Artykuły

Franciszek i Klara

- Oni nie byli tacy niewinni i czyści od początku, dopiero w pewnym momencie weszli na tę drogę - mówią RADOSŁAW PAZURA i DOROTA CHOTECKA, którzy wcielili się w postacie Świętych Franciszka i Klary w ramach prezentacji Verba Sacra w Poznaniu.

Tragiczny wypadek samochodowy z jego udziałem nauczył ich, że śmierci nie sposób przewidzieć. Dziś mówią z uśmiechem, że ze względu na to, co nieprzewidywalne i nieuniknione trzeba żyć pogodnie i mądrze. Kilka dni temu Dorota Chotecka i Radosław Pazura [na zdjęciu] wcielili się w postacie Świętych Franciszka i Klary w ramach prezentacji Verba Sacra w poznańskiej katedrze. Gazecie opowiedzieli m.in. o tym, jak się żyje ze świętą Klarą u boku.

Kolejne prezentacje Verba Sacra - Festiwal Sztuki Słowa czekają nas w listopadzie. W ramach jubileuszowego festiwalu (Verba Sacra obchodzi bowiem pięciolecie) odbędzie się m.in. Wieczór Papieski, Mickiewiczowski i Międzynarodowy Konkurs dla Aktorów.

Marta Kaźmierska: Dlaczego Franciszek i Klara - święci z Asyżu, żyjący na przełomie XII i XIII wieku tak Was fascynują?

Dorota Chotecka.: Bo to piękne postacie. Proste, niewinne, czyste. Chyba tylko przez takich ludzi przemawia Pan Bóg.

Radosław Pazura: Piękne jest też to, że oni nie byli tacy niewinni i czyści od początku, a dopiero w pewnym momencie weszli na tę drogę. I zachęcali innych do podążania tym samym tropem. Robią to z powodzeniem do dziś.

Franciszek i Klara prowadzili życie pełne wyrzeczeń, świadomego ubóstwa. Na ile jest możliwe zachowanie wierności takim ideałom dziś - w epoce konsumpcji?

R. P.: Każdy z nas do końca szuka swojej drogi. Franciszek i Klara starali się nam chyba pokazać, co w jej znalezieniu może nam przeszkadzać. Jedną z takich rzeczy jest bogactwo. Wyobrażam sobie, że wyrzeczenie się go było w czasach, kiedy żyli asyscy święci tak samo trudne, jak jest dziś dla nas. Ale wcale nie chodzi o to, żeby było proste. W końcu mamy całe życie, by uczyć się zawiłej sztuki rezygnacji i wybierania. To jest proces. I oni stanowili jego żywe świadectwo.

D. Ch.: Nie w tym rzecz, byśmy od zaraz rzucili wszystko, zdjęli szaty, oddali je ubogim i tak, jak stoimy, zaczęli poświęcać się czemuś, czego nawet do końca nie rozumiemy. Każdy powinien dawać z siebie tyle, na ile go w danej chwili stać.

R. P.: Nie można jednak wykluczyć, że w którymś momencie naszej ziemskiej edukacji dojdziemy do wniosku, że rzeczywiście warto porzucić wszystko co nietrwałe. I poświęcić się tylko Bogu.

D. Ch.: No tak. Chociaż - jak ty to mówisz - to jest proste, ale wcale nie takie łatwe. (śmiech)

Niczym literacka spuścizna obojga świętych - Franciszka i Klary. To chyba trudne zadanie, nawet dla zawodowego aktora, czytać kilkusetletnie teksty, wciąż ważne i aktualne, ale jednak wymagające ogromnego skupienia...

D. Ch.: Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że te pisma nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, z tu i teraz. Przy czytaniu setnym - już mają. Zadaniem aktora jest "pociągnąć" myśl poprzez własny warsztat. My chcieliśmy włożyć w nasze czytanie także człowieka. A to już nie ma nic wspólnego z aktorstwem, to są emocje. Są, albo ich nie ma. Dlatego myślę, że te teksty może czytać przekonująco każdy, kto wie, o czym czyta i co chce przekazać.

Jak to się zatem stało, że to właśnie Wy - małżonkowie trafiliście do grona aktorów cyklu Verba Sacra i to przy okazji prezentacji poświęconej parze świętych? To był przypadek?

R. P.: Raczej opatrzność. Niewykluczone też, że było to działanie samej świętej Klary (śmiech). Święci z Asyżu są nam wyjątkowo bliscy. Dosłownie: jesteśmy z Dorotą sąsiadami klasztoru Klarysek Kapucynek, mieszkamy w jednej miejscowości, na tej samej ulicy.

D. Ch.: I żyjemy z nimi w przyjaźni. Dlatego jeszcze przed prezentacją wiedzieliśmy, kim była Klara, wiedzieliśmy też, że jest patronką telewizji. Znamy jej życiorys. I ona chyba o nas pamięta!

Byliście w Asyżu dwa dni przed Waszym ślubem...

D. Ch.: Rzeczywiście, ślub braliśmy we Frascati, w Rzymie i jedną z wycieczek postanowiliśmy poświęcić Franciszkowi i Klarze.

R. P.: Między innymi po to, by zawieźć pozdrowienie od naszych sąsiadek - klarysek ich patronce.

Wśród wielu spraw, o których pisał święty Franciszek przewija się również temat śmierci - tej niespodziewanej i nieuniknionej. W Pana ustach te słowa brzmią naprawdę wiarygodnie, zważywszy, że trzy lata temu cudem wyszedł Pan z bardzo poważnego wypadku samochodowego...

R. P.: Na pewno inaczej patrzy się na temat śmierci , gdy się o nią otarło. Mamy wtedy prawo pewne sądy weryfikować. To co pisał Franciszek, to prawda. Nie wiemy, jaki będzie scenariusz naszego życia...

D. Ch.: Ale za to możemy robić wszystko, żeby zejść z tego świata z uśmiechem na twarzy.

R. P.: Nawet jeśli nie wiemy kiedy, to i tak możemy się do tego odejścia przygotować. Możemy i powinniśmy poszerzać naszą wiedzę i pracować nad sobą. Jak Franciszek i Klara.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji