorzata Ziółkowska zaproponowała wstąpienie do zespołu Impuls. Później Aleksandra przeszła do Aktu, by ostatecznie dołączyć do zawodowego zespołu Kieleckiego Teatru Tańca, gdzie tańczy od 4 lat.

- Pomysłów na to, kim chcę być miałam mnóstwo. W liceum chodziłam do klasy matematyczno-fizycznej, myślałam więc o ekonomii, architekturze, ale okazało się, że z tańca też można żyć, że może to być zawód. Bo przecież, jeśli się ma w jakimś kierunku predyspozycje i ciężko pracuje to można się z tego utrzymać. Tylko trzeba mieć dyscyplinę, pokorę i zaangażowanie. Teraz studiuję filologię polską z komunikacją społeczną. Straszny rozstrzał, ale dzięki tak różnym zainteresowaniom otwieram umysł na zupełnie nowe przestrzenie, także w tańcu. Przestaję myśleć schematami.

Ola brała udział w warsztatach i kursach organizowanych w całej Polsce. - Mój ruch był trochę inny - przyznaje, dodając: - To zauważali również choreografowie. Z pewnością miało to wpływ na wybór do "Święta Wiosny". Wyróżniałam się nie tylko sposobem poruszania, ale i sylwetką.

Aleksandra "Świętem Wiosny" była zainteresowana znacznie wcześniej, wrażenie zrobiła na niej książka na ten temat, fascynował ją związek z naturą, magia dawnych obrzędów. Myślała, że byłoby to niezwykłe, by podjąć się takiej roli a o tym, by tańczyć u światowej sławy choreografa Angelina Preljocaja marzyła od dawna. - Odkąd zobaczyłam jego "Zwiastowanie". Nie wiedziałam, że pani dyrektor stara się o wystawienie u nas "Święta Wiosny" właśnie w jego choreografii. Dla mnie było to kompletne, ale bardzo radosne zaskoczenie. Chciałam zrobić wszystko by się dostać do szóstki.

Bo w "Święcie Wiosny" na scenie tańczy tylko 12 osób w tym 6 dziewcząt. - Nawet nie marzyłam o roli solowej. Zresztą asystentka choreografa, która prowadziła z nami zajęcia z początku nie zaakceptowała mnie. Byłam za silna. Do roli Wybranej wybrała Joannę, bardziej delikatną niż ja.

Dyrekcja Kieleckiego Teatru Tańca zaproponowała Aleksandrze rolę dublerki Joanny Rynkiewicz. - To było szczęście, ale i rozczarowanie. Stało się jasne, że nie zatańczę na premierze ani w nagraniu. Nie będę tańczyć w znaczących teatrach. Bolało, ale i tak starałam się przygotować jak najlepiej. Zajęcia były tak intensywne, że praktycznie zrezygnowałam na ten miesiąc ze studiów. Skoncentrowałam się tylko na tańcu.

Aleksandra podkreśla, że interpretacje jej i Joanny Rynkiewicz były inne: - Joannie widownia współczuła, ona była ofiarą. Ja chciałam pokazać, że śmierć jest moim wyborem, sama godzę się poświęcić dla grupy. Nikt inny nie ma na to wpływu.

Interpretacja Angelina Perljocaja różni się od wszystkich dotychczasowych, ponieważ przedstawia on w dosyć dosłowny sposób złożenie ofiary zapewniając płodność i pomyślność wszystkim. Przepojone zmysłowością radosne pierwsze sceny szybko przeradzają się w sceny pełne brutalności, dochodzi do gwałtu a potem wyboru tej, która jest inna. Wybrana orientując się jaki przypada jej los walczy o życie, ale ostatecznie godzi się z wyrokiem. W Paryżu, gdzie dziesięć lat temu odbyła się premiera solistka zatańczyła nago. W Kielcach tancerka miała tańczyć topless i w stringach, co również nie było łatwym zadaniem. Tydzień przed premierą okazało się, że Joanna nie zatańczy, że w ogóle nie wystąpi w tym spektaklu. - To był szok, bo ja nie byłam jeszcze przygotowana do tego, że mam się rozebrać. To był niesamowity tydzień. Nie dość, że musiałam się przestawić z myśleniem, że nie ja jestem tą drugą, przestawić na tańczenie nago, to jeszcze dopracować rolę - miałam osobne konsultacje, musiałam poprawić kondycję, schudnąć. Decyzja czy tańczę premierę nie zapadała, ale wiedziałam, że tuż po niej zaczyna się nagranie dla telewizji.

Na premierze wystąpiła solistka baletu Preljocaja, Japonka Yurie Tsugawa. Choreograf nie widział nagrań Aleksandry i dlatego nie zgodził się na premierę z jej udziałem. Stąd ta zamiana i ściągnięcie zastępstwa. - Występ Yurie bardzo mi pomógł - przyznaje dziewczyna. - Zobaczyłam, że tak naprawdę nagość na scenie jest tu bardzo subtelna i nieuderzająca w powszechny gust. W dniu nagrania stwierdziłam, że tańczenie w stringach nie ma sensu. Na scenie rozrywa się tragedia, rośnie napięcie i nie ma sensu zatrzymywać się w pół kroku. Tak naprawdę miałam 5 minut by ochłonąć i, mimo stresu, zrobić to dobrze. Na scenie tworzy się tak intymna atmosfera, że nagość staje się czymś oczywistym. To nie ja się obnażam a grupa, z jej pierwotnymi instynktami, brutalnością i wiarą w poświęcenie jednostki dla ogółu. Dodatkowym powodem by koncentrować się na czym innym niż ciało jest również grunt, na którym tańczę. Każdy krok musi być uważny i precyzyjny, bo chwila nieuwagi może skończyć upadkiem z nierównej powierzchni. Ostatecznie uznałam, że rozwiązanie ostatniej sceny jaką zaproponował choreograf jest niezwykle przemyślane. Spektakl jest bardzo wymagający fizycznie a nagie ciało zaczyna oddychać. To taki magiczny moment, kiedy czuję się wyzwolona.

W decyzji Aleksandry by wystąpić bez ubrania udział miał także zespół. - Po występie Japonki powiedzieli mi, że tańczenie w stringach zatraca sens i wygląda parodystycznie. Bardzo mnie wspierali. Otuchy dodał też Angeline Preljocaj, któremu interpretacja Aleksandry bardzo przypadła do gustu - zobaczył ją na próbie, gdy przyjechał na premierę.

- Ciekawa jestem reakcji kieleckiej publiczności - przyznaje tancerka. - Mam kobiece kształty, biodra i biust nie wiem jak widzowie odbiorą moją fizyczność. Nie każdy musi wejść w spektakl, poddać się emocjom, ludzie mogą się zgorszyć. Nie musi się im podobać moje ciało, wykonanie czy cały spektakl. To przecież teatr. Ale dla mnie to ogromne przeżycie i jestem wdzięczna, że mogłam to zrobić.

Nagranie dla telewizji pomogło Aleksandrze nabrać pewności siebie. Kielczanin Konrad Smuga, który je realizował jest bardzo zadowolony z efektu. - Nie zrobiłem prostego nagrania - mówi. - Jest to opowieść o święcie wiosny.

Nagranie już zdobyło bardzo pozytywną recenzję dyrektora redakcji artystycznej Programu 2. Po niej telewizja zdecydowała, że pokaże balet niemal w 100 rocznicę wystawienia "Święta Wiosny", 8 czerwca, dopiero, o godzinie 24, ze względu na tematykę. "Święto Wiosny" będzie przez dwa lata grane w Kielcach, ma być elementem promocji miasta. - W czerwcu spektakl pokażemy też w Poznaniu i dla mnie ten występ przed ludźmi ze środowiska, autorytetami choreograficznymi będzie miał ogromne znaczenie - mówi Aleksandra Zatorska. - To będzie mój prywatny sprawdzian, który osadzi mnie w roli i emocjach Wybranej. Kobiety, która nie ma żadnego zewnętrznego przymusu, która sama podejmuje decyzję o poświęceniu się dla grupy, która nie godzi się na społeczny gwałt.

Aleksandra pisze także pracę licencjacką poświęconą nurtowi ekspresjonistycznemu w twórczości Niżyńskiego, choreografa "Święta Wiosny". - Temat wybrałam rok temu, ale i w nim jest rozdział poświęcony "Świętu wiosny", bo przecież to on ułożył pierwszą choreografię do muzyki Stawińskiego - mówi tancerka. Może więc to "Święto Wiosny" było mi przeznaczone?

***

"Święto Wiosny" to jest legenda

Balet z choreografią Niżyńskiego do muzyki Strawińskiego wywołał skandal już na premierze 29 maja 1913 roku. Doszło nawet do bójki na widowni. Przez lata spektakl wystawiali najbardziej znani choreografowie świata. Choreografia Angelina Preljocaja, po którą sięgnął kielecki teatr także była wydarzeniem. Biorąc pod uwagę rangę artystyczną widowiska Regionalna Organizacja Turystyczna Województwa Świętokrzyskiego zdecydowała się wykorzystać je do promowania regionu. Akcję osadzono na Łysej Górze. Regionalna Organizacja Turystyczna dołożyła do produkcji, spektakl sfilmowano w technologii 3D i zostanie on pokazany w ogólnopolskiej telewizji w sobotę. Spektakl będzie przez dwa sezony grany w Kielcach, bezpłatne bilety będą otrzymywać klienci biur podróży przybywający do regionu.

Program 2 Telewizji Polskiej pokaże balet "Święto Wiosny" w wykonaniu Kieleckiego Teatru Tańca w setną rocznicę premiery, w sobotę 8 czerwca o godzinie 24. Emisję poprzedzą spoty reklamujące "Święto Wiosny. Magię praczasów", bo taki pełny tytuł nosi kielecka produkcja. Tłem dla tańca jest świętokrzyskie gołoborze.odno

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji