Artykuły

To my wprowadzimy dyktaturę - Joanna Derkaczew pisze z Edynburga

Zachwyt i przerażenie tym, do czego jesteśmy zdolni, przeplata się w Edynburgu nieustannie. Pocieszające, że coraz częściej artyści traktują nadludzką doskonałość z podejrzliwością. A pozostawienie własnego śladu w świecie nie jest dla nich tak istotne jak oszczędzenie światu zbędnych cierpień - o Edinburgh Festival w Gazecie Wyborczej.

Niewiele czasu trzeba, by tragedia z czołówek wiadomości znalazła się w katalogu Edinburgh Festival Fringe (2-26 sierpnia), najważniejszego w Europie jarmarku form i tekstów teatralnych, prezentującego tysiące spektakli dramatycznych, ale też kabaretowych, dziecięcych i operowych.

Festiwal daje wprawdzie szansę niezliczonym produkcjom amatorskim i nijakim, ale też bezbłędnie wychwytuje spektakle korespondujące z naszymi czasami.

Na liście tematów w tym roku znalazły się największe traumy i skandale ostatnich lat: sprawa Bradleya Manninga (żołnierza aresztowanego w 2010 r. za przekazanie Wikileaks 750 tys. tajnych raportów amerykańskiej armii, dyplomacji i wywiadu; prokuratorzy żądają dla niego 60 lat więzienia), zbrodnia Andersa Breivika na wyspie Utoya, zbiorowy gwałt na studentce Jyoti Singh Pandey w Nowym Delhi (2012), zamieszki w Londynie z 2011 r., protesty w Palestynie podczas arabskiej wiosny.

Oczywiście przez sierpień w Edynburgu można przejść, oglądając wyłącznie ulicznych żonglerów, połykaczy ognia, studenckie produkcje "Sklepiku z horrorami" i pokazy mistrzów na odbywającym się w tym samym czasie zacnym, prestiżowym Edinburgh International Festival (9 sierpnia - 1 września), słynącym ze starannie wyselekcjonowanego programu.

Fringe dla każdego przebiega przecież inaczej. Mój rozpoczął się niewinnym z pozoru "Wunderkammer" ("Gabinet osobliwości") wspaniałego australijskiego cyrku C!rca. W odświeżającym, komicznym spektaklu młodzi akrobaci i siłacze przypomnieli, że nadludzka sprawność to jednak coś dziwnego. Jeśli akurat nie grają w skakankę z koleżanką lub nie wykonują striptizu, to zwisają z trapezu za piętę lub ściągają ubranie zębami. Ustawiają się w pozwijane twory o czterech głowach, trzech korpusach, sześciu płciach. Tańcząc na rurze, przypominają raczej insekty niż atletów. Patrzymy na drobniutką gimnastyczkę, która właśnie przecisnęła się przez kółko nie większe od jej głowy. A zaraz na jej ramionach ląduje największy z artystów.

Australijczycy, inaczej niż np. cyrkowcy z Azji, nadają swoim występom wymiar ludzki, eksponują wysiłek, "brudzą" spektakle, pajacują. Badają nie tylko to, ile może wytrzymać ciało, ale też do czego jest zdolny człowiek. I czy doskonałość to zaleta?

Te pytania padały co chwila we wstrząsającym "The Events" ("Wydarzenia") Davida Greiga (spektakl nagrodzony Fringe First). W sieci publikowany jest manifest. "Co byś powiedział przed wiekami aborygeńskiemu chłopcu, który widzi białe żagle niosące mu niewolnictwo, choroby i śmierć najbliższych? Powiedziałbyś: zabij ich. Trzeba chronić swoje plemię". W godzinę po opublikowaniu tekstu autor (Rudi Dharmalingam) jest już ze strzelbą w sali, gdzie pastorka (Neve McIntosh) prowadzi międzykulturowy chór. Morduje cierpliwie, systematycznie, niczym Breivik. Studiował bitewne rytuały wikingów i teraz, otumaniony opiatami, czuje się bardziej zwierzęciem czy też ramieniem boskiego gniewu niż człowiekiem.

Na scenie Traverse Theatre amatorski chór miasta Edynburg poddawany jest równie podejrzanym rytuałom przez pastorkę, która przeżyła masakrę. Duchowna usiłuje odprawiać najdziwniejsze ceremonie żałobne, miota się, szuka ukojenia i sensu tragedii, która ją dotknęła. Dociera do ojca terrorysty, wypytuje psychiatrów, oskarża lokalnego polityka, którego poglądy podzielał chłopak, dręczy swoją partnerkę, wreszcie odwiedza w więzieniu samego mordercę (wszystkie te role gra ten sam aktor o hinduskich rysach). Nie znajduje żadnych odpowiedzi. Zmęczony żałobą chór ją opuszcza, poszukując dyrygenta, który zaproponuje mu coś wesołego. W końcu do kobiety dociera, że szukając źródeł zła, sama stała się okrutna dla najbliższych.

"The Events" pokazuje, skąd się biorą zdesperowani szaleńcy. "Fight Night" ("Walka bokserska") belgijskiego Ontroerend Goed i australijskiego The Border Project pozwala poczuć, jak degenerują się masy i rodzą dyktatorzy.

Prosty konkurs. Pięciu zawodników w bokserskich szlafrokach. Kto nam się podoba? Z kim się identyfikujemy? Komu życzymy wygranej? Prowadzący niczym sędzia krąży po ringu, zadaje pytania, prowokuje. Głosujemy, wciskając guziki na wręczonych przy wejściu tabletach. Stopniowo dowiadujemy się coraz więcej nie tylko o kandydatach, ale też o głosujących. I jeśli jesteśmy w mniejszości, cierpimy. Nienawidzimy tej zbieraniny głupców. Jak mogli poprzeć tego manipulanta bez właściwości? Albo tę lalunię? Tego prymitywnego byczka zakochanego we własnych włosach? Bezsilność jest nie do zniesienia. Przecież to nasz kandydat jest skromny, szczery i pełen pięknych ideałów. Ale zaraz, czy te jego ideały nie przypominają pewnej ideologii... Po serii wolnych wyborów kończymy poranny spektakl w Traverse Theatre, wprowadzając okrutną dyktaturę.

Wiarę w dobre intencje wyszydzają także Kieran Hurley i AJ Taudevin z ThickSkin w "The Chalk Farm". Gdy pomyśleć, kto podpalał sklepy i demolował miasto podczas zamieszek w Wielkiej Brytanii w 2011 r., najłatwiej odpowiedzieć - inni. Chuligani. Przecież nie nasz synek, który zawsze ładnie zjadał drugie śniadanie i marzył, by zostać czuwającym nad miastem "bat-angel" (nietoperzoaniołem). Artyści opowiedzieli o konfliktach klasowych w Londynie z perspektywy samotnej matki połączonej z nastoletnim synem toksyczną więzią. Chłopak chciał tylko przynieść mamie różowe wino musujące. A że przy okazji przeżył wśród odłamków szkła i płomieni najpiękniejszą noc życia - to inna sprawa.

"Grounded" ("Uziemiona") George'a Branta (także nagrodzony Fringe First) jeszcze mocniej akcentuje dwuznaczność naszych decyzji. Pilotka (Lucy Ellinson) US Air Force uwielbia polować na pustyni na "winnych". Gdy zachodzi w ciążę, tęsknota za F16 doprowadza ją do szału. Tym większa jest jej wściekłość, gdy po powrocie z macierzyńskiego dostaje przydział do drona - zdalnie sterowanego bezzałogowego aparatu latającego. Siedząc bezpiecznie w kontenerze na pustyni w okolicach Las Vegas, kieruje dronem krążącym nad Afganistanem w poszukiwaniu "terrorysty nr 2". Nic jej nie grozi. Jest tylko okiem zawieszonym nad pustynią. Co wieczór może wrócić do męża i córeczki. Stopniowo jednak zaczyna patrzeć z niepokojem na kamery w supermarketach. Kto jest z drugiej strony? Kto patrzy? Czy uzna ją za winną? Gdy trzeba będzie wcisnąć guzik i zlikwidować nr 2, postanowi zrezygnować z boskiej władzy nad życiem i śmiercią, i zachowa się jak człowiek.

Do samoograniczenia nawołuje także legenda sztuk performatywnych Meredith Monk. Przygotowując prezentowany na Edinburgh International Festival spektakl "On Behalf of Nature" ("W imieniu natury"), starała się zminimalizować własną szkodliwość dla środowiska. Żadnej scenografii, niemal całkowicie wyciemniona scena, kostiumy wykonane ze starych ubrań. Tylko ludzki głos budujący niezliczone kształty i krajobrazy.

Oprócz "Grounded" i "The Events" prestiżową nagrodę Fringe First przyznawaną przez dziennik "Scotsman" zdobyły także m.in. spektakl "These Halcyon Days" Deirdre Kinahan z dublińskiego Landmark Productions (on i ona znajdują w domu starców odwagę, by zmierzyć się z problemami, przed którymi uciekali - wkrótce do zobaczenia w jednym z warszawskich teatrów) oraz "Quietly" Owena McCafferty'ego. W tym spektaklu z dublińskiego The Abbey znalazł się -jedyny w Edynburgu akcent polski. Robert Zawadzki zagrał w nim Polaka pracującego w jednym z barów w Belfaście. Barman staje się świadkiem konfrontacji między rojalistą a działaczem Sinn Fein, który 36 lat wcześniej zamordował jego ojca.

Zachwyt i przerażenie tym, do czego jesteśmy zdolni, przeplata się w Edynburgu nieustannie. Pocieszające, że coraz częściej artyści traktują nadludzką doskonałość z podejrzliwością. A pozostawienie własnego śladu w świecie nie jest dla nich tak istotne jak oszczędzenie światu zbędnych cierpień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji