Artykuły

Powrót "Jeźdźca burzy"

W teatrze Rampa, po kilku miesiącach przerwy, znów można oglądać musical "Jeździec burzy" opowiadający o życiu i twórczości Jima Morrisona, wyreżyserowany przez Arkadiusza Jakubika. Na najbliższe spektakle mamy bilety dla naszych Czytelników.

Przedstawienie opowiada o karierze, przyjaźni, miłości, poszukiwaniu i niespełnieniu, legendarnego lidera grupy The Doors.

- Pięć lat temu byłem na cmentarzu Pére Lachaise - opowiadał ŻW reżyser, przed premierą w październiku ubiegłego roku. - Odwiedziłem grób Jima Morrisona, gdzie spotkałem człowieka, który twierdził, że go znał, był jego najlepszym przyjacielem i wielkim fanem. Mówił, że od dnia jego śmierci, czyli od 29 lat, codziennie przychodzi na jego grób. Sprząta i dba o niego. Nazywa się Lou Rising, i właściwie dzięki niemu wszystko się zaczęło. Opowiedziałem mu o swoich planach zrobienia spektaklu. On zaczął snuć swoją opowieść. Myślę, że w dużej części "Jeździec burzy", to historia, którą usłyszałem od Lou - prawdziwa historia życia Jima Morrisona.

W tytułowej roli w spektaklu występuje młody, utalentowany aktor - Marcin Rychcik. Tą rolą debiutował na scenie. - Jim Morrison opowiadał się po stronie uniwersalnych wartości. Pragnienie spełnienia się w życiu zawodowym i osobistym, pragnienie miłości i przyjaźni dotyczy każdego z nas. A przecież on właśnie do tego dążył - powiedział ŻW młody artysta, dodając: - Mówi się, że był pijakiem, chamem, prowokatorem. Ale to tylko jedna strona jego osobowości. Z drugiej - był człowiekiem wrażliwym, czułym i podatnym na zranienia. O tym wielu ludzi z jego otoczenia zapominało.

Chociaż pytanie o to jaki sens ma wystawianie dziś na scenie historii o Jimie Morrisonie pozostaje bez odpowiedzi, "Jeździec burzy" w teatrze Rampa warty jest obejrzenia. Powodów jest kilka. Przede wszystkim - muzyka. Wykonywana na żywo stanowi najważniejszą wartość spektaklu. Doskonale znana, ale ciągle żywa, bardziej świadczy o losach legendarnego zespołu, niż bełkotliwe, żałosne teksty wygłaszane przez zapijaczonego i zaćpanego Jima Morrisona.

Arkadiusz Jakubik, nie ukrywał, że wiele osób odradzało mu przełożenie tekstów piosenek The Doors na język polski. Jakubik podjął jednak, wydawałoby się, ryzykowną próbę - i wyszedł z niej zwycięsko. Piosenki po polsku brzmią świetnie, nic nie straciły ze swojej wartości, udało się zachować ich poetykę.

Fabułę musicalu oparto na prostym pomyśle - chodziło o pokazanie losów Morrisona i jego zespołu. Nie jest to szczególne nowatorstwo (mimo przewrotności początku i końca), ale nie to wydaje się ważne. Marcin Rychcik okazał się największym sukcesem musicalu. Młody wykonawca gra bezpretensjonalnie i nienachalnie, emocje trzyma na wodzy, umiejętnie rozkłada akcenty. I co najistotniejsze - rewelacyjnie śpiewa.

Libretto do musicalu napisał Lou Rising, scenografię przygotowuje Jan Kozikowski. Wystąpią również: Maria Seweryn w roli Pameli Courson, Maciej Kowalewski jako Ray Manzarek. Na scenie zobaczymy także: Ewę Lorską, Katarzynę Żak, Leszka Abrahamowicza, Piotra Bukartyka, Marka Frąckowiaka, Mieczysława Morańskiego, Krzysztofa Miklaszewskiego i Zygmunta Staszczyka w roli Vana Morrisona.

Najbliższe przedstawienie odbędzie się dziś. Kolejne: 25, 30 i 31 stycznia o godz. 19. Na każdy ze spektakli w kasie teatru czekają na naszych Czytelników dwa podwójne zaproszenia. Można je odebrać na pół godziny przed rozpoczęciem przedstawienia na hasło: "Życie Warszawy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji