Artykuły

Spadanie też jest formą lotu

Swoją kobiecość wyrażam poprzez bardzo "babskie" spektakle Białego Teatru, gdzie grzebiemy i "dosięgamy człowieczego dna", a w codziennym życiu jako matka - chciałoby się rzec - żona i kochanka - mówi MARTA ANDRZEJCZYK, olsztyńska pieśniarka i aktorka.

Mam wrażenie, że monodram jest bliską pani formą? Można powiedzieć, źe wywiadjest jedną z jego odmian?

- Myślę, że nie do końca, bo w tym momencie jesteśmy dwie na scenie. Pani zadaje mi pytania, a ja na nie odpowiadam. Jak są mądre, inteligentne, dobrze zadane, to mogę popłynąć i tworzy się jakiś obraz, zarys postaci, na bazie którego można stworzyć monodram. Ale mimo wszystko wywiad to wywiad.

A jeśli chodzi o formę wyrazu artystycznego, to jak najbardziej przychylałam się do dramatu. Mówię w czasie przeszłym, ponieważ kiedyś chciałam być - jeżeli chodzi o tematy moich recitali (śmierć, wojna, choroby psychiczne bohaterów) - w kontrapunkcie do swojej młodości, urody, oczekiwań słuchacz) i repertuaru koleżanek. Aczkolwiek ostatnio obserwuję, że coraz bardziej skłaniam się ku lżejszym, mniej poważnym historiom, które opowiadam ze sceny. Zresztą taka jest Kobieta Czasownik - czasem lekka, gdzieniegdzie miła, w ogóle przyjemna.

Nie dobiera pani repertuaru przypadkowo. Zastanawiałam się, co sądzi pani o feminizmie, o kobiecości, o jej sile?

- Feminizm jest ruchem społeczno-politycznym, ideologią, a kobiecość to zbiór cech, W moim małym feminizmie walczę o równość płci. Jestem również przekonana, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia: mój kolega chciał pójść ze swoją córką do toalety, nie wszedł ani do męskiej, bo jest z małą damą, ani do damskiej, bo jest dżentelmenem, tylko do toalety dla niepełnosprawnych... Wtedy ten feminizm, o którym myślę i któremu hołduję, wybucha we mnie. A jeżeli chodzi o kobiecość - swoją wyrażam poprzez bardzo "babskie" spektakle Białego Teatru, gdzie grzebiemy i "dosięgamy człowieczego dna - siostry z dna, mówimy głośno językiem cierpienia" oraz moim monodramem muzycznym "Spadanie też jest formą lotu", a w codziennym życiu jako matka - chciałoby się rzec - żona i kochanka.

Jakimi czasownikami opisałaby pani siebie dzisiaj?

- Bezokolicznikami: robić, chcieć, działać, tworzyć, dotykać, wąchać, patrzeć, inspirować i." jeszcze bym tak mogła do jutra. Zdecydowanie kobieta czasownik.

A jaka jest Marta, kiedy obserwuje świat wokół siebie?

- Uważna, notująca, ciekawska. Ludzie w autobusach, w jadłodajniach są naprawdę genialnym źródłem inspiracji. A jaka jestem? W życiu: pogodna, miła, energiczna. W teatrze: inteligentna, nigdy się nie poddaję, zawsze zmierzam do celu, lubię wyzwania, im większa przeszkoda, tym lepiej, nie garbię się (strasznie się garbię!!!)? Ja to po prostu ja. Ja się tutaj przed panią do końca nie odkryję. A co? Mamy takie ciągoty, żeby wszystko wiedzieć o wszystkich? Byłam wczoraj na filmie "Koneser". Główny bohater jest mężczyzną nieśmiałym, zamkniętym w swoim luksusowym, samotnym życiu, kolekcjonuje portrety kobiet, zbiera tylko te dzieła, takie twarze, które kryją w sobie tajemnicę. Ta tajemnica jest bardzo potrzebna każdemu z nas do tego, żeby być intrygującym, inspirującym i ciekawym dla drugiego człowieka. Więc zostawmy odpowiedź na to pytanie.

A usłyszała pani, ze jest tajemnicą dla kogoś?

- Każdego ranka to słyszę!

Myśli pani o roli, o autorze tekstu, który pani interpretuje, po godzinach?

- Nie jestem zawodową aktorką, wyrosłam z nurtu teatru niezależnego, amatorskiego. Nie ukończyłam również szkoły ani akademii muzycznej, więc nie jestem też zawodowym muzykiem. Moje śpiewanie i bycie na scenie - choć się z tego utrzymuję i stanowi to cel mojego życia - różni się od zawodowych aktorów. Bardzo lubię czytać o tym, jak aktorzy chodzą z rolą, jak wkomponowują się w środowisko, które jest punktem wyjścia do wykreowania postaci. My w Białym Teatrze nie mamy z tym problemu.

Zazwyczaj sięgamy po utwory, które nie są przeznaczone na scenę. Po prozę i poezję, którą adaptujemy. W naszej pracy ważne jest słowo, treść, interpretacja. Ważny jest przekaz, sytuacja, która się tworzy obok, a postaci, które się wja-kiś tam sposób wyłaniają, są drugorzędne.

Podobnie jest w recitalu. Jak buduję recital, na który się składa kilkanaście piosenek, to każda z tych piosenek jest oddzielną etiudą. Oczywiście zadaję sobie pytanie, kim jestem, gdzie się znajduję, po co, dlaczego, ale nie stwarzam postaci, nie przepoczwarzam się. Może jestem też za leniwa,..?

Czy korzystanie przez panią z cudzych słów, cudzej muzyki, bo sama pani nie pisze tekstów i nie komponuje, jest bardziej twórcze, czy jednak odtwórcze? Jest jeszcze miejsce ni panią w tym wszystkim?

- Bardzo długo się nad tym zastanawiałam. Każdy wykonawca pretendujący do miana artysty zawsze analizuje to, czym się zajmuje, na ile dobrze to robi. Był taki moment, kiedy bardzo cierpiałam, że nie piszę swoich piosenek, a zawsze imponowały mi osoby, które komponują. Doszłam jednak do wniosku, że moją domeną jest interpretowanie. Lubię mówić słowami innych autorów. Zresztą ktoś kiedyś powiedział, że piszą dla mnie najlepsi. I wiem, że kiedy interpretuję czyjeś słowa, to jest to bardzo mocno twórcza sfera. Kiedy słyszę piosenki innych wykonawców, to nie po to biorę je na warsztat, żeby je zrobić lepiej, tylko zrobić je po swojemu, zgodnie ze swoim charakterem, dodając swoją osobowość, i wydobyć swoje sensy, bo każdy z nas jest zupełnie inny. Spójrzmy, na przykład, na Kasię Groniec interpretującą Brela. Myślę, że to jest ogromna sztuka... Cały czas nad tym pracuję, więc jeszcze do mistrzostwa nie doszłam, jeszcze mi trochę brakuje, ale bardzo się z tego cieszę, bo zmierzanie do celu jest o wiele cenniejsze niż zdobycie go.

Angażuje się pani w mnóstwo projektów. Nie sposób wymienić wszystkich. Co absorbuje panią teraz?

- "Wieczór Opowieści Pruskich", projekt, który zrealizowaliśmy z Białym Teatrem. Premiera odbyła się w lipcu podczas Dni Jakubowych w Olsztynie. Jest to dziesiąty spektakl na dziesięciolecie naszej działalności. Wcieliłam się w rolę opowiadacza, co jest dla mnie nowym, acz przemiłym i uroczym doświadczeniem. Poza tym gdzieś w szufladzie w radiu u Rysia Szmidta leży nagrany koncert z piosenkami Wiery Gran. Czeka na wydanie, na dokończenie, ale myślę już o tysiącu innych projektów... O Wandzie Warskiej, do piosenek której się przymierzałam bardzo mocno. Miało się to nazywać "Koncert Śpiewającej Kury Domowej". Oczywiście te piosenki byłyby okraszone również różnymi sytuacjami scenicznymi, improwizacją aktorską i wokalną.

Rozmawiałyśmy o teraźniejszości, teraz chciałabym wrócić do przeszłości 16 stycznia 2011 roku w Trójce miał miejsce koncert "Śpieszmy się kochać ludzi". Pod wieloma względami niezwykły, który nabrał podwójnego sensu z racji tego, ze miejsce obok Ewy Blaszczyk było puste. Krzysztof

Kolberger nie zdążył w nim wystąpić...

- Jedenaście lat temu Hadrian Filip Tabęcki zaprosił mnie, Basię Raduszkiewicz, Aurelię Luśnię i muzyków ze Sceny Babel do wspólnego projektu "Spieszmy się kochać ludzi". Z tym koncertem wystąpiliśmy w kilku fantastycznych, prestiżowych miejscach, Współmówil w tych wydarzeniach również Krzysztof Kolberger. Pierwszy i najtrudniejszy jak dotąd koncert w moim życiu odbył się w 2010 roku, kiedy żegnaliśmy parę prezydencką na Zamku Królewskim w Warszawie. To był jedyny koncert, który odbył się po katastrofie samolotowej.,. Na sali była Marta Kaczyńska, żona pana Merty z dzieckiem, wszyscy płakali. Koncert potworny, piosenki są bardzo mocno metafizyczne, dotykają śmierci, samotności, jak to na Twardowskiego przystało, co nie ułatwiało nam zadania. Uczestniczył w tym koncercie jeszcze Krzysztof Kolberger. Planowaliśmy właśnie nagranie płyty i dosłownie na kilkanaście dni przed koncertem okazało się, że pan

Krzysztof odszedł po wielu latach zmagania się z chorobą. Kolejny trudny koncert.

Na scenie Ewa Błaszczyk, jedno puste miejsce i głos Krzysztofa Kolbergera z offu. Obawiam się, że Scena Babel i Kameleon Kwartet będą niedługo zespołami od trudnych koncertów, więc jeżeli państwo macie jakieś trudne sprawy i chcecie je uświetnić fantastycznym koncertem, to te grupy polecam... To był bardzo trudny, smutny czas, ale też chyba najpiękniej pożegnaliśmy Krzysztofa tym koncertem.

Nie zawsze temat śmierci musi być smutny. Po koncercie promującym płytę "deko"podszedł d opani pewien mężczyzna i powiedział podobno: -Pani Marto teraz to ja mogę umierać!

- Tak! Żałuję, że nie zapamiętałam imienia tego pana, bo bardzo często go cytuję podczas swoich recitali. Paradoksalnie sprawił mi ogromną radość. Potwierdził moje zamierzenie, od którego wyszłam, tworząc płytę "Cicho" i zabierając się w ogóle za piosenki o śmierci, że te utwory

mają wzmacniać i wspierać ludzi. To nie jedyny przypadek. Mam taką znajomą w Szczecinie, psychofankę Białego Teatru, która jak ma bardzo słaby, wręcz depresyjny czas, to pomaga jej tylko moja płyta. Te piosenki są bardzo mocno w niektórych punktach ironiczne, cyniczne, nieco prześmiewcze, ale oczywiście mówią o przemijaniu, o ogromnym żalu. Chciałam zmierzyć się z tym tematem i go oswoić, żeby nie bać się otwarcie rozmawiać o przemijaniu. Bardzo się cieszę, że ta płyta taktycznie jest komuś w stanie pomóc, wesprzeć i odciążyć od dramatu, który się odbywa w środku człowieka. Nie została wydana na próżno. Bardzo się cieszę, że ludzie do niej wracają, przychodzą na recitale, a to, że chce im się umierać, to... ups! Oby tylko nie podczas recitalu, bo wtedy będzie problem...

W Olsztynie jest trudniej śpiewać?

- Gram koncerty i spektakle w całej Polsce, na różnych scenach. Próbować swoich sił nie muszę. Nie mam czasu na promocję ani też nie mam żadnego menedżera, który profesjonalnie zająłby się organizacją moich koncertów i spektakli. Mam wiele koleżanek, kolegów, artystów, trup teatralnych, którzy grają, śpiewają, robią teatr, oprócz tego oczywiście pracują, bo zwykle idzie to w parze w przypadku kultury niezależnej, offowej. Ja nie mam poczucia, że mieszkam na prowincji. Prowincja to stan umysłu, zamknięcie na nowości, niechciejstwo, brak chęci poszukiwania, zdobywania wiedzy, wiadomości. Byłoby natomiast fantastycznie, gdyby Olsztyn był otwarty na artystów, na ich potrzeby, wtedy wzrosłaby konkurencja, utalentowane osoby chciałyby zostać na Warmii. Większość moich kolegów muzyków, niestety, uciekła. Więc ja nie mam za bardzo z kim pracować. Ci, którzy zostali, są naprawdę bardzo zapracowani ze względu na to, że wypełniają rynek. A ja na razie stąd nie odlatuję. Trzyma mnie rodzina, związki, przyjaźnie. To, że jest jeszcze taka płaszczyzna jak Biały Teatr, Teatralny Spichlerz, który realizujemy ze Stowarzyszeniem Scena Babel. Miejsca, dzięki którym mogę się rozwijać i pokazywać innych artystów z całej Polski, Znalazłam sobie tę niszę, to podziemie, zresztą siedzimy w piwnicy, więc jak najbardziej pasuje to do tego podziemia piosenki poetyckiej,

Wywiad-monodram dobiegł końca. Teraz czekają nasjuz tylko recenzje. Opinie stresują?

- Nie cierpię anonimowych pseudorecenzji w internecie. Na szczęście rzadko się pokazują, ale kiedy już się ukażą, czytam i staram się zapomnieć. Bardziej przeżywam opinie moich mistrzów i bliskich, bo wiem, że są szczere, czasami do bólu, ale bardzo kreatywne, Przyjmuję je wtedy albo biorę do serca, albo chowam do poczekalni, aż nabiorą mocy, a ja do nich dorosnę.

0 NIEJ

Marta Andrzejczyk urodziła się w 1977 roku w Olsztynie. W 2003 roku ukończyła animację społeczno-kulturalną na UWM, a w 2002 roku Studium Aktorskie przy Teatrze im. Stefana Jaracza na kierunku warsztat reżysera i animatora kultury. Od 2006 roku pracuje w Miejskim Ośrodku Kultury w Olsztynie. Od 2002 roku prezesuje stowarzyszeniu Scena Babel. W latach

2007-2010 współpracowała z Teatrem Kreatury z Gorzowa Wlkp. Od 2003 roku współtworzy Biały Teatr. W latach 2002-2004 była aktorką w Teatrze Pantomimy Olsztyńskiej. Wiatach 1999-2003 była członkinią Olsztyńskiego Teatru Rapsodycznego prowadzonego przez Krystynę Spikert. Grała m.in. w spektaklach "Beniowski" Słowackiego w reżyserii Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej, "Rzecz o wolności słowa" Norwida w reżyserii Ireny Jun. W swoim dorobku ma również recital "Listy Wiery Gran", w którym przypomina piosenki przedwojennej polskiej gwiazdy. Źródło: Leksykon Kultury Warmii i Mazur

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji