Artykuły

Rewolucja seksualna w raju

Sławomir Mrożek o Adamie i Ewie, swojej najnowszej sztuce "Karnawał" i pozycji w polskim teatrze - opowiada Janowi Bończy-Szabłowskiemu w Rzeczpospolitej.

Rz: Kiedy zacząłem czytać "Karnawał", pomyślałem, że znów jest pan prorokiem. Biskup, jedna z postaci sztuki, namawia do ubóstwa i sam je praktykuje. Pisał pan to kilka lat temu, a potem pojawił się papież Franciszek... Premiera sztuki "Karnawał czyli pierwsza żona Adama" - dzisiaj w Teatrze Polskim

Sławomir Mrożek: To takie małe proroctwo...

Ale jednak proroctwo... i to zaskakujące.

- Franciszek zbyt krótko jest papieżem, by być pewnym, jak sprawy się potoczą. Dużo zależy od lojalności biskupów.

Kiedy w "Karnawale" Prometeusz chce wejść do Kościoła katolickiego, Biskup mówi: "W tym Kościele nie ma herosów, jego wyznawcy są słabi, wymagają opieki i pocieszenia". Wrócił pan do korzeni Kościoła, jego stale zapominanej misji?

- Odezwała się we mnie Polska. Naród, którego jestem częścią, do którego zawsze mam stosunek osobisty. Wspólnota ze wszystkimi jej wadami i słabościami.

Gdzie jest Bóg w tej sztuce?

- Dokładnie nie wiadomo.

A w ogóle to, czy napisał ją Sławomir Mrożek, czy jednak Baltazar, którego imieniem sygnował pan niedawno wydaną autobiografię?

- Jednak Sławomir Mrożek. Nie wypada wycofywać się z zawodu, bo znany jestem jako Sławomir Mrożek i tak już będzie do końca.

"Karnawał" powstał w szczególnych warunkach...

- Zgadza się. Po udarze mózgu w ramach terapii napisałem autobiograficznego "Baltazara". Potem próbą powrotu do teatru był skecz "Mołotow", który jako słuchowisko nagrało Polskie Radio.

Ciekawie nakreślił pan tam psychikę Stalina, jego przebiegłość...

- Słyszał pan utwór w radiu?

Tak.

- Ten "Mołotow" tak mnie rozzuchwalił, że napisałem "Karnawał", maleńką sztuczkę, ale jednak sztuczkę.

Jak narodził się pomysł "Karnawału"?

- Powstał jeszcze w Meksyku. Przyjechali do mnie goście z Europy, więc wybrałem się z nimi w podróż po Jukatanie. Zatrzymaliśmy się w hotelu, trafiliśmy do baru. Było bardzo przyjemnie.

Tam usłyszałem pieśń, czy może piosenkę, o pierwszej żonie Adama o imieniu Lilith, wielkiej kusicielce.

Jest taki prastary mit o tym, że Ewa nie była pierwszą kobietą i matką ludzkości, że była nią Lilith, która tak jak Adam powstała z prochu, a nie z jego żebra i wobec tego była Adamowi równa.

Mit o Lilith wydał mi się na tyle ciekawy, że powróciłem do niego po 30 latach.

"Karnawał" to sztuka o słabych mężczyznach i dominujących kobietach?

- Nie zgadzam się.

Wobec tego jakie ma przesłanie?

- Te pozostawiam wrażliwości widzów. Podpowiem tylko jedną scenę: w pewnym momencie szatan mówi do Lilith: zostaw filozofię, bądź tylko życiem. Napisałem "Karnawał" w ciągu miesiąca i mam nadzieję, że pojawi się na kilku scenach. Obejrzę premierę w warszawskim Teatrze Polskim i potem będę miał już inne myśli. Właściwie już teraz mam inne myśli.

A jakie?

- Tego nie powiem...

Występujące w "Karnawale" postacie Adama i Ewy pojawiały się w pana wczesnych rysunkach... Już wtedy mocno odmitologizował pan naszych rajskich prarodziców.

- To są postacie, które towarzyszą nam od dziecka, bo prawie każde dziecko je rysuje. Nie ma się czemu dziwić. Ja w różnych epokach twórczości obracałem się wokół Adama i Ewy.

Pamiętam taki rysunek, kiedy Adam częstuje Ewę jabłkiem i ta zjada je w całości. Zrozpaczony praojciec mówi: "I cała Biblia na nic". A w "Karnawale" Ewa ostrzega Adama: "Uważaj na węże".

- Szatan majstruje w losach człowieka, a do swoich procedur używa kobiety - można taką tezę wysunąć.

Można, można. Erotyka to jest bardzo szeroki temat, zapraszam do wysuwania różnorodnych koncepcji.

Dziwna jest pora tego pańskiego karnawału, choć bardziej logiczna. Nie w zimie, lecz w lecie czas na zabawę wydaje się stosowniejszy.

- Napisałem to odruchowo. Zależało mi przede wszystkim, by odbywał się w rocznicę moich urodzin, czyli w czerwcu. Motywacja logiczna przyszła potem, bo zorientowałem się, że to świetny czas na festyny, zabawy, beztroskę. To było intuicyjne. Autor nie zawsze jest świadomy tego, co pisze, składa sobie i składa, dopóki się nie złoży. Potem ta składanka może go nawet zaskoczyć. Potem podpisuje "Sławomir Mrożek" i wysyła do druku.

Kiedy czytałem "Karnawał", miałem wrażenie, że pojawiający się tam Goethe ma sporo pańskich cech...

- Tu pana zaskoczę, bo dla mnie prototypem tej postaci jest Erwin Axer. Podczas wielokrotnych rozmów, w ciągu długich lat naszej przyjaźni wyrobiłem sobie taki jego wizerunek i tak mi zostało.

A Margherita?

- Nosi ona cechy różnych kobiet i była następstwem pojawienia się Goethego.

W tej sztuce jest aż gęsto od erotyzmu.

- Zobaczymy, jak poradzi sobie z tym reżyser.

Zostawia mu pan wolną rękę czy jak w przypadku "Miłości na Krymie" wysuwa konkretne postulaty co do inscenizacji?

- Cenię sobie wierność autorowi, ale nie jestem w tej kwestii maniakiem. Raczej mam zaufanie do reżysera. W przypadku "Miłości na Krymie" była szczególna sytuacja, bo rozzłościł mnie Jerzy Jarocki. Teraz pozostawiłem reżyserowi pełną swobodę. Ponieważ od lat mieszkam w Nicei, a nie Krakowie, to taka swoboda z mojej strony wydaje się naturalna.

Realizacja tej sztuki będzie szczególnym eksperymentem. Najwybitniejsi polscy reżyserzy pańskich dzieł: Axer, Dejmek i Jarocki, odeszli. A tej premiery podjął się aktor Jarosław Gajewski rzadko występujący w roli reżysera...

- Tym bardziej ciekaw jestem efektu. W miarę jak się starzeję, uświadamiam sobie, że coraz więcej nowych ludzi pojawia się w moim życiu.

Od poprzedniej polskiej prapremiery pana sztuki minęło już kilkanaście lat...

- Tak... Rozmaicie wyglądało to moje półwiecze w teatrze polskim. Najpierw byłem wyklęty, uznany za antypaństwowca. Trzy lata to trwało. Nie można było o mnie nawet wspominać. Potem to się wygładziło. Komunizm się stępił. Teraz jest nowa Polska. I jak pan dożyje tak sędziwego wieku jak ja, zrozumie pan, że ludzie się zmieniają. Plany? Coraz trudniej je mieć. Do przyszłego roku nie mam żadnych planów. Na razie nie.

***

Sławomir Mrożek, Dramatopisarz, prozaik felietonista, rysownik

Urodzony w 1930 roku w Borzęcinie. Jeden z najwybitniejszych twórców powojennego teatru w Polsce i najbardziej cenionych polskich dramaturgów na świecie. Autor m.in. "Tanga", "Emigrantów", "Pieszo", "Portretu", "Ambasadora", "Miłości na Krymie". W 1963 r. wyemigrował z Polski. Zamieszkał we Francji, potem USA, Niemczech, Włoszech i Meksyku. W 1996 roku powrócił do Polski. Od 2008 mieszka w Nicei. 

***

Karnawał, czyli pierwsza żona Adama

Pierwszy utwór sceniczny Sławomira Mrożka napisany po przebytym w 2002 roku udarze mózgu. Akcja rozgrywa się w Raju. Do luksusowego pensjonatu w czerwcową noc przybywają goście zaproszeni na bal maskowy. Są wśród nich Adam i Ewa, Prometeusz, Biskup, stary pisarz Goethe z młodą kochanką Margheritą oraz Impresario i jego młody Asystent - organizujący bal na życzenie i za opłatą Szatana. Wśród gości jest też, tyleż tajemnicza co demoniczna, Lilith, która jak się okazuje, była pierwszą żoną Adama, i niegdyś odegrała w jego życiu istotną rolę. Tradycja żydowska głosi, że duchowo była połowicą Szatana, między nią i Adamem zaczęła się walka płci. Akcja toczy się w operetkowym rytmie i, jak u Offenbacha, przeszłość miesza się z przyszłością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji