Artykuły

Tak i nie, czyli Komedia omyłek

Teatr Ziemi Mazowieckiej obchodzi swój jubileusz, miła to okazja, by odnotować ambicje i aktywność tej pożytecznej placówki, krzewiącej kulturę sceniczną wśród mieszkańców Mazowsza, Podlasia, a nawet odległej Białostocczyzny. Okazja jubileuszowa obliguje recenzenta do wyjątkowej serdeczności, cóż jednak robić, gdy jubileuszowy spektakl budzi tzw. uczucia mieszane, ściślej jeszcze byłoby tu mówić o uczuciach podzielonych, zalety i wady widowiska jawnie się z sobą nie krzyżują, dotycząc odrębnych materii.

Komplementy zostawiając na wety, zacznijmy od pretensji, by wykrzyczeć, co na wątrobie legło, a potem szybko o tym zapomnieć.

Swój jubileusz czci Teatr Ziemi Mazowieckiej tekstem Szekspira. Zatem ambicja szlachetna. Tyle, że Szekspirowską "Komedię omyłek" zafundowano nam w "polskiej wersji tekstu" Andrzeja Lisa. Cóż ma oznaczać ten niecodzienny eufemizm? Chyba tylko to, iż teatr zawahał się przed użyciem terminu "przekład". Zawahał arcysłusznie. Jeszcze słuszniej byłoby mówić nie o "polskiej wersji tekstów", lecz o wersji prymitywnej. Fabułę Szekspira referuje pan Lis zniżając poezję oryginału do poziomu komiksu. Ubożuchna skala skojarzeń, tandetne ramolejstwo, kiepskie dowcipy. Trudno aż zrozumieć, co skłoniło teatr, co przekonało znakomitego kierownika literackiego tej sceny, Jerzego Adamskiego, by zaakceptować to partactwo?

I tu koniec przygan. Sam spektakl stanowi interesującą próbę przetłumaczenia tradycyjnej od Plauta początek biorącej komedii pomyłek, w której dwie pary bliźniaków (panowie i słudzy) wprowadzają istny harmider w życie starożytnego miasta Efez na język współczesnych skojarzeń.

Zofia Wierchowicz posiłkuje się w swej inscenizacji atrybutami pożyczonymi z wielu epok i wielu stylistyk, zestawiając je z sobą precyzyjnie, aż cały ten gulasz osiąga nieoczekiwany stopień jednolitości. Cyrkowe sztuczki, psychodeliczna kapela, jarmarczne bastonady, pantomima, liryczne wyznania kochanków. Z pozoru wszystkiego tego jest o tonę za dużo, a przecież wrażenie przesytu doznań nie występuje.

Wierchowicz ostentacyjnie podkreśla, iż sama sytuacja, w której bohaterowie mylą się otoczeniu i sobie nawzajem, jest uroczo schematyczna. Że przecież ów schematyzm pociąga za sobą całkiem realne nieporozumienia towarzyskie, więc wolno całość rozpatrywać w kategoriach cudowności. I jaskrawą sztukaterią inscenizatorską ów element cudu podkreśla, wyolbrzymia, rozmnaża.

Aktorzy bawią się świetnie tym założeniem. "Wersja pana Lisa" czasem ich popycha w banalność. Zwłaszcza Bronisław Surmiak jako sługus Dromio z Syrakuzy smakowicie wszystkie banalności tekstowe przeżuwa, proponując kilka gagowych zagrań raczej z Lisa, niźli z Szekspira. Nie ten ton, szczęściem, dominuje na scenie. Andrzej Prus (Antyfolus z Syrakuzy) z temperamentem szkicuje sylwetkę jednego z bliźniaków, Krzysztof Machowski (Antyfolus z Efezu) przeciwstawia temperamentowi wdzięk. Andrzej Wiśniewski (Dromio z Efezu) demonstruje łobuzerską błyskotliwość w wartkich dialogach, a akrobatyczną sprawność w unikaniu kopniaków i razów, którymi wszyscy chcieliby go obdarzyć.

W rolach dwóch nadobnych sióstr, które uczucia rozdzieliły sprawiedliwie pomiędzy obu Antyfolów, występują Alicja Zalewska (Lucjana) i Anna Łopatowska (Adriana). W kolorowym tle przedstawienia wybijają się jeszcze Władysław Osto-Suski (pełen szlachetnej godności kupiec Egeon), Jerzy Próchnicki (roztropny władca Efezu Solinus), Klemens Mielczarek (z gracją wyczarowujący z pudeł i cylindrów żywe zwierzaki Iluzjonista) oraz Daniela Makulska jako pełna miłosnej egzaltacji Kurtyzana.

Muzyczna ilustracja Jerzego Satanowskiego jest pomysłowo zestrojona z charakterem całego spektaklu, wzbogaca go też o zmienność nastrojów i rytmów. Oj, gdybyż nie ten nieszczęsny pan Lis!!!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji