Artykuły

Strzeż się dżenderu. Zwłaszcza w teatrze

Dżender dybał na familję polską, a teraz dybie niechybnie i na świątynie sztuki, co w Rzplitej całej pod zbereźnym jarzmem jęczą na stu trzydziestu scenach - pisze Witold Mrozek na swoim blogu.

Nic dziwnego, że na froncie obrony przed dżenderową zarazą siły Episkopatu naszego wzmocniło najzacniejsze towarzystwo znawców Melpomeny, samotrzeć przeciw sułtanowi rozpusty się wyprawiając i po trzykroć, nim kur nie zapiał, pytaniem z dżenderu go egzorcyzmując.

Tak więc Profesorowie a Biskupi zadumali się, w którym to Zbarażu się zamknąć, aż nawałnica przeminie i chłop znów chłopem będzie, baba - babą, a teatr - teatrem. Tymczasem kupą nieprzebraną nadciągał chanat dżenderski, orda dzika.

Ciągnie na przedzie tej kawalkady bisurman pedalski rozwrzeszczany. Szeroką ławą, pod chorągwią stubarwną, tęczową. Włos trefiony, lica gładkie - a jakieś barbarzyńskie zarazem. Mściwość w ich sercach okrutna. I dżender. Ostatkiem sił broni się dyrektor arcynarodowej sceny, wraz z bratem i całym swym działem literackim. Chwila jeszcze - i go tęczowy buzdygan strąci ze stolca. Ale przecie to nie koniec, to początek dopiero - zaraz za gejowskim hufcem doktorancki regiment maszeruje. Strój krakowski - a toż to przechrzty i ludzkiej mowy nie znają. Średniki w zdaniach złożonych wielokrotnie niczym kosy na sztorc postawione; -izmami i dżenderami ładownice przy pasach nabite. Pif! Paf! Co rusz który z krócicy dżenderem wystrzeli. Ledwo się wszystkie sceny Pałacu Kultury bronią przed ich kulami bezbożnymi, dyrektorzy i dyrektorki po kanałach się kryją.

Gdzie taki syn pohaniec nie może, tam ekscentryczną feministkę pośle. Każda po najmniej dziesięć łokci mierzy, włos na ciele gęsty, zajadłość nieprzebrana. We wrotach nie przepuścisz, bo dżenderem usiecze. Padają teatry w miastach bez tramwajów, wąs się dyrektorstwu odwiecznemu jeży. Ze zgrozy. Już zemsta na "Zemście" wzięta, jużci na gnoju Aleksandra hrabiego wywożą i bell hooks na scenach od Radomia po Gorzów wystawiać każą. I to w jidysz, na Boga! Z akcentem, powiadają, nowojorskim. Wreszcie najgorsze z hordy, lesbijki perfidne, co to ich niby w ogóle na świecie Bożym nie ma, a jednak są i w sukurs pobratymcom idąc, dyskurs mącą i studnie dżenderem zatruwają. Taka z czartem u nich komitywa. Spotkasz takie - to na palik nawliką, przyrodzenia też nie oszczędzając.

Tak nadciągają legiony nieprzyjaciół Melpomeny.

Tak zwodzą niewinne dusze feministyczne syreny.

Zali pod jarzmem polegniem?

Dyć parobka w łożu znajdziem?

Chroń nas, Panie, przed dżenderskim

Pomorem i sztuk mizerią!

Święty Andrzeju Bobolo, defende nos in proelio!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji