Artykuły

To nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych

Bez JACENTEGO JĘDRUSIKA śląska scena teatralna już nigdy nie będzie taka sama. Straciliśmy wielkiego aktora. Artysta zmarł nagle 25 czerwca, miał 59 lat.

Jeszcze na początku czerwca można go było oglądać na deskach Teatru Rozrywki w "Historii filozofii po góralsku", "Olivierze" i "Gottlandzie". 20 czerwca miał zagrać swoją popisową, główną rolę w musicalu "Sweeney Todd", ale przedstawienie trzeba było odwołać. Jacenty Jędrusik leżał już wtedy od kilku dni w szpitalu po rozległym zawale. - Początkowo sytuacja była bardzo poważna, ale ostatnio wydawało się, że idzie ku dobremu. Jacenty zdawał się odzyskiwać siły, gadał w najlepsze, miał ogromnie dużo planów. Jeszcze wczoraj wieczorem wszystko było dobrze - dyrektor Teatru Rozrywki Dariusz Miłkowski nie może uwierzyć w to, co się stało.

O śmierci Jacentego Jędrusika cały zespół dowiedział się we wtorek rano. - Dużo o Jacentym mogłyby powiedzieć Marysia Meyer i Ela Okupska, ale bardzo mi przykro, nie w tej chwili. Wszyscy tutaj płaczą - mówi łamiącym się głosem kierowniczka literacka teatru Jolanta Król. Z chorzowską "Rozrywką" Jędrusik był związany od dwudziestu sześciu lat. Stworzył niezapomniane kreacje jako Mistrz Ceremonii w "Cabarecie",Lejzor Wolf w "Skrzypku na dachu", Peron w "Evicie", Sancho Pansa w "Człowieku z La Manchy", Król Herod w "Jesus Christ Superstar", Gabriel John Utterson w "Jekyll & Hyde" czy Nikodem Dyzma w "Dyzma - musical". Z równym powodzeniem odtwarzał role dramatyczne i komediowe. Potrafił zagrać wszystko.

Urodził się w l954 r. w Siemianowicach Śląskich. Aktorstwo studiował w łódzkiej Filmówce, potem krótko pracował w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Na dłużej związał się z katowickim leatrem Śląskim. Spędził tu osiem sezonów i zagrał wiele ważnych ról z Diabłem w "Panu Twardowskim" na czele. Ta kreacja przyniosła mu pierwszą Złotą Maskę. Potem były jeszcze dwie. Był również aktorem filmowym (m.in. "Na straży twej stać będę" Kazimierza Kutza, "Angelus" Lecha Majewskiego, "Co słonko widziało" Michała Rosy) i telewizyjnym ("Fryzjer" Maciej a Pieprzycy, serial "Daleko od szosy"). W grudniu ubiegłego roku odebrał złotą honorową odznakę Zasłużony dla Województwa Śląskiego.

- Był niesłychanie pracowitym, rzetelnym i fachowym aktorem, motorem napędowym. Lubił sobie ponarzekać, ale gdy stawał na nogi i zaczynał grać, nie umiał się w tym ograniczyć i jeszcze zarażał innych swoją energią. To było coś fantastycznego - mówi Miłkowski. Wspomina, że współpracowało się z nim zawsze z ogromną przyjemnością.

Jacenty Jędrusik, choć cieszył się statusem najprawdziwszej gwiazdy śląskich (i nie tylko) scen, pozostał człowiekiem skromnym i bezpretensjonalnym. - Nie potrafił ukrywać swoich emocji. Gdy mu się coś podobało, reagował entuzjastycznie, jak się na coś nie zgadzał, to zdecydowanie. A jak zmieniał zdanie, to przyznawał, że się pomylił. Rzadki człowiek.

Jaki będzie Teatr Rozrywki bez Jacentego Jędrusika? - teatr będzie istniał, choć to będzie już zupełnie inny teatr. To nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych - mówi Miłkowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji