Artykuły

Olgierd Łukaszewicz, czyli komediant w świątyni sztuki

Kariera chorzowianina z urodzenia zaczęła się w Krakowie, gdzie kończył PWST. Jak twierdzi, do dziś bije mu serce, gdy idzie Plantami, mijając znajome kąty. - Studiowałem między innymi z Grażynką Marzec, moją obecną żoną, z Wojtkiem Pszoniakiem, który uczył mnie wolności, wyrzucając patelnię przez okno. "Artysta nie może się do niczego przywiązywać" - krzyczał w naszym wspólnym pokoju przy Warszawskiej - wspomina OLGIERD ŁUKASZEWICZ, aktor Teatru Polskiego w Warszawie, prezes ZASP.

Gdy idzie Plantami, wciąż czuje, jak bije mu serce. Narty założył po 50 latach przerwy, a biega jak Kowalczyk. Ma 67 lat i pracy dla trzech, chciałby zagrać Don Kichota - pisze Jolanta Ciosek.

Czy polska kultura jest atrakcyjna? To trudne pytanie. Podejrzewam, że będzie to jedno z podstawowych pytań egzaminacyjnych na Sądzie Ostatecznym. Dożyliśmy epoki pokoju między kulturami. Nie uchodzi już się licytować, który naród ma wyższą kulturę. "Spójrzcie na siebie z gwiazd" - pisze Wisława Szymborska. Słowa te zachęcają do zachowania dystansu wobec przypisywania niektórym kulturom narodowym szczególnych misji. Dziś pojęcie kultury rozszerzyło się i nie dotyczy tylko dzieł sztuki - mówił Olgierd Łukaszewicz podczas debaty o kulturze.

Odkąd znam Olgierda Łukaszewicza, a znam go lat wiele, ilekroć rozmawialiśmy, a rozmawialiśmy wielokrotnie, zawsze w tych rozmowach pobrzmiewał ton troski o sprawy kultury, polskiej literatury i teatru. Nic zatem dziwnego, że ten znakomity, popularny aktor i zarazem społecznik znalazł swój żywioł w prezesowaniu Związkowi Artystów Scen Polskich.

Jako prezes czuje się w szczególnym obowiązku zadawać takie pytania, jak to o atrakcyjności polskiej kultury. Polskość, patriotyzm, sprawy narodowe, wierność ideałom -to zawsze były tematy wiodące w życiu artystycznym aktora.

- Jak istnieje etos inteligenta niosącego kaganek oświaty, tak istnieje etos artysty, który dzieli się z widownią tym, co przeżywa, dzieli się zagadką bytu, miłości, ciekawością innego człowieka. Artystą się bywa. Kiedy uda się dotknąć najistotniejszych problemów - mówił w jednej z naszych rozmów.

Z panem Olgierdem spotykałam się w krakowskich kawiarniach, w Teatrze Stu - niegdyś jego aktorskim domu, w "Słowaku" i w warszawskim Teatrze Narodowym, gdzie z pasją opowiadał, "jaki mu się snuje dramat", gdy pracował nad tekstami Wyspiańskiego.

Opowiadał też o swej wieloletniej pracy w teatrach niemieckich, gdzie dostał angaż pod koniec lat 80. Z "Psalmami Dawidowymi" pod pachą pojechał grać po niemiecku w tamtejszych teatrach, recytować "Wielką Improwizację", "Beniowskiego". Z wielką pasją organizował wieczory poetyckie, recytował poezję ukochanych wieszczów. Bo poezja zawsze była jego wielką miłością.

I tak to ambasadorowanie polskiej kulturze trwało kilka lat. Jak mi opowiadał, będąc w Niemczech, poznał siebie jako typowego Polaka: irracjonalnego, chaotycznego i nieumiejącego rozmawiać na argumenty. - Ale też nauczyłem się tam rzeczowości, która pozwala mi pełnić funkcje publiczne.

Kariera chorzowianina z urodzenia zaczęła się w Krakowie, gdzie kończył PWST. Jak twierdzi, do dziś bije mu serce, gdy idzie Plantami, mijając znajome kąty.

- Przecież moje początki były tutaj, w Teatrze Stu, Rozmaitości (dziś Bagatela - przyp. red.), podczas demonstracji studenckich pod pomnikiem Mickiewicza. Jakże ogromne wrażenie zrobił na mnie Kraków, miasto królów, które odwiedziłem, będąc kilkuletnim szczeniakiem prowadzonym za rękę przez mamę i nianię. To była dla mnie szkoła polskości. Potem zacząłem studia w krakowskiej PWST, gdzie studiowałem między innymi z Grażynką Marzec, moją obecną żoną, z Wojtkiem Pszoniakiem, który uczył mnie wolności, wyrzucając patelnię przez okno. "Artysta nie może się do niczego przywiązywać" - krzyczał w naszym wspólnym pokoju przy Warszawskiej.

Nazywa siebie chłopakiem z Ligoty, bo w tej dzielnicy Katowic spędził 18 lat życia. Tam były pierwsze miłości, radości i smutki, występy artystyczne.

Czy w Katowicach zostawił wiele złamanych serc?

Młodość jest zaborcza, egoistyczna. Najważniejsze, że to ja się kochałem w dziewczynach, a czy one się we mnie kochały, tego nie jestem pewien. W młodości wystarczy, że to ja kocham i wydaje się, że reszta jest już załatwiona-mówił ze śmiechem w jednym z wywiadów.

A potem przyszedł czas błyskawicznej kariery, która trwa nieprzerwanie 40 lat. I choć dziś aktor ma lat 67, to hasło "pora na emeryturę" brzmi co najmniej zabawnie, gdyż pan Olgierd wygląda jak młody bóg, a pracy ma dla trzech. I co ważne: siły i zdrowie też mu dopisują. Że emerytem nie jest, udowodnił, biorąc zimą udział w "Biegu po Nowe Życie". Narty założył po 50 latach przerwy. I nie wywrócił się ani razu.

- Biegłem podobno tak jak Justyna Kowalczyk - opowiadał z dumą.

W karierze Olgierda Łukaszewicza trudno wymieniać role, analizować zagrane postaci, gdyż tych ważnych było kilkadziesiąt, zarówno w filmach, jak i teatrze.

Wielu z nas pamięta jego znakomitą rolę tytułową w filmie "Generał Nil" o Emilu Fieldorfie, role w "Prymasie z Komańczy", wcześniej w "Dziejach grzechu", słynnej "Seksmisji" czy "Karierze Nikodema Dyzmy". Grał w teatrach w dziełach Mickiewicza, Słowackiego, Fredry czy Wyspiańskiego. Obecnie można go oglądać w Teatrze Polskim w Warszawie.

- Doczekałem niezwykłego jubileuszu. Teatr Polski w Warszawie ma 100 lat. A ja pracuję w nim już od 10. Kiedy powstawał, w Warszawie rządzili Rosjanie. Patrole kozackie przemierzały sąsiednie ulice. Założyciel Teatru Polskiego Arnold Szyfman zainaugurował jego działalność "Irydionem" Zygmunta Krasińskiego. Zachował się afisz z tego przedstawienia, w połowie pisany po rosyjsku, w połowie po polsku. Ten teatr to była reduta Polaków - mówił wzruszony.

"Olo ma głęboko wpojone zasady przyzwoitości. I w ogóle traktowanie wszystkiego od etycznej strony I tę jasną twarz, i tę rzadką sympatyczność daną od Boga, którą potocznie nazywamy wdziękiem" - tak ekranowy wizerunek Olgierda Łukaszewicza określił Kazimierz Kutz, reżyser dwóch filmów z udziałem aktora - "Soli ziemi czarnej" i"Perły w koronie".

We wrześniu zobaczymy aktora w australijskiej komedii "Bunny".

Chciałbym zagrać Don Kichota - zwierzał się niedawno. - Wielokrotnie zachowywałem się jak ów rycerz smętnego oblicza, (...) Dochodzę do wniosku, że ta rola może być dobrą okazją do spowiedzi przed publicznością. Bo przecież aktor odczuwa prawdziwe spełnienie, gdy publiczność może odnaleźć siebie, w tym, co on chce powiedzieć - o sobie.

Zawsze wierzył w posłannictwo zawodu aktora.

- Tak, aktorstwo jest misją. Poczułem to szczególnie, będąc przez kilka lat aktorem Teatru Narodowego, założonego przez Wojciecha Bogusławskiego. "Komediant narodowej sceny" doskonale mieści się w "świątyni sztuki". Pod warunkiem, że teatr jest tą świątynią. Artysta zaś ma za zadanie dzielić się z widzem własnym rozumieniem świata, pomagać mu artykułować jego tęsknoty do wielu tak odwiecznych tematów jak miłość, przemijanie, śmierć.

Zapytany przeze mnie, czym dziś jest dla niego aktorstwo, odpowiedział:

- Nie chciałoby się wszystkiego oddawać kabareciarzom, bo ich celem jest jedynie dobry żart, A za nami, komediantami narodowej sceny, kryje się tęsknota, liryzm, refleksja. Są tematy, które mnie pochłaniają, są wyobrażeniem modlitwy, walką o sens własnego istnienia w zawodzie. Ale są i żarty Życie w fikcji artystycznej składa się z żartów i lirycznych zadumań - nic innego nie ma. Reszta to informacja.

Jako prezes i kolega dba o Dom Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie i często go odwiedza. Miejsce czarowne, bo willa piękna i opieka profesjonalna, ale i bardzo smutne zarazem, co zaobserwowałam, odwiedzając tam księdza Kazimierza Orzechowskiego, niegdyś aktora (odtwórca wielu ról teatralnych i filmowych, m.in. ks. Leski w serialu "Złotopolscy"), by zrobić z nim wywiad. Spotkałam wielu znakomitych artystów, którzy tam spędzają starość. Ciągle ktoś odchodzi do innego Domu, a pan Olgierd wciąż uczestniczy w niezwykłych skolimowskich spotkaniach sztuki ze starością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji